fot. wikipedia

Gdzie można wyprosić wskrzeszenie?

Słyszeliśmy o wielu cudach, ale też o wielu nie mamy pojęcia. Oto wybrane cuda dokonane za wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej.

Zdarzyło się tak, że Jakób [oryginalna pisownia] Wężyk, nadworny malarz króla Władysława Jagiełły, zaczął tracić wzrok, a po niedługim czasie zupełnie przestał widzieć. Było to dla niego szczególnie ciężkie doświadczenie, gdyż jako artysta nie mógł już tworzyć. Nie pomogli nadworni lekarze króla, malarz zrezygnowany czekał tylko na śmierć, która miała go od choroby uwolnić. W 1392 roku dowiedział się, że na Jasnej Górze od 10 lat znajduje się cudowny obraz Maryi, który związany jest z łaskami i cudami. Nie myśląc długo, zdecydował się na podróż do Częstochowy. Z Wilna, gdzie mieszkał, do Częstochowy było 1000 km. Szedł, zatrzymując się u dobrych ludzi i modląc się o cud. Gdy po ciężkiej podróży dotarł na Jasną Górę, zaczął płakać i jeszcze mocniej modlić się o zmiłowanie. Wtedy usłyszał wewnętrzny głos, który namawiał go do zwrócenia się w kierunku, gdzie przypuszczał, że znajduje się obraz… Nagle w Kaplicy Cudownego Obrazu dał się słyszeć potężny krzyk. To uzdrowiony Jakób Wężyk nie mógł się opanować, bo po raz pierwszy zobaczył Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Rozejrzał się dookoła – widział! Cud ten został potwierdzony przez naocznego świadka i zapisany w kronikach klasztornych.

Wydarzenia te uznawane są za najstarszy cud za wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej. Jednak jego opisu nie znajdziemy w Jasnogórskiej „Księdze Cudów”, przechowywanej przez ojców paulinów, a w pewnym siedemnastowiecznym dziele powołującym się na inny, jeszcze starszy kodeks, który nie zachował się do naszych czasów.
W archiwum jasnogórskim przechowywany jest natomiast dwutomowy rękopis wspomnianej „Liber miraculorum Beata Virginis Monasterii Czenstochoviensis”, w której opisane zostały cuda z lat 1402–1885, w liczbie 1070.

Jadwiga z Wolskiej Łęczy ciężko zachorowała. Na skutek powikłań zaczęła jej psuć się kość w podniebieniu. Był to rok 1572. Po krótkim czasie kobieta nie mogła już otwierać ust. Lekarze byli bezsilni. Stwierdzono więc, że Jadwiga jest nieuleczalnie chora i niedługo umrze. Płakała rodzina, płakała również Jadwiga, ale mimo to nie traciła nadziei. Wiedziała, że ponad lekarzami jest jeszcze inna Lekarka. Zebrała więc wszystkie siły, jakie jeszcze miała, i zawołała w myślach: „Najświętsza Panno Częstochowska, słysząc o Twych wielkich cudach, którymi jaśniejesz, do Ciebie biegnę i błagam, byś zechciała mnie uzdrowić, a ja ślubuję Ci podziękować osobiście we Częstochowie”. Gdy tylko skończyła, poczuła w chorym miejscu ciepło, zaraz też ze szczęki wyciekła ropa ‒ kobieta wyzdrowiała. Początkowo mąż i pozostała część rodziny nie mogła uwierzyć w cud, który się dokonał, ale gdy dowiedzieli się, że Jadwiga prosiła o uzdrowienie samą Matkę Boską Częstochowską – zaczęli się cieszyć i dziękować. Wkrótce potem kobieta wraz z mężem udała się na Jasną Górę, wypełnić złożony ślub.

Do XVII w. relacje uzdrowionych spisywano kronikarskim stylem, nie dbając o uwierzytelnienie dokumentowanych wydarzeń. Dlaczego? Być może powszechne było przekonanie o prawdziwości tego, co zdarza się przez obliczem Maryi. Wierzono, że cuda zdarzają się przy grobach świętych, dlaczego więc miałyby się nie wydarzać przed Cudownym Obrazem? Wszystko zmieniło się, kiedy w II połowie XVIII w. wydano instrukcję dotyczącą orzekania o autentyczności cudów. Według tej procedury zbierano tylko uwierzytelnioną dokumentację, sporządzano dokładne zeznania, najczęściej pod przysięgą, świadkowie składali własnoręczne podpisy, często zeznaniu towarzyszyła opinia lekarska, choć nierzadko były problemy z jej uzyskaniem. Jednym z pierwszych szczególnie badanych cudów było uzdrowienie Tekli Bobrowskiej w maju 1786 r. Ówczesny biskup krakowski Jan Olechowski wydał urzędowe orzeczenie o jego prawdziwości. W ten sposób od 1900 r. do dziś zgromadzono dokumentację dotyczącą około 350 cudów i łask. W sumie na Jasnej Górze przechowywane są więc opisy blisko 1500 podobnych wydarzeń.

Była niedziela roku 1975. Dziesięcioletnia Beatka wracała do domu po skończonej Mszy św. Nagle bardzo zaczął ją boleć brzuch, zwijała się z bólu, nie mogła dojść do domu.

Wezwany lekarz stwierdził, że w brzuchu dziecka jest guz, który natychmiast trzeba usunąć. Diagnozę potwierdzili lekarze ze szpitala w Rzeszowie i choć obawiali się, czy dziecko przeżyje tak ciężki zabieg, nie mieli wyjścia. Choć operacja się udała, lekarze dali dziewczynce tylko trzy miesiące życia. Guz okazał się bowiem złośliwy, z przerzutami do kręgosłupa… Rodzina zaczęła się modlić do Matki Bożej Częstochowskiej, prosząc o cud. Wraz z rodzicami nowenną do Czarnej Madonny modliła się cała parafia.

Ku zdziwieniu lekarzy dziewczynka powoli zaczęła wracać do zdrowia, wróciła domu. Co trzy miesiące jeździła na leczenie i kontrolę, lekarze byli zdumieni, że tak szybko wraca do zdrowia. Rok później rodzice z dzieckiem złożyli świadectwo uzdrowienia przed całą parafią.

Nie wszystkie odnotowane cuda wydarzyły się na Jasnej Górze, nie wszyscy też, którzy doznali cudu, zgłosili to paulinom. Z drugiej strony wielu z tych, którzy doświadczyli łask od Matki Bożej, postanowiło całe życie spędzić w pobliżu jej Obrazu. Jednym z takich ludzi był J. Burza, który zgodnie z przekazem w 1904 r. odzyskał wzrok na Jasnej Górze, a przez kolejne dziesięć lat, aż do śmierci, bezinteresownie zamiatał klasztorny dziedziniec.
W przeważającej części zdarzenia opisane w „Liber miraculorum” związane są z uzdrowieniami ciała z przeróżnych chorób i z kalectw. Niektóre świadectwa opowiadają o uratowaniu życia – wiele z nich pojawia się po wojnie i dotyczy ocalenia z obozu koncentracyjnego (np. ocalenie grupki dziewcząt od śmierci w obozie w Neustadt). Obok dawnych i współczesnych świadectw dotyczących uwolnienia z niewoli czy z więzienia znajduje się również 30 opisów wskrzeszeń zmarłych. Najbardziej znane to wskrzeszenie matki i dwojga dzieci z Lublińca (namalowane przy wejściu do kaplicy), zwane „cudem wielkim” lub „cudem zdumiewającym” (stupendum miraculum). Są też i inne.

Pewnego dnia 1680 r. Jan Kłokowski udał się na jazdę konną. Niefortunnie jednak, kiedy koń pędził, spadł z niego na ziemię i skręcił sobie kark. Kiedy dowiedział się o tym jego przyjaciel, Sędzia Mikołaj, dawniej cudem przywrócony do życia przez Jasnogórską Matkę, pobiegł na miejsce wypadku. Gdy tłum gapiów się rozstąpił, Mikołaj podszedł do nieboszczyka i zaczął modlić się do Matki Częstochowskiej słowami: „O Panno Jasnogórska, jak mnie cudownie do życia przywróciłaś, tak i jego racz wskrzesić, aby Ci mógł służyć, jak i ja”. Po chwili, ku zdumieniu wszystkich obecnych, nieboszczyk wstał – jak gdyby nigdy nic – wsiadł na konia i czym prędzej pojechał do Częstochowy w dziękczynnej pielgrzymce.

Jak dzisiaj wygląda zgłoszenie niewytłumaczalnego zdarzenia? W przypadku tzw. łaski wystarczające jest bezpośrednie lub korespondencyjnie złożone świadectwo. Natomiast jeśli chodzi o cuda w ścisłym znaczeniu tego słowa, to ojcowie paulini dokładają wszelkich starań, by maksymalnie je uwiarygodnić przez zeznania świadków i dowody, zwłaszcza oświadczenia lekarskie.
Oprócz cudów rozumianych jako zdarzenie wykraczające poza prawa natury osobną grupę stanowią tzw. cuda nawrócenia. Takie też odnotowywane są przez jasnogórskich zakonników. Obecna Księga Nawróconych, obejmująca lata 1868–1975, zawiera 555 nazwisk osób, które nawróciły się na chrześcijaństwo z innej religii. Nie do policzenia są natomiast cuda nawrócenia, powrotu do życia wiarą po latach. Tego rodzaju przypadki znajdziemy także w „Liber miraculorum”.

Krystyn Helians, protestant, oficer wojsk saskich, prowadził życie swobodne, pełne przyjemności i rozkoszy. Czerpał z niego pełnymi garściami, a duszą, Bogiem, grzechem raczej się nie przejmował, katolików traktował z pogardą i nie zanosiło się na to, by coś się miało zmienić. W 1703 roku jego pułk stacjonował w Częstochowie. Razem z innymi wszedł do kaplicy Cudownego Obrazu, gdzie właśnie odbywało się nabożeństwo. Dziwnie się tam czuł ów protestant. Wkoło modlący się ludzie, na ścianach piękne obrazy i kosztowności, jakże różny widok od tego, do którego był przyzwyczajony. Spojrzał na obraz, wiedział, że to skarb narodu Polskiego, ale teraz pojął dlaczego. Nie mógł oderwać wzroku od Czarnej Madonny, chciał iść dalej, ale nie mógł. Patrzył w oczy Maryi, a łzy same zaczęły mu płynąć po policzkach. Poczuł ogromny żal za swoje grzeszne i niefrasobliwe życie. On, protestant, nagle poczuł, że chce się wyspowiadać. Towarzysze Krystyna nie rozumieli, co się z nim dzieje, a on, wyspowiadawszy się złożył wyznanie wiary i przyjął przed Cudownym Obrazem Komunię świętą.

Zapiski zgromadzone w „Księdze cudów jasnogórskich” są świadectwem wiary kolejnych pokoleń i przekonania, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Na mapie Polski i świata wiele jest takich szczególnych miejsc, a samo ich zliczenie graniczy z cudem. Sanktuaria maryjne, kościoły poświęcone konkretnym świętym, specjalistom od przeróżnych spraw, tłumy pielgrzymów, miliony intencji. Wielu wraca, żeby podziękować, złożyć świadectwo. Praktycznie w każdym z tych miejsc znajdują się „księgi cudów” – świadkowie Bożej wszechmocy. Bo niezależnie o tego, czy o pomoc poprosi się św. Antoniego, Ritę, Jana Pawła II czy samą Matkę Bożą, czy pielgrzymuje się do świętych wizerunków czy cudownych źródeł, działa sam Bóg. To On uzdrawia, On nawraca On sprawia, że nie ma nic niemożliwego.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze