dziecko, rodzicielstwo bliskości

Gdy włączy się alarm, biegniemy! O warszawskim Oknie Życia 

Jest uruchomiona fotokomórka i gdy w Oknie pojawia się dziecko, to w pokojach sióstr automatycznie włącza się alarm. Od razu wtedy biegniemy na miejsce. Biegniemy po życie – mówi przełożona prowincjalna zgromadzenia sióstr franciszkanek Rodziny Maryi siostra Barbara.

Okno Życia to przygotowane małe, ciepłe łóżeczko. To nie inkubator, ale ogrzewane miejsce, określane też jako gniazdko. To po to, by od razu ustabilizować temperaturę malucha. Materacyk wodny, na którym leży, ma więc 37.7 stopnia. Przydaje się także latem. Gdy pewnego lipcowego wieczoru do Okna Życia trafiła dziewczynka, była wyziębiona.  

Okno Życia przy ulicy Hożej w Warszawie jest otwarte od 6 grudnia 2008 r. To było w Mikołajki. Właśnie mija 9 lat. Gdy kard. Kazimierz Nycz święcił to miejsce, mówił, by nie okazało się potrzebne, by było tylko symbolem. Okazało się jednak potrzebnym miejscem, które prawdopodobnie uratowało kilkanaście ludzkich istnień. Dziś to dzieci, które rosną i mają jeszcze przed sobą całe życie. Pierwszy maluch trafił do Okna już po dwóch tygodniach od jego otwarcia.  

Na Świętego Mikołaja  

 – Rok 2008 był rokiem pod hasłem: „Otoczmy troską życie”. A u nas w tym czasie kapituła generalna, która co sześć lat ustala wytyczne na przyszłość zgromadzenia. Był pomysł, by takie Okno stworzyć przy Domu Generalnym przy ulicy Żelaznej. To dlatego, że naprzeciwko jest szpital z oddziałem położniczym. Nie było tam jednak ustronnego, cichego miejsca. Dlatego los padł na Hożą. I to także ścisłe centrum miasta, tuż przy ruchliwej Marszałkowskiej. Jednak sama ulica jednokierunkowa, cicha, a samo Okno Życia nie rzuca się w oczy.  

15 – ta liczba to powód do dumy  

Przez dziewięć lat w tym oknie znalazło się 15 dzieci. – Na początku istnienia punktu trochę więcej, później trochę mniej. OSstatnie dziecko pojawiło się tam dwa lata temu – wspomina siostra przełożona. Czy pamięta te dzieci? Te sytuacje? – Pamiętam te wszystkie dzieci. To się pamięta. Twarzy nie, ale sytuacje tak. Na początku umiałam wszystkie imiona na pamięć. Postanowiliśmy, że nie będziemy tutaj chrzcić, ale będziemy nadawać imiona. Żeby to nie był numer, czy NN, tak bezosobowo – dodaje siostra Barbara i wspomina: – Pamiętam dziecko, które trafiło do Okna w Wielki Piątek. Słyszałam jego płacz. Było duże, miało około trzech miesięcy. Ledwo mieściło się w łóżeczku.  

Niektórzy wracają  

Czy z tyłu głowy macie myśl, że uratowałyście siostry tym dzieciom życie? – dopytuję. Siostra odpowiada: – Nie wiemy, co by się z nimi stało. – W szpitalu można zostawić dziecko, przez kolejne dwa tygodnie matka może po nie wrócić. W oknie życia jest zasada, że od tej chwili nie można już jego odebrać, bo nie wiemy, czy to jest na pewno matka, czy ktoś z rodziny. Zdarzało się, że matka czy ktoś z rodziny wracał. – I wtedy odsyłałyśmy na policję, by udowodnili, że to ich dziecko. Czasami jest tak, że matka nie może sobie poradzić po porodzie, jest sama. Może wtedy skorzystać z pomocy psychologicznej – mówi siostra przełożona. Taki czas, gdy na szczęści dziecko jest bezpiecznie, to niekiedy szansa na otrzeźwienie, przemyślenie, zmianę decyzji. A jeśli matka czy rodzice przy tej decyzji zostaną, to przynajmniej dali dziecku szansę na życie. Sami też na pewno już na całe życie zostaną z myślą, że rozstali się ze swoim dzieckiem. To też swego rodzaju odwaga.

A jeśli rodzic nie wraca? 

Dziecko jest u nas jest bardzo krótko, tylko przez czas pierwszego zabezpieczenia. My przecież nie możemy karmić. Możemy jednak sprawdzić, czy nie jest ranne, czy nie trzeba reanimować. Dzwonimy po pogotowie i powiadamy policję. To trwa do godziny, maksymalnie kilku. Później trafia do szpitala na pierwsze badania. Jeśli wszystko jest w porządku, to trafia do ośrodka preadopcyjnego. Zdarza się, że w dość krótkim czasie, nawet w ciągu miesiąca, dziecko ma szansę na adopcję. Później dużo zależy od tego, do jakiego sądu trafi sprawa, od tego, jak szybko zajmie się sprawą. Ośrodek zajmuje się sprawami sądowymi i administracyjnymi. 

Co wiemy o tych dzieciach?  

– Niekiedy rodzic zostawia jakieś dokumenty, poznajemy wtedy jego pochodzenie. Gdy ich nie ma, nie robimy tego. To byłoby zbyt trudne, a to też nie jest nasze zadanie – mówią siostry.  

Pierwsze dzieci, które do trafiły do sióstr mają teraz po 9 lat, prawie 10. To już całkiem duże dzieci. – Niekiedy mamy informację zwrotną, od rodzin, które zaopiekowały się tymi dziećmi. Niektóre z nich chcą mieć z nami kontakt. Przychodzą z dziećmi. Dwa lata temu przyszli w rocznicę tego, jak dziecko do nas trafiło. Z podziękowaniem, z koszem róż – mówi siostra Barbara. 

Zamierzają powiedzieć? Tego nie wiemy, nie pytamy o to. Niektórzy mówią, że zamierzają to zrobić, żeby dziecko znało swoją historię. Niekiedy na Święta przychodzą do nas kartki z życzeniami, także ze zdjęciem dziecka. To już prawie klasa szkolna albo drużyna piłkarska z zapasowymi zawodnikami – uśmiecha się siostra Barbara.  

Bo takie jest prawo człowieka  

To było jedno z pierwszych okien życia w Polsce. W Warszawie jest jeszcze jedno okno, na Pradze. Okno życia jest dla wszystkich: nieważne czy ktoś jest wierzący, czy nie, jakie ma poglądy, pochodzenie. Tu liczy się życie. Siostry z Hożej dodają: – Nawet ludzie Kościoła niekiedy nawet nie wiedzą, że bardzo ciężko pracujemy. W stereotypowym myśleniu „tylko” się modlimy. A my także uczymy, posługujemy ludziom starszym, prowadzimy domy dziecka, przedszkola, pomoc społeczną. To praca na cały dzień – mówi siostra Barbara. Ona sama jest pielęgniarką, co jest przydatnym fachem w prowadzeniu Okna Życia. 

W Polsce jest około 50 Okien. Gdyby ich nie było, to moglibyśmy częściej usłyszeć o dzieciach znajdowanych w beczkach czy wyrzuconych w innych miejscach. Na Okna Życia można spojrzeć nie tylko z religijnego, ale ogólnie – z humanistycznego punktu widzenia. jeśli człowiek się urodził, przyszedł na świat, to ma prawa. A wśród nich podstawowym prawem jest prawo do życia.  

Kiedyś, przy jednym dziecku, dziewczynce, siostry znalazły taki list:  

Jesteśmy młodzi, nadajcie jej imię Matylda, nie mamy pracy, nie widzimy innego wyjścia. Prosimy zaopiekujcie się nią, by nie musiała długo czekać na rodzinę.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze