Islandia: kolejne dni „Operacji Rozpoznanie”
Wyruszyli, by modlić się o nowe powołania kapłańskie, zakonne i przede wszystkim misyjne. Grupa Niniwa Team znajduje się już na Islandii i ma za sobą 12 dni zmagań z żywiołem, zmęczeniem i drogą.
Ciężko, ale pięknie – piszą w smsach uczestnicy wyprawy po Islandii. Kolejny dzień z silnym wiatrem, raczej w twarz niż w plecy. Na szczęście obyło się bez deszczu.
Uczestnicy wyprawy codziennie publikują wideoblogi, w których opowiadają o tym, czego dokonali i co przeżyli.
Ze zrozumiałych przyczyn publikowane są z jednodniowym opóźnieniem. – Pierwsze dni wyprawy pokazały nam, że Islandia jest bardzo różnorodna – wyjaśnia o. Tomasz Maniura OMI, kierownik i organizator tegorocznej wyprawy NINIWA Team na Islandię. – Myśleliśmy, że zobaczymy od razu gejzery i wulkany, a tymczasem przez dwa pierwsze dni otaczały nas same skały wulkaniczne. Kompletny brak zieleni – dodaje. To się jednak wkrótce miało zmienić. Kolejne dni przyniosły zielone pejzaże, rzeki, jeziora i wodospady.
W minioną środę, 9 sierpnia wyruszyła „Operacja Rozpoznanie – Nowy Początek” z rekordową liczbą 55 uczestników. Część z nich ze względów logistycznych poleciała już kilka dni wcześniej samolotem na Islandię. Reszta dotarła na miejsce w czwartek 10 sierpnia po międzylądowaniu w Londynie. Gdy drużyna zebrała się razem i poradziła sobie z oporządzeniem ekwipunku i rowerów, zostało już niewiele czasu na samą jazdę. Wystarczyło go raptem na przejechanie 65 kilometrów. W kolejne dni było to odpowiednio 110 i 104. To zauważalnie mniej niż do tej pory pokonywała grupa. Są ku temu co najmniej dwa powody. Po pierwsze nie ma się co śpieszyć, bo okrążenie wyspy nie powinno być dużym wyzwaniem, dlatego NINIWA Team chce skorzystać z możliwości obejrzenia jak najwięcej egzotycznych wątków Islandii. Drugi powód jednak trochę burzy tę wstępną teorię, ponieważ najgorszym przeciwnikiem grupy okazał się okropny wiatr. Ten obniżył wydajność podróży o kilkadziesiąt procent i w efekcie może zmodyfikować pierwotne plany. Tę wyprawę trzeba mierzyć zupełnie inną miarą – tłumaczy o. Tomasz. Wiatr wieje prosto w twarz i spowalnia kolumnę. To zrozumiałe, bo próżno szukać na wybrzeżu osłony od oceanu. Bywa też bardzo zimno. Szron o poranku to norma. Szczęśliwie do niedzieli włącznie jeszcze nie padało i prawie ciągle świeci słońce. Rowerzyści śmieją się i w SMSach pozdrawiają z gorącej Islandii. Rzeczywiście są momenty, w których słońce bardzo mocno przygrzewa i ułatwia podróż.
Korzystając z dobrej, jak na islandzkie warunki, pogody, rowerzyści zwiedzają lokalne pomniki przyrody. Miejscowość Geysir mówi sama za siebie. Był też tzw. Parlament, który pośrednio można odnieść do współczesnych siedzib rządów krajów. Jest to w praktyce styk płyt tektonicznych tworzących wąwóz i spiętrzenie skał. Tu miejscowe, zwaśnione niegdyś plemiona znajdowały jedyne miejsce na pertraktacje. To dawne miejsce spotkań jest popularną atrakcja turystyczną w tym regionie. Rowerzyści chcieli skorzystać z wietrznej osłony w ramach noclegu, jednak okazało się, że są na terenie parku narodowego, o czym niestety nie ostrzegły ich żadne oznakowania. Znalezienie noclegów, których nie ma się zaplanowanych, ani specjalnie nie ma się na nie środków finansowych – to styl NINIWA Team – to na Islandii nie lada wyzwanie. Lokalna społeczność żyje z turystów i trudno liczyć na darmowe przyjęcie. Na wagę złota okazał się zatem niedzielny nocleg na polu kempingowym w miejscowości Flúðir, który miał być darmowy. Nie wiadomo jednak czy to kwestia nieporozumienia, czy złej woli nadzorców, ale prawdopodobnie grupa zmuszona została jednak do opłaty. Sytuacja zaskoczyła grupę dopiero w niedzielę wieczorem, więc wcześniej zdążyli się zregenerować i doładować fizyczne oraz prawdziwe akumulatory.
Te drugie są na wagę złota. Rowerzyści w tym roku w dużej mierze polegają na prądzie elektrycznym. Głównym wyzwaniem technicznym są internetowe relacje, które w tym roku po raz pierwszy mają formę wideo. Codziennie nagrywany materiał jest przesyłany drogą internetową, następnie montowany każdego dnia w siedzibie NINIWY w Kokotku, a potem publikowany na oficjalnym kanale Youtube grupy. Jak można się domyślić, obsługa kilku kamer, wybór materiału i jego wysyłka z pomocą laptopów to dodatkowe wyzwanie dla grupy, z którą nie jedzie samochód techniczny. Rowerzyści zaopatrzyli się z tego powodu w dodatkowe akumulatory i powerbanki. Wąskim gardłem jest jednak zasięg sieci komórkowej, od którego zależy plan wysyłki materiałów.
Rowerzyści po wstępnym odbiciu w głąb lądu będą w kolejnym tygodniu kierować się już na południowy wschód, by okrążyć wyspę. Koniecznym punktem na trasie jest park narodowy z największym na Islandii lodowcem. Tam już zimno z pewnością da się podróżnikom we znaki. Kierownik grupy wyznaje jednak, że atmosfera jest bardzo dobra, ludzie są na siebie otwarci i zależy im na poznawaniu się wzajemnie. Z pewnością jednak upłynie jeszcze trochę czasu, nim tak duża grupa zżyje się ze sobą.
Wszystkie odcinki wyprawy, obejrzeć można w każdej chwili na kanale YouTube. Uczestnikom życzymy powodzenia i czekamy na następne nagrania!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |