hejt, mowa nienawiści

fot. pexels

Hubert Piechocki: bagatelizujesz hejt? Chyba pora pójść do konfesjonału

„Co za pajac to pisze?” – to jeden z komentarzy, który mogłem ostatnio przeczytać pod swoim tekstem. Nawet nie wiem, jak miałbym odpowiedzieć na pytanie zadane w nim przez internautę. Chyba najprościej – po prostu „ja”. Ten krótki komentarz to tylko drobny przykład hejtu, jaki ze wszystkich stron zalewa globalna sieć. 

Pod koniec września napisałem tekst pt. „Bagatelizujesz wirusa? Chyba pora pójść do konfesjonału”. Dotyczył gwałtownego przyrostu liczby zakażeń koronawirusem wykrywanych w Polsce. Teraz już wiemy, że choć wówczas liczby te robiły wrażenie – to w porównaniu z tymi z tego tygodnia (tylko dzisiaj poinformowano o ponad 12 tys. zakażeń) – i tak były „małe”. Epidemia nabrała ogromnego rozpędu i trudno mi sobie wyobrazić, jak można jeszcze bagatelizować. Niestety, nie brakuje jednak osób, które wciąż nie wierzą w obecność wirusa SARS-CoV-2 i promują teorie, których wyznawanie na pewno nie pomoże w walce z wirusem. A może i zaszkodzić. Tym razem nie skupię się jednak na samym koronawirusie – lecz na emocjach, które wywołał mój tekst. 

>>> #08 Podkast misyjne.pl. Bądź pro-life. Noś maseczkę 

Zalewają nas negatywne komentarze

Jest jedna ważna reguła, która dotyczy większości materiałów publikowanych w internecie, zwłaszcza w social mediach. Otóż, jeśli się z czymś zgadzam, to najczęściej nie zabieram głosu. Jak mi się chce, to może zostawię „lajka”, ale na pisanie komentarza popierającego zdanie autora nie chcę mi się tracić czasu. Tak działa wielu z nas, ja również. Dlatego tak często pod postami np. na Facebooku dominują komentarze negatywne. Jeśli się z czymś nie zgadzamy, to budzą się w nas często skrajne emocje (oburzenie, gniew) i bardzo chcemy podzielić się nimi z innymi. Dlatego internet tak zalany jest negatywnymi myślami. Te myśli nie ominęły też mojego tekstu. Poruszyłem w nim kilka ważnych kwestii. Przede wszystkim – pisałem o obowiązku noszeniu maseczki, także w kościele. Bez owijania w bawełnę stwierdziłem w nim: Z nienoszenia maseczki i z nieprzestrzegania innych wytycznych sanitarnych trzeba się spowiadać. W czasie pandemii rachunek sumienia trzeba rozszerzyć o dodatkowe, bardzo konkretne pytania. Przykazanie nie zabijaj trzeba skonfrontować z naszym podejściem do epidemii!”. To obudziło i oburzyło przede wszystkim przeciwników noszenia maseczek i tych, którzy uważają, że w kościół jest miejscem wolnym od wirusa.

komputer laptop

Fot pixabay

Mamy prawo się nie zgadzać

Przede wszystkim to normlane, że w społeczeństwie ludzie mają różne zdania. Nie trzeba we wszystkim zgadzać się z drugim człowiekiem. Nawet gdy nie rozumiem argumentów drugiej strony i być może nawet uważam je za nierozsądne, nieroztropne itp. – to nie mogę drugiej stronie odebrać prawa do posiadania swojego zdania. Na tym polega wolność. Ten wątek zresztą obecny jest także w ostatniej encyklice Franciszka Fratelli tutti. Papież pisze: „Autentyczny dialog społeczny zakłada zdolność poszanowania punktu widzenia drugiej osoby poprzez zaakceptowanie możliwości posiadania przez nią pewnych przekonań lub uprawnionych interesów”. Posiadanie swojego zdania nie jest więc problemem. Staje się nim jednak wtedy, kiedy próbujemy zniszczyć drugiego człowieka, z którym się nie zgadzamy. I właśnie w tym kierunku poszło wiele komentarzy pod moim tekstem. Miały mnie po prostu zdyskredytować. To moment, w którym nie ma już mowy o dialogu społecznym – to zwykły hejt. A ja stałem się jego kolejną ofiarą. I wcale nie jest pocieszające, że każdego dnia internetowe trolle próbują w ten sposób zniszczyć wiele osób. Każde jedno takie zachowanie – to o jedno za dużo. I, nawiązując do poprzedniego artykułu, z takich zachowań powinniśmy się spowiadać.

>>> Hubert Piechocki: Maryja nie jest komiksową superbohaterką 

Zaatakować osobę, a nie jej poglądy

O hejcie napisano już wiele, także w kontekście trwającej pandemii i związanych z nią poglądów. To zjawisko, które dotyka ludzi od prawa do lewa. Nie zna szyldów partyjnych, religijnych itp. Po każdej ze stron można znaleźć grupę osób, która bez patrzenia na dobro drugiego postanawia obrzucić go błotem. Nie dyskutuje poprzez rzeczową wymianę argumentów, sięga za to po argumentum ad personam – czyli po argument, który stanowi ostatnia deskę ratunku dla tego, kto nie potrafi znaleźć prawdziwych argumentów, skupionych wokół tematu. Artur Schopenahuer w swojej „Erystyce” wymienia ten argument jako ostatni sposób nieuczciwej argumentacji. Autor pisze o tzw. przyczepce: „Przyczepka polega na tym, aby odejść od przedmiotu dysputy (ponieważ tu sprawa przegrana) i przejść do dysputującego, to jest w taki lub owaki sposób napaść na jego osobę”.

krzyk

fot. pexels.com

gebelsowska propaganda” 

W takie wymienianie kolejnych argumentów ad personam zabawili się moi adwersarze. Przytoczę teraz kilka z nich (zachowując oryginalną pisownię).  

  1. a pan Piechocki to, przepraszam, wiarę w jakiego Boga (bożka) wyznaje? 
    wstyd….
  2. Cieszę się, że wielu przejżało na oczy… życzę aby autor tego artykulu też zdjął maskę z OCZU i nie straszył ludzi. Najlepiej jak się z tego wyspowiada. 
  3. Wstyd mi za ludzi, którzy w Kościele (mówię o ludziach, którzy są zdrowi) są w maseczkach. Boisz się, to uważam , że nie masz wiary. 
  4. Kim jesteś człowieku że kwestionujesz Jezusa twój wirus zagnieździł się w głowie łącznie z twoim super telewizorem gebelsowska propaganda 
  5. Idiotyzm a nie artykuł 
  6. Co za pajac to pisze ! 

Krytyka i hejt 

Oczywiście, mogło być gorzej i hejt mógł być znacznie silniejszy. Niemniej, choć jestem pajacem, to boli mnie to, jak ktoś podchodzi do mojej pracy. Jak najbardziej można ją krytykować, nie zgadzać się z moimi poglądami – ale swoją niezgodę trzeba wyrażać w odpowiednich słowach. Takich, które nie ranią. Takich, które nie są bezpośrednim uderzeniem w moją osobę – ale np. wykazują niesłuszność moich argumentów. Powyższe przykłady takie nie są – są bezpośrednim atakiem na moją osobę. Świadczą wyłącznie o słabości argumentów drugiej strony. Lub o braku tych argumentów. Choć, gwoli ścisłości, niektóre „merytoryczne” argumenty też były przerażające, bo pokazywały, że ludzie wierzący mocno dystansują się niekiedy od nauczania Kościoła (np. Ks w masce, kom na reke. Gdzie wiara? Strach przed Sanepidem wiekszy od grzechu? – Kościół jasno wypowiedział się o tym, że Komunię można przyjmować na rękę lub do ust i żadna z tych form nie wiąże się z popełnieniem grzechu).

>>> Hubert Piechocki: bagatelizujesz wirusa? Chyba pora pójść do konfesjonału [KOMENTARZ]

Moja żona stała się legendą

Komentarze internautów próbowały uderzać w różne aspekty mojego życia. Zarzucano mi propagandę masońską (Chodzi o propagandę masońską która przejmuje kontrole w świecie i kościele . Nie dajmy się zwariować maski są po to by wciąż przypominać o plandemi strachu) czy nawet działanie na rzecz szatana (jest to rytuał masoński,lucyferyczny). Wreszcie, zaatakowano nawet moją… żonę! Tymi słowami: a zona pana Huberta pracuje w Sanofi Pasteur chyba. Pracująca w koncernie farmaceutycznym żona miałaby zarabiać na tym, że ja promuję szczepienie na grypę. Jest tylko jeden mały szkopuł – ja nie mam żony. Gdyby internauta piszący tamte słowa trochę się wysilił i zajrzał do innych tekstów na naszym portalu, to zobaczyłby, że kilka dni wcześniej napisałem tekst o tym, jak trudno być singlem. Zamiast tego – zaatakował moją żonę.

fot. pixabay.com

Zabójczy jad

W tym tygodniu moja redakcyjna koleżanka opublikowała kolejny artykuł poświęcony noszeniu maseczek. Zaznaczyła, że jest to bardzo konkretny sposób na bycie pro-life. I co? Zalała ją fala bardzo podobnego hejtu. Hejtu, na który nie możemy pozwolić. Hejt świadczy o braku kultury – nie tylko językowej, ale też tej osobistej. Święty Jakub w swoim liście pisał o grzechach języka – i choć miał na myśli to, co wychodzi z naszych ust, to myślę, że obecnie grzechy języka to też właśnie wirtualny hejt. „Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy Jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże” – jak bardzo aktualne są dziś słowa apostoła… Spróbujmy ze sobą naprawdę rozmawiać, przestańmy się wzajemnie atakować. To nigdzie nas nie zaprowadzi. Franciszek we Fratelli tutti pisze o poszanowaniu drugiego. To jest słowo klucz, którego tak brakuje nam w internetowych dyskusjach. Szacunek. Bez niego nie ma dyskusji. Bez niego mamy tylko bełkot, atak, destrukcję. Bez szacunku zarzucamy drugiemu tylko kłamstwo covidowe i nazywamy go misyjnym covidianem. Na brak szacunku mojej zgody nie ma. I myślę, że moje redakcyjne koleżanki i redakcyjni koledzy także by się pod tym podpisali.

Zerwijmy nić przemocy

Na koniec jeszcze raz papież Franciszek i encyklika Fratelli tutti. Ojciec Święty wprost nawiązał w niej do hejtu internetowego i przypomniał swoje myśli z adhortacji Gaudete et exsultate: Należy uznać, że w fanatyzmach, które prowadzą do niszczenia innych, mają udział również osoby religijne, nie wyłączając chrześcijan, którzy »mogą stać się częścią sieci przemocy słownej, tworzonej za pośrednictwem internetu i na różnych forach lub przestrzeniach wirtualnej wymiany opinii. Nawet w mediach katolickich może dojść do przekroczenia granic, tolerowania obmowy i oszczerstwa, i wydaje się, że szacunek dla reputacji innych osób nie jest ujęty w jakiekolwiek normy etyczne«. Czyniąc tak, co wnosimy do wspólnoty braterskiej, którą proponuje nam Ojciec nas wszystkich?”. Warto te słowa Franciszka dobrze przemyśleć…

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze