Facebook: homoseksualizm tak, Bóg nie
Najpopularniejszy portal społecznościowy Facebook świętował miesiąc LGBTQ dodatkową funkcją „polubienia”. Była nią nowa emotikonka pt. „duma” ze znakiem tęczy. Jednak gdy amerykańscy katolicy chcieli, by również wprowadzono symbol krzyża, kierownictwo portalu się nie zgodziło. To rzeczywista nietolerancja.
Przeciwnicy chrześcijan mówią, że portal chce pozostać neutralny, a tolerancja osób LGTBQ wpisuje się w tę neutralność, a przynajmniej nie ma znamion religijnych. To jednak obłudne tłumaczenie. Skoro portal chce pozostać neutralny, musi – mówiąc delikatnie – szanować uczucia religijne wszystkich użytkowników. Skoro jednak zdecydował się brnąć w którąś stronę, nie może się wycofać. I z pewnością się nie wycofa, bo zapewne takich akcji będzie więcej. Na próżno jednak oczekiwać chrześcijańskiego krzyża, bo ten rzeczywiście „może ranić uczucia innych”. Szczególnie że katolicy, zgodnie z Pismem św. mówią wprost: homoseksualizm (czynny) jest grzechem. Szerzenie jego idei stoi w sprzeczności z moralnym prawem chrześcijan.
Joshua Feuerstein, amerykański działacz katolicki, znany z inicjatyw przeciwko idei sekularyzmu, postanowił wnieść do administracji Facebooka wniosek o umieszczenie logotypu krzyża. Organizacja Zuckerberga jednak odmówiła, tłumacząc, że oznaczałoby to przymus wprowadzenia wszystkich znaków religijnych.
https://www.facebook.com/joshua.feuerstein.5/posts/1060498464052835
O ile wydaje się, że to racjonalny argument, o tyle organizacja ta zaprzecza sama sobie. Skoro wprowadziła jedną ideę (poparcie związków nieheteronormatywnych), musiałaby wprowadzić ideę ich nieakceptacji. A jednak uznano, że „duma” z LGTBQ jest czymś normalnym, w związku z czym protesty przeciwko idei jej umieszczenia są skazane na porażkę.
Istnieją również katolicy, którzy uważają, że owszem, szerzenie idei LGTBQ jest sprzeczne z ich przekonaniami, ale nie są również za tym, by umieszczać krzyż w przestrzeni Facebooka. Oznaczałoby to używanie go we wielu celach, nie tylko uznania wiary chrześcijańskiej, ale być może nawet jej wyśmiewania. Jak napisał jeden z użytkowników na portalu wykop.pl:
Z drugiej strony jako katolik jestem przeciwko wycieraniu sobie twarzy krzyżem, nie chciałbym, żeby krzyż był używany przez ludzi, którzy usprawiedliwiają szerzenie nienawiści wiarą.
To przekonanie jest mi bliskie, ponieważ używam Facebooka nie od dzisiaj i wiem, jaka by mogła rozpętać się burza, z krzyżem na pierwszym planie. Jaką więc przyjąć postawę w tej sytuacji? Joshua Feuerstein z pewnością miał dobrą intencję, aby zaistnieć w ogólnym dyskursie na temat przekonań, grzechu i wiary w przestrzeni publicznej. I udało mu się, problem wypłynął na wierzch. Mimo iż sprawy nie udało się wygrać, możemy wyciągnąć z niej pewne wnioski. Osobiście jestem przekonana, że nie należy używać symboli religijnych do walk w Internecie. Jednak przeciwna jestem również temu, aby inne przekonania, szczególnie takie, z którymi większość internautów się nie zgadza, dominowały w sieci.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |