Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK

Jak drzewa i kwiaty Matce Bożej pomagały

Wokół nas już wiosna. Warto więc poznać trochę legend, apokryficznych opowieści o tym, jak to natura współpracowała z Maryją w wychowywaniu Jezusa. Nasza opowieść będzie miała niezwykłych bohaterów – leszczynę, osikę czy szałwię. 

Miało to być tuż po narodzeniu Jezusa. Herod wiedział już, że na świat przyszedł nowy król, bał się strasznie, że jego dni na tronie są policzone… Jedyne, co mu przyszło to głowy, to „zabić”. Zabić wszystkich chłopców do 2 roku życia, żeby nikt nie zagroził jego pozycji. Żołnierze szybko zabrali się za wypełnianie rozkazów Heroda. Tymczasem Józef miał sen. Wiedział, że muszą uciekać. Dlatego obudził Maryję i razem z dzieckiem posadził ją na osiołku. Jechali przed siebie, czekała ich długa droga. W pewnym momencie dziecko zaczęło płakać… W zależność od legendy, tu sytuacja rozgrywa się bardzo różnie – w tej akurat Maryja zeszła z osiołka, przykucnęła pod liściem paproci i zaczęła tulić swego Synka. Paprotka tak się wzruszyła płaczem Dziecka, że dała mu swoje korzonki, by mogło się posilić. Mały Jezus wyssał z nich sok i najedzony przestał płakać. Od tej pory ponoć, sok z korzeni paproci jest słodki.  

Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK

Leszczyna i osika 

Ale możemy też usłyszeć inne zakończenie tej historii – Maryja z Józefem uciekali przed Herodem do Egiptu.  Podróżowali już wiele dni, Maryja ciągle trzymała Dziecko na rękach, powoli traciła siły. Choć na chwilę chciała odpocząć, rozmasować zdrętwiale ręce. Przystanęła przy osice, by schronić się pod jej gałęziami. Ale osika nie chciała dać jej schronienia. Zaczęła się trząść i szeptać: „Boję się, że król Herod każe mnie ściąć, za to, że dałam wam schronienie. Idźcie stąd, znajdziecie inne miejsce…”. Zaczęła trząść swymi listkami. I tak jej zostało do dziś. Maryja zaś z Jezusem i Józefem powędrowała dalej.  Za kilka chwil zauważyła leszczynę. „Może tu się uda – pomyślała – i podeszła pod gałązki drzewa”.  Drzewko szczelnie ją otuliło swoimi gałązkami i listkami, tak, że żołnierze Heroda przejechali obok, nic nie podejrzewając. Od tej pory leszczyna jest drzewem, w które „żaden grom nie uderzy”.  

Szałwia i gęsiówka 

A kiedy Matka Boża, uciekając do Egiptu, musiała odpocząć – czytamy w kolejnym podaniu – i wszędzie znajdowały się ostre kamienie i skały, ulitowała się szałwia i wyścieliła miejsce swoimi liśćmi, by Maryja mogła wygodnie usiąść.  Za tę troskę szałwia została obdarowana wieloma leczniczymi właściwościami. Po powrocie z Egiptu Maryja z Józefem i Jezusem zamieszkali w Nazarecie. Maryja troszczyła się o swojego Syna, dbała o jego zdrowie, schludny wygląd. Pewnego dnia postanowiła przyciąć jego już przydługawe włosy. Usiadła z nim przed domem i ówczesnymi nożycami zaczęła obcinać kędzierzawe kosmyki. A wiatr zaczął rozwiewać włosy i przenosić ja na łąki i pola. A gdzie upadły Jezusowe włosy, to natychmiast wyrastała gęsiówka – niewysoka roślinka o białych kwiatach. Dlatego też gęsiówka nazywana jest włoskami Pana Jezusa.  

>>> Bp Nitkiewicz: Matka Boża powinna być bardziej obecna w codziennym życiu

Zboże 

Oprócz legend związanych z ucieczką św. Rodziny do Egiptu znajdują się również inne, związane już z dorosłym życiem Jezusa, a także jego śmiercią. Niektóre mogą budzić mieszane uczucia – jak wiele apokryfów – inne nawet wzruszenie. Nasza kolejna opowieść odnosi się do tego, że mówi się iż w czasach, gdy Jezus chodził po ziemi, zboża miały kłosy na całej długości – od ziemi aż po wierzchołek. Dlatego ludzie zawsze mieli chleba pod dostatkiem i nigdy nie głodowali. Z czasem tak przywykli do tego dobrobytu, że przestali szanować chleb. Szedł kiedyś Jezus między opłotkami i widział wyrzucane wraz ze śmieciami niedojedzone, a czasem nawet całe, podpłomyki i chleby. Im dłużej szedł, tym więcej widział marnotrawstwa, a smutek i gniew narastał w Nim coraz bardziej… W końcu nie wytrzymał. „Skoro nie umiecie uszanować Bożego daru, to nie będziecie go mieli wcale!  zawołał i zamierzał pozbawić wszystkie zboża kłosów tak, aby ludzie nie mieli z nich ziarna. Szła za Nim Matka Boża i bardzo się zasmuciła na słowa Syna. „Jeżeli nie będzie w ogóle ziarna – pomyślała – to ludzie będą umierać z głodu”. Szybkim ruchem ujęła w swoją małą dłoń górę kłosów i błagalnie poprosiła Syna: „Zostaw choć troszeczkę!”. Jezus, wrażliwy na każdą prośbę swojej Matki, zostawił wypełnione ziarnem wierzchołki zbóż, tyle ile objęła dłoń Matki Bożej. I do dzisiaj ta uratowana przez Matkę Bożą długość kłosa daje chleb wszystkim ludziom, chroniąc ich od głodu. 

fot. pixabay

Koniczyna i storczyki 

A kiedy nadeszły te najtrudniejsze dla Maryi dni, kiedy widziała, jak jej Jedyny Syn idzie drogą krzyżową , łzy same leciały jej po twarzy, potem na ramiona i na kamienistą drogę. A gdzie padły, tam wyrastała łodyga koniczyny polnej, a na jej czubku kwiat w kształcie walca – niczym łza. Chrystus doszedł na Kalwarię, ukrzyżowano Go,  umarł… Maryja dalej płakała, a jej łzy padały na rosnące wokół storczyki. Gdzie padła łza, tam an ich złotych i srebrnych płatkach pojawiała się rdzwa plama… Do dziś plamki te pokazują miejsce, gdzie spadły łzy Matki Bożej. 

>>> Św. Klara – patronka dziennikarzy i pracowników TV

Roślinne apokryfy 

Nieważne jest pytanie, w czy Ziemi Świętej albo na trasie z Betlejem do Egiptu w ogóle rosną paprocie. Nieważne, czy między palmami Maryja mijała osiki i leszczyny… Ważne, że wszystko, co nas otacza – zarówno małe krzaczki, jak i wysokie drzewa  nie są dziełem przypadku.  „Pragnieniem człowieka od zawsze było ofiarowanie i przypisywanie Matce Bożej tego, co piękne i pożyteczne – pisze autor książki W Ogrodzie Maryi”. A świat roślinny tego piękna i użyteczności daje niesłychanie wiele. Lud poszedł w tym przypadku drogą, którą obrali twórcy apokryfów i często umieszczał Maryję pośród roślin w swoich legendach i ludowych podaniach” – czytamy.  Przez wieki wielu roślinom, kwiatom i ziołom nadawano nie tylko „maryjne imiona”, ale też nazwy nawiązujące do świętych patronów. Mamy zatem miętkę Matki Bożej, czyli wrotycz; różę Maryi czyli piwonię i dziurawiec zwany dzwonkami Maryi Panny; kwiat św. Katarzyny (czarnuszka siewna), ziele św. Klary (kozłek lekarski) czy zioła św. Roberta (bodziszek cuchnący). Kiedyś wykorzystywane w medycynie ludowej i klasztornej, popularne są również dzisiaj; umieszczane w maryjnych legendach są też świadectwem wiary, że otaczający nas świat jest Bożym darem i ogarnięty jest Jego Obecnością. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze