Ewa Kusz (Papieska Komisja ds. Ochrony Małoletnich): nie można bagatelizować zmian w w zachowaniu dzieci
– My – dorośli – powinniśmy mieć świadomość, jakie sytuacje mogą zagrażać naszemu dziecku, jak reagować, gdy coś złego się wydarzy, a przede wszystkim – jak taką sytuację rozpoznać. Trzeba wiedzieć, kiedy w głowie rodzica powinna zapalić się czerwona lampka. I jednocześnie – jak ograniczyć sytuacje ryzykowne. Pamiętajmy, że wykorzystanie seksualne to bardzo szeroki wachlarz zachowań – mówiła rok temu – w rozmowie z misyjne.pl – Małgorzata Terlikowska. Okazją do rozmowy była wtedy premiera książki – rozmowy publicystki z doktor Ewą Kusz (terapeutką, wicedyrektorką Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie). Książka nosi tytuł „Ja ci wierzę”.
Dziś wracamy do książki i rozmawiamy z drugą jej współautorką. Powody są dwa. Zbliżający się Dzień Dziecka. Warto więc przypomnieć sobie jak możemy chronić najmłodszych przed wykorzystaniem i przemocą seksualną. Doktor Ewa Kusz – w rozmowie z Maciejem Kluczką – daje w tej kwestii kilka istotnych rad. Drugą okazją do ponownego zajrzenia do „Ja ci wierzę” jest trwający na naszym portalu dwutydzień tematyczny poświęcony zdrowiu psychicznemu.
>>> Małgorzata Terlikowska: nie ma stuprocentowo bezpiecznego dziecka [ROZMOWA]
Maciej Kluczka (misyjne.pl): – W książce „Ja ci wierzę” – w rozmowie z Małgorzatą Terlikowską – zwraca Pani uwagę na to, by nie negować, nie bagatelizować niepokojących informacji, sygnałów od dzieci, które mogą wskazywać na to, że stały się ofiarą przemocy seksualnej. Grzechem pierworodnym – tym, co zawodzi w prewencji – jest to, że dorośli mogą taki sygnał zbagatelizować?
Ewa Kusz (psycholożka, terapeutka, wicedyrektorka Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie, członkini Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich): – Tak, tym grzechem jest bagatelizowanie lub niezauważenie sygnałów pozawerbalnych. To wynika z bagatelizowania albo z braku wiedzy. Jedno i drugie może mieć poważne skutki. Pewne zachowania dziecka świadczą o tym, że prawdopodobnie dzieje się coś niepokojącego. To nie znaczy, że na pewno coś się dzieje, ale jest to sygnał: „Stop. Zwróć uwagę, sprawdź”.
Książka została wydana rok temu. Czy panie – autorki tej publikacji – macie sygnały, że została przeczytana? Czy dotarła tam, dokąd szczególnie miała dotrzeć? Oczywiście dobrze by było, żeby sięgnął po nią każdy rodzic, każdy opiekun. Pytam jednak też o instytucje, organizacje.
– Mam sygnały, że była czytana, że czytają ją szczególnie ci, którzy pracują z dziećmi i młodzieżą. Ale oczywiście zachęcam też rodziców do sięgnięcia po naszą publikację pt. „Ja ci wierzę”.
W analizie zachowań przemocowych (a więc i wykorzystania seksualnego) mówi się o tzw. czerwonych flagach. To sygnały w zachowaniu danej osoby, które powinny wzbudzić nasz niepokój. Jeśli więc mówimy o dzieciach, to te czerwone flagi powinny zwrócić uwagę rodzica, opiekuna, nauczyciela, tak naprawdę każdego, kto je zauważy. Czy w przypadku wykorzystywania seksualnego dzieci wyglądają one podobnie?
– W psychologii nie istnieje jedna kategoria zachowań, sytuacji, czy też jeden znak, który świadczyłby o konkretnym wydarzeniu lub problemie. To, czym są „czerwone flagi” zależy od tego, z jaką krzywdą mamy do czynienia, jaką osobowość ma dziecko, w jakim jest wieku, kto je krzywdzi, w jakim środowisku dziecko funkcjonuje. Są jeszcze inne zależności, ale te są najważniejsze.
Jakie zmiany w zachowaniu dziecka powinny przykuć uwagę rodzica, nauczyciela, opiekuna?
– Zmiana w zachowaniu, po prostu. Na przykład dziecko, które zawsze było spokojne, nagle jest bardzo napięte, rozdrażnione. Dziecko, które było żywe, staje się wycofane i lękliwe. Nie chodzi jednak o zmianę chwilową, która trwa na przykład jeden dzień, a która spowodowana jest złą oceną w szkole, kłótnią z rówieśnikami itp. Chodzi o zachowanie, które utrzymuje się dłużej i jest diametralnie inne od tego, które do tej pory było charakterystyczne dla danego dziecka. Wtedy powinno pojawić się pytanie: „Co się stało?”. Na pewno w przypadku wykorzystania seksualnego (albo próby wykorzystania) takimi zachowaniami będą te, które dotyczą seksualności człowieka. Czyli na przykład dziecko często dotyka się w miejscach intymnych, próbuje dotykać, bądź dotyka inne dzieci. Dziecko zaczyna mieć zachowania quasi-seksualne, zaczyna posługiwać się słownictwem, które nie należy do jego językowego repertuaru. Może rysować zachowania seksualne, bierze zabawki i odtwarza takie zachowania. To wszystko na pewno jest poważnym i głośnym dzwonkiem alarmowym.
I nie wolno tego zbagatelizować, machnąć ręką na tę sytuację.
– To są sytuacje, które na pewno wymagają zwrócenia uwagi, zbadania ich, bo wynika z nich, że dziecko zaczęło mieć kontakt z tematyką seksualną. Oczywiście to jeszcze nie musi oznaczać wykorzystania seksualnego. Dziecko mogło samo wpaść (np. w internecie) na treści erotyczne, ktoś mógł mu takie treści pokazać, to mógł być jego rówieśnik.
Rozumiem, że u większości dzieci częściej będzie to zmiana zachowania, zmiana wyrażania emocji niż wyrażenie tych sytuacji słowami? Dziecko częściej swoim zachowaniem pokaże, że coś się dzieje, niż przyjdzie i opowie to własnymi słowami?
– Dziecko, szczególnie mniejsze, rzadko opowie o takiej sytuacji. Choć oczywiście na pewno jest na to większa szansa, gdy dziecko ma bardzo dobre relacje z rodzicami, opiekunami. Pamiętajmy, że najlepszym czynnikiem chroniącym dziecko przed niepożądanymi sytuacjami jest dobra, szczera, otwarta, bezpośrednia relacja między nim a rodzicami czy jednym z rodziców. Wtedy dziecko wie, że może opowiedzieć o tym, co czuje, co się wydarzyło. W przypadku wykorzystywania seksualnego dzieci tylko 10% sytuacji to te, w których sprawca jest osobą nieznaną dziecku. Większość sprawców to osoby, które są dziecku znane. Wykorzystanie nie dokonuje się więc w jednym momencie, ale jest to cały etap uwodzenia dziecka, sprawca stopniowo przekracza granice. Gdy więc dziecko zakomunikuje już na samym początku, że coś się dzieje, to bardzo dużo zależy od prawidłowej reakcji dorosłych. Należy reagować już na tym początkowym etapie, na tym polega skuteczna prewencja.
Wtedy szybciej można przerwać groźną sytuację, zablokować sprawcy dostęp do dziecka.
– Sprawcy często dobrze wiedzą, które dziecko wybrać. I wybierają to dziecko, które najprawdopodobniej nie powie rodzicom o swoim problemie (bo rodzice nie mają czasu na rozmowę, bo nie traktują dziecka podmiotowo). Dlatego tak ważna jest komunikacja, dobre relacje w domu.
By te relacje były dobre, to na pewno między dzieckiem a rodzicem musi istnieć szczera, otwarta rozmowa. I wzajemne zaufanie. A jak rodzice powinni rozmawiać z dziećmi o seksie, o seksualności? Który moment jest dobry na to, by podjąć pierwsze rozmowy na ten temat? Dziś ten moment wypada zapewne wcześniej niż kiedyś, przed epoką internetu. Teraz bowiem dziecko szybciej może natknąć się na tematy i treści związane z seksem, seksualnością. A powszechne przekonanie jest takie, że rodzice nie potrafią rozmawiać z dziećmi o seksie.
– Faktycznie, rodzicom często trudno jest podejmować takie rozmowy. Z nimi samymi rodzice nie rozmawiali na te tematy, to i oni mają z tym kłopot. Jaki moment jest najlepszy? Dla każdego dziecka inny, gdyż każde dziecko jest inne. Np. dzieci w wieku przedszkolnym odkrywają, że ciało chłopca i dziewczynki różnią się w budowie.
Czyli już wtedy, stopniowo, można wprowadzać dziecko w ten temat.
– Jeśli w domu są dobre relacje, to taka rozmowa nie będzie większym wyzwaniem. Gdy dziecko jest jeszcze przed okresem dojrzewania, to najlepiej podążać za jego pytaniami. Jeśli dziecko nie ma problemu z tym, by pytać rodziców o różne rzeczy, to zapyta również i o te sprawy. Jeśli pierwszy i drugi raz dostanie uczciwą odpowiedź, to nie będzie mieć problemu, by pytać kolejny raz. Jednak jeśli zapyta raz i zobaczy, że rodzice wpadają w nerwowość, zakłopotanie, to prawdopodobnie już więcej razy nie zapyta.
I nie przyjdzie z problemem, jeśli taki się pojawi. A wtedy trudniej wychwycić zagrożenie wykorzystania seksualnego. A jak reagować na pierwsze alarmujące sygnały? Co robić, gdy dziecko inaczej się zachowuje? I gdy mówi, że spotkało je coś złego?
– To zależy od tego, co dziecko powie. Jeśli uznamy, że dana sytuacja była przekroczeniem granic, to po prostu zgłaszamy to odpowiednim instytucjom – powiadamiamy szkołę, organy ścigania.
Rodzice nie powinni robić tego na własną rękę.
– Rodzice nie są od prowadzenia śledztwa.
Do wykorzystania seksualnego może dojść w domu. W czerwcu w życie w wchodzi nowelizacja ustawy o przemocy w rodzinie. Przy okazji zmienia się nazwa tej ustawy – zamiast „przemocy w rodzinie” będzie „przemoc domowa”. Jak tłumaczą autorzy ustawy – po to by nie stygmatyzować rodziny. Według nowych przepisów ktoś, kto zostanie uznany za sprawcę przemocy, będzie musiał przejść terapię, by tych przemocowych zachowań się wyzbyć. Jeśli trzykrotnie odmówi podjęcia terapii, zostanie do niej przymuszony (grzywną lub nawet karą więzienia). Czy to krok w dobrym kierunku?
– Oczywiście jestem za tym, by resocjalizować sprawców przemocy fizycznej, emocjonalnej, tym bardziej seksualnej. A system resocjalizacji w Polsce ciągle kuleje. Dobrze więc, że jest rozbudowywany. Resocjalizacja i praca ze sprawcą są również elementami prewencji, bo jeśli będziemy pracować ze sprawcą, a on przestanie być źródłem przemocy, to będziemy mieli osobę, która już więcej krzywdzić nie będzie. A przynajmniej bardzo mocno zminimalizujemy takie ryzyko. Gdy sprawca przemocy idzie do zakładu karnego, a nie jest poddany terapii, resocjalizacji, to po wyjściu na wolność nie ma wypracowanych innych modeli zachowania. dlatego wraca do tych starych, a więc złych.
Rozróżnijmy wykorzystywanie seksualne od pedofilii.
– Pedofilów wśród sprawców wykorzystania seksualnego jest między 5 a 10%, a więc jest to zdecydowana mniejszość. Jeżeli używamy określenia „pedofilia”, to mówimy o zaburzeniu preferencji seksualnej. Wtedy dziecko – dla osoby dorosłej – jest jedynym albo głównym obiektem seksualnym. Wśród sprawców wykorzystania seksualnego wobec dzieci poniżej okresu dojrzewania, tych, których określimy jako pedofilów jest stosunkowo niewielu. Jest też pedofilia zastępcza – wtedy sprawca wykorzystuje dziecko, ale nie jest pedofilem. Robi to dlatego, że ma problemy z nawiązaniem kontaktów seksualnych z osobą dorosłą, dziecko jest dla niego łatwiej dostępne, może mieć też inne powody. Jednak dziecko nie jest dla niego głównym i jedynym obiektem pożądania seksualnego.
>>> Adam Żak SJ: pedofilia w Kościele to problem czarnych owiec, ale i struktur [ROZMOWA]
Ostatnio głośna i bulwersująca była historia ośmioletniego Kamila z Częstochowy, który był maltretowany przez ojczyma, mimo widocznych czerwonych flag (o których mówiliśmy wcześniej) nie otrzymał na czas pomocy, trafił do szpitala, gdzie zmarł. Politycy apelowali wtedy, by reagować gdy widzimy zagrożenie dla zdrowia i życia dziecka. Usłyszałem wtedy takie zdanie: „Rodzina w Polsce jest świętością, ale ta świętość kończy się wtedy gdy w rodzinie pojawia się przemoc. Wtedy trzeba wejść do tej rodziny i to przerwać”. Chodzi o zmianę mentalności społecznej, nie bać się zareagować.
– Nie lubię sformułowań, że coś jest świętością. Używanie wielkiego określenia zawsze jest bardzo ryzykowne. Dlaczego już w punkcie startu rodzina ma być świętością? Rodzina może być święta, może dąży do tego, ale sama w sobie nie jest idealna.
Tworzą ją ludzie, a jeśli spojrzymy na to z punktu widzenia wiary – tworzą ją ludzie grzeszni. A więc i zdolni do podejmowania złych zachowań. Mam jeszcze jedno, dość generalne pytanie. Jakie elementy składają się na zdrowie psychiczne dziecka? Czy to jest zdrowa rodzina, w której nie ma przemocy, w której jest poczucie miłości, zaufania, bezpieczeństwa? Czy to także dobre relacje w szkole, w najbliższym otoczeniu? Czy bezpieczeństwo jest dla dorastającego dziecka najważniejsze?
– Bezpieczeństwo jest bardzo ważne. Dziecko – mając poczucie bezpieczeństwa – poprawnie się rozwija. Dla dziecka jest ważne też środowisko, w którym się wychowuje i relacje między rodzicami. Dla dziecka to jest pierwszy obraz tego, jak mogą wyglądać relacje między dorosłymi. Bardzo ważne jest też to, jak samo dziecko jest traktowane w rodzinie. Czy jest szanowane? Czy ma własną przestrzeń? Czy nie są przekraczane granice jego intymności? I nie chodzi wyłącznie o to, czy jest we właściwy sposób dotykane bądź nie. Jeżeli dziecko ma własny pokój, to przed wejściem do tego pokoju zapukamy. Jeśli dziecko mówi, że nie chce by babcia albo dziadek, ciocia czy wujek go całowali, to ma prawo tego nie chcieć. Uczmy się tego, że dziecko i jego uczucia są ważne, że trzeba brać je pod uwagę. To także kwestia relacji w szkole, relacji rówieśniczych. Ważne są też relacje rodziny z innymi rodzinami. Czy rodzina jest zamknięta? Czy ma otwarte relacje? Gdy rodzina jest zamknięta, to to również stanowi czynnik ryzyka. Równie ważne jest szeroko pojęte zdrowie fizyczne.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |