Bieg Festiwalowicza = radość. Fot. youtube.com

Sebastian Zbierański: Festiwal Życia to nie tylko modlitwa. Tu zaczniesz żyć na „pełnej petardzie” [FELIETON]

Młodych nie można „zamodlić”. Doskonale rozumieją to organizatorzy Festiwalu Życia w Kokotku i dlatego to wydarzenie jest bogate nie tylko duchowo, ale też kulturowo, sportowo czy edukacyjnie. W końcu Pan Bóg oczekuje od nas życia na maksa. 

Wśród wielu kultowych już powiedzonek o. Tomka Maniury, pomysłodawcy i organizatora Festiwalu usłyszymy też to, że „życie jest żywe”. Uczestnicy wydarzenia udowadniają, że to nie jest puste stwierdzenie. Festiwalowy program poza czasem modlitwy, nabożeństwami i Eucharystią wypełniają dziesiątki spotkań, warsztatów, pokazów. Są koncerty, biegi i mecze. W Kokotku naprawdę celebruje się życie. W pełnym tego słowa znaczeniu.  

>>> Trzeci dzień Festiwalu Życia w Kokotku: wstańcie i idźcie [ZDJĘCIA]

Bieg po życie 

Hasło tegorocznego spotkania to „Wyjdź”. Jego realizację widać tu na każdym kroku – zaczynając od trudnego wyjścia z namiotu, po nieprzespanej nocy, prosto w zimny poranek. Dzień zaczyna modlitwa, ale zaraz po niej – krótka sportowa rozgrzewka. Sportowych emocji nie brakuje zresztą żadnego dnia. Ich kumulacją jest słynny „Bieg Festiwalowicza” – w wodzie, błocie, wśród wysokich traw i w szorstkim piachu. Są tacy, którzy czekają na niego cały rok. Biegną nie tylko młodzi, uczestnicy, ale także księża, a nawet siostry zakonne. Pokazują Kościół, który jest mocno osadzony w rzeczywistości młodego człowieka. Dla niektórych to bardzo nieoczywisty obrazek. Chociaż ten trudny bieg jest wyścigiem o podium, to niekoniecznie chodzi w nim o takie zwycięstwo. On pokazuje, że przełamywanie własnych uprzedzeń i słabości prowadzi do zwycięstwa nad sobą, do wygrania swojego życia

>>> Sebastian Zbierański: usłyszałem „wyjdź” i poczułem się zaproszony [FELIETON]

Tak „Bieg Festiwalowicza” wyglądał dwa lata temu:

Wyjść po nowe i nieznane 

Festiwal może być początkiem nowych, ciekawych pasji i zainteresowań. To także jeden z celów, który przyświecał jego pomysłodawcom. Dlatego praktycznie od początku historii tej imprezy w jej program włączone są różne warsztaty i zajęcia. Nie inaczej było w tym roku. Organizatorzy przygotowali aż 14 propozycji warsztatowych. Wśród nich były te, które dotyczą aktualnych wyzwań, przed jakimi staje młody chrześcijanin – to np. ewangelizacja w mediach społecznościowych takich jak TikTok czy Instagram. Znalazły się też propozycje dla chcących podszkolić się w tańcu towarzyskim, śpiewie czy grze na gitarze. Część osób wybrała się na lekcje języka migowego, modlitwy ignacjańskiej czy interpretacji Biblii. Sporą popularnością cieszyły się jednak nietypowe zajęcia, takie jak średniowieczna sztuka walki mieczem. Uczestniczyli w nich bracia franciszkanie, co zgromadziło niemałą publiczność.  

Warsztaty średniowiecznej sztuki walki mieczem. Fot. Sebastian Zbierański/misyjne.pl

>>> Raper TAU i ks. Bartczak gośćmi specjalnymi Festiwalu Życia w Kokotku

– Warsztaty to też czas spotkania z Jezusem i drugim człowiekiem. W Festiwalu nie chodzi o to, żeby przesiedzieć go w kaplicy czy na konferencjach. Pan Bóg może dotrzeć do nas różnymi drogami – mówi jeden z festiwalowiczów. 

Oblaci, którzy przyjechali z grupami młodzieżowymi NINIWA jako opiekunowie także przyznają, że taki sposób spędzania czasu sprzyja później budowaniu relacji i – po prostu – stawaniu się lepszym człowiekiem i chrześcijaninem. 

>>> Festiwal Życia w Kokotku: stajemy w postawie Abrahama

Boża energia 

Jeśli ktoś nie czuje się sportowcem, a i warsztatowe propozycje nie przypadły mu do gustu, z pewnością nie pogardzi klimatem wieczornych koncertów. To kolejna z festiwalowych tradycji. Zapraszani są znani artyści, gwiazdy sceny muzycznej kojarzone z pierwszych stron gazet. W tym roku do Kokotka przyjeżdżają m. in. Tau, ks. Kuba Bartczak, Owca czy – na finał imprezy – bracia Golec. Artyści często mówią ze sceny, że są tu też dla Pana Boga (choć nie wszyscy wykonują na co dzień muzykę zaliczaną do tzw. chrześcijańskiej). Dla uczestników Festiwalu to bardzo ważne świadectwo, które niewątpliwie umacnia ich wiarę. Koncerty mają też zresztą bardziej przyziemne znaczenie, „ładują akumulatory” – jak określają to pytani przeze mnie uczestnicy. Dlatego nie dziwi mnie, że mimo warunków polowych, nocy spędzanych w namiotach, późnych wieczorów i wczesnych poranków – każdy z wyjeżdżających po Festiwalu młodych ma w sobie wiele radości i energii. I nie marnotrawi jej, tylko wykorzystuje, by mówić światu, że Kościół żyje, że to życie jest żywe.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze