epa06112048 Female members of the pro-India and Kashmir’s main opposition party, the National Conference (NC), shout anti-government slogans as they clash with police during a protest in Srinagar, the summer capital of Indian Kashmir, 27 July 2017. Indian police detained several members of the NC who were trying to march towards the Raj Bhawan, or official summer residence of the Governor of Jammu and Kashmir, to hand over a memorandum. The NC members were protesting against the killing of civilians, price hikes and repeated curfews in downtown Srinagar. EPA/FAROOQ KHAN Dostawca: PAP/EPA.

Indie: bunt służących

Służący w domach delhijskiej klasy średniej coraz częściej buntują się przeciwko przemocy pracodawców. Dlatego sprawa Zohry Bibi z luksusowego osiedla w Noidzie, mieście satelickim Delhi, wywołała zamieszki. Władze stanęły po stronie mieszkańców osiedla.

„Całe Delhi tylko o tym mówi” – potwierdza Krishna, ściszając mimowolnie głos. 35-letni Nepalczyk pracuje jako domowy kucharz na zamkniętym osiedlu w Gurgaonie, mieście satelickim Delhi. „To znaczy służący rozmawiają o tym, co się stało. Mówią, że nie ma sprawiedliwości i nigdy nie będzie. Ale co człowiek ma zrobić w takiej sytuacji?” – dodaje, ważąc słowa.

Rankiem 12 lipca przed bramą luksusowego osiedla Mahagun Moderne w Noidzie zebrał się ponad dwustuosobowy tłum. Następne godziny mieszkańcy osiedla opisują jako piekło. Grupa ludzi uzbrojona w metalowe pręty i kamienie przemocą wdziera się na osiedle i biegnie murowanymi alejkami, przez korty tenisowe, w stronę apartamentu państwa Sethi. Według relacji mieszkańców służący krzyczą, że pomszczą Zohrę Bibi.

„Ludzie mówią, że ta służąca była bita, inni, że madame jej nie płaciła przez kilka miesięcy. A przecież to dla takich ludzi żadne pieniądze” – opowiada Krishna. Pani sprzątająca zarabia maksymalnie do 2 tys. rupii (ok. 110 zł) miesięcznie od mieszkania. Kucharze wyciągają do 5 tys. rupii (ok. 280 zł).

Dostawca: PAP/EPA.

Harshu Sethi, u którego pracowała 26-letnia Bibi, jest zatrudniony we flocie handlowej. Na ekskluzywnym osiedlu Mahagun Moderne w strefie 78 nie ma przypadkowych ludzi. W wieżowcach są obszerne mieszkania o standardzie europejskim, z dużymi salonami i kilkoma sypialniami obowiązkowo wyposażonymi w nowoczesne łazienki.

W Mahagun Moderne są niemal 3 tys. apartamentów, z czego dwie trzecie są zamieszkane. Takich osiedli w Noidzie i Gurgaonie, skąd w miarę szybko można się dostać metrem do Delhi, w ostatnich trzech dekadach powstało wiele. Mieszka tu nowa klasa średnia Indii, która pracuje w międzynarodowych i indyjskich korporacjach.

Dzień przed atakiem Zohra Bibi idzie do domu Sethów upomnieć się o dwie zaległe pensje. Pani domu, Mithul Sethi, twierdzi jednak, że to nieprawda i oskarża służącą o kradzież. Zohra nie wraca na noc do domu. Mąż szuka jej cały wieczór i zgłasza sprawę na policję. Wcześnie rano, razem z sąsiadami, zjawia się pod bramą osiedla. Tłum rośnie w siłę.

Dostawca: PAP/EPA.

„Ludzie myśleli, że stało się najgorsze” – opowiada służąca na osiedlu Hasina Begum, która mieszkała w slumsie w pobliżu. „Potem, kiedy wyszła na zewnątrz i zemdlała, ludzie wpadli w gniew” – mówi.

Tę wersję potwierdza Nilanjana Bhowmick zamieszkująca sąsiednie osiedle. Pomogła wnieść Zohrę do samochodu. W mediach społecznościowych pisała, że Bibi cały czas wymiotowała w drodze do szpitala.

Ochrona osiedla i służący zaczęli obrzucać się kamieniami. Poleciały szyby. Mieszkańcy zamknęli się w mieszkaniach, obawiając się linczu. Na miejsce przyjechał silny kontyngent policji i rozpędził tłum. Szybko aresztowano 13 osób i oskarżono o próbę morderstwa, mimo że nikt z mieszkańców nie ucierpiał. Podczas zamieszek pani Sethi zamknęła się z 8-letnim synkiem w łazience.

Minister Mahesh Sharma błyskawicznie zapewnił, że aresztowani służący „przez lata nie wyjdą z więzienia, nawet za kaucją”. Administracja osiedla prewencyjnie zabroniła wstępu służącym, a kilka dni później policja zburzyła pobliski slums, gdzie mieszkali.

Zaraz pojawiła się plotka, że zamieszki wzniecili muzułmańscy migranci z Bangladeszu. Hasina Begum zaręcza, że ludzie w slumsie pochodzili w większości z Bengalu. Jednak i w stosunku do nich oraz pracowników pochodzących z sąsiedniej biednej Orisy rada mieszkańców osiedla wydała zakaz zatrudnienia.

„Nie wiem, jak w ogóle można coś takiego mówić” – oburza się w rozmowie z PAP Rishi Kant z organizacji Shakti Vahini walczącej z handlem ludźmi. „Ludzie ze wschodnich stanów ciężko pracują i zasługują na szacunek” – podkreśla.

Dodaje, że przemoc wobec służących to ogromny problem w Delhi. „Kiepsko opłacani służący boją się pracodawców i rzadko upominają się o swoje. Co więcej, w Delhi istnieje problem dzieci, które ze służących stają się niewolnikami w tych domach” – zaznacza. Kant mówi, że jednak coraz głośniej o takich sprawach i coraz więcej osób się buntuje.

„Teraz jesteśmy czarną owcą w mediach. A przecież ta służąca bezczelnie ukradła pieniądze tej pani” – oburza się 40-letni finansista i mieszkaniec osiedla Mahagun Moderne, który woli nie podawać nazwiska. „To biedny kraj, a przecież dajemy im pracę, inaczej nie mieliby co do garnka włożyć. Nie można liczyć na ich wdzięczność” – dodaje.

„Dobry pracodawca to skarb” – mówi kucharz Krishna, podrzucając wysoko Ozana, kilkuletniego synka swoich pracodawców. Chłopczyk śmieje się głośno. „Ale wszyscy wiedzą, że różnie można trafić” – dodaje smutno Krishna. Jego zdaniem nawet na jego osiedlu również coś takiego może się kiedyś zdarzyć.

„Człowiek sporo wytrzyma. Ale gdzieś zawsze jest granica” – kończy.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze