Ewangelizacja przygotowuje do spotkania Boga [KOMENTARZ]
Kerygmat. Głoszenie podstawowych prawd wiary – najczęściej to właśnie rozumiemy jako ewangelizację. Tomasz Terlikowski proponuje jednak nieco inne spojrzenie na ewangelizację. Traktuje ją jako opowieść o Bogu, o Jego działaniu w życiu. Przyznaję, że zainteresowało mnie podejście tego katolickiego publicysty.
„Ból świata” – to tytuł artykułu Tomasza Terlikowskiego, który ukazał się niedawno na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Autor opowiada w nim o swoim podejściu do ewangelizacji, do pojęcia, które przecież robi teraz w Kościele ogromną karierę. A jest tak naprawdę podstawowym zadaniem każdej i każdego z nas. Bo dzięki ewangelizacji możemy poznać Boga i możemy też przedstawić Go innym. Przyjrzyjmy się paru wątkom, które poruszył Tomasz Terlikowski.
>>> Tomasz Terlikowski: patrzeć oczami Chrystusa [MISYJNE DROGI]
Spotkać Jezusa
„Czemu jesteś w Kościele?” – to pytanie, które zadał Tomaszowi Terlikowskiemu niewierzący, lewicowy intelektualista. Pewnie wielu z nas też je usłyszało. Czasem jest prowokacją, innym razem wyrazem troski o nas. Zawsze jednak zmusza nas do myślenia, do poszukania swojej własnej odpowiedzi. Bo to pytanie warto sobie zadać: dlaczego ja jestem w Kościele? I to pomimo tego, że w Kościele dzieje się teraz bardzo różnie. To właśnie kontekst problemów wspólnoty był powodem do zadania tego pytania Terlikowskiemu. Wszak widzi on wiele niedoskonałości (to bardzo delikatne określenie) w Kościele – więc czemu jeszcze w nim jest? Tomasz Terlikowski odpowiada, że „w nim (w Kościele – przyp. red.) i przez niego spotkałem w Jezusie Chrystusie żywego Boga. To był i jest jedyny powód, dla którego jestem w Kościele. Innego nie ma”. Można szukać różnych powodów i argumentów, dla których jesteśmy w Kościele. Tymczasem Terlikowski przypomniał nam podstawową prawdę – że w Kościele możemy spotkać Jezusa, żywego Boga.
Przestrzeń spotkania
Tomasz Terlikowski przyznaje w swoim artykule, że od tamtej odpowiedzi ma w sobie jedno przeświadczenie: że „Kościół (…) istnieje wyłącznie po to, by stawać się przestrzenią, w której spotkać można żywego Boga”. „Nie prawdy wiary, nie dogmaty, nie instytucje, nie nauczanie i wychowanie, ale właśnie spotkanie z żywym Bogiem leży u jego podstaw” – kontynuuje publicysta. Myślę, że dla wielu z nas to myśl wręcz rewolucyjna (dla mnie akurat nie). Często bowiem skupiamy się na widzialnym obrazie Kościoła, na hierarchii, na dokumentach, na prawie. Na tym, co wolno, a czego nie wolno. Co jest grzechem, a co nim nie jest. A zapominamy w tym wszystkim o wspólnotowym, duchowym wymiarze Kościoła. Zapominamy, że to spotkanie żywego Boga jest najważniejsze w Kościele, że to jest istota naszej wspólnoty.
W centrum – Chrystus
Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na ewangelizację? Otóż, Tomasz Terlikowski rozumie ją jako drogę, która umożliwia i przygotowuje do spotkania z Jezusem. Publicysta pisze też, że dla niektórych środowisk to przygotowanie polega na „głoszeniu kerygmatu, zupełnie podstawowych prawd wiary, oraz prowadzenie do ich wewnętrznego przeżycia i doświadczenia”. Wielu z nas właśnie w ten sposób kojarzy ewangelizację. Jednak Tomaszowi Terlikowskiemu bliższe jest inne rozumienie ewangelizacji – jako „opowieści o Bogu, ukazaniu Jego obecności w świecie – jako Logosu/sensu, fundamentu naszego istnienia”. Czytając te słowa uświadomiłem sobie, że życie chrześcijanina to właśnie takie snucie opowieści o Bogu. Pokazywanie sobą, swoim życiem, jaki jest Bóg – przez działania, gesty, ruchy, słowa. Przez przykład życia możemy innym pokazać, że warto stawiać na Chrystusa. Ale możemy też swoim działaniem innych odrzucać od Jezusa (także przez nachalność). Nasza codzienność jest zatem związana z wzięciem na siebie ogromnej odpowiedzialności za wspólnotę. Ewangelizujemy przez działanie, przez pokazywanie, że „w centrum głoszenia jest Chrystus”. To nie są słowa na wyrost – w Kościele rzeczywiście mamy być jak Chrystus.
Całe życie
Ewangelizacja to snucie opowieści o tym, jak spotkaliśmy w życiu Jezusa. „Gdy my opowiadamy o swoim spotkaniu z Jezusem, o tym, jak On wszedł w nasze życie, ale także jak objawił się nam w «łamaniu chleba» i «wyjaśnianiu Pism» – dokonujemy absolutnie podstawowej ewangelizacji” – pisze Tomasz Terlikowski na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Jakie to niezwykłe przestawienie akcentów! W tak postrzeganej ewangelizacji nie skupiamy na tym, by mówić drugiemu, jak powinien żyć, co ma robić, a czego nie. Skupiamy się za to na sobie i swoim doświadczeniu spotkania z żywym Bogiem. I o tym spotkaniu chcemy opowiedzieć drugiemu człowiekowi. W ten sposób ewangelizujemy nie od święta i podczas okolicznościowych, religijnych eventów. Ewangelizujemy zawsze. Jak pisze dziennikarz: „Przestrzenią ewangelizacji nie jest chwila, dany moment, ale całe nasze życie”. Na tym polega misyjne powołanie każdej i każdego z nas.
Snucie opowieści
Myślę, że ewangelizacja skupia nas na wrażliwości i czułości. Bo przecież na tym polega opowiadanie o tym, jak zadziałał Bóg w naszym życiu. „Głosić Miłosiernego może tylko ten, kto doświadczył bezwarunkowego miłosierdzia, kto doświadczył własnej słabości, grzechu, upadku, a później absolutnie bezwarunkowego przebaczenia. To istota ewangelizacji i Dobrej Nowiny” – to chyba jedne z najważniejszych słów w tekście Tomasza Terlikowskiego. Tak często słyszymy o tym, czego nam nie wolno. A tymczasem to właśnie trudne przeżycia z naszego życia – i reakcja Jezusa na nie – pozwalają nam snuć opowieść o miłosiernym Jezusie. Bez doświadczenia własnej słabości nie bylibyśmy wiarygodnymi świadkami i głosicielami Ewangelii – a więc ewangelizatorami. Nie ma matematycznego znaku równości pomiędzy miłością i grzechem w kontekście ewangelizacji. To zdecydowana nierówność (choć to dobra nierówność) – to miłość przeważa nad grzechem, złem, słabością. I dlatego to na miłość, na miłosierdzie mamy postawić w ewangelizacji. „Ostatecznie to właśnie świadectwo miłości, zaangażowania, odczuwania oraz odpowiadania na ból i cierpienie świata jest głównym celem ewangelizacji” – przypomina nam Tomasz Terlikowski. Przez chrzest jesteśmy powołani do opowiadania innym o Bogu, do głoszenia Go swoim życiem. Wszystko po to, by inni mogli spotkać Jezusa. A przecież właśnie po to jesteśmy w Kościele. I do tego potrzebny jest nam Kościół.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |