Jak to jest być rodzicami księdza?
Jak to jest być rodzicami księdza? Kiedy syn powiedział, że idzie do seminarium? Czy łatwiej jest zostać księdzem w Polsce czy zagranicą? Czy dotykają was krzywdzące opinie o kapłanach – na te i inne pytania w rozmowie z portalem Polskifr.fr odpowiedzieli Joanna i Piotr Fedorowiczowie z Paryża, rodzice ks. Pawła. Trwa Tydzień Modlitw o Powołania do Kapłaństwa i Życia Konsekrowanego.
Państwo Fedorowiczowie są z parafii św. Genowefy w Paryżu. Ich syn Paweł urodził się i wychował we Francji. Jest Marianinem. W 2021 roku przyjął święcenia kapłańskie. Obecnie pracuje w Londynie.
„Od początku drogi kapłańskiej Pawła przepełniało mnie wielkie poczucie pokoju połączonego z radością i głęboką wdzięcznością Panu Bogu za tę przeogromną łaskę… Ten stan jest niezmienny do dzisiaj. To mi bardzo pomaga w smutnych sytuacjach pożegnań, pomagało podczas rocznego okresu jego nowicjatu, kiedy jedynym kontaktem były tylko listy” – wspomina mama ks. Pawła – Joanna Fedorowicz. Dodaje, że po 10 latach przyzwyczaiła się już oddalenia, „myśląc raczej o dobrym kapłaństwie naszego syna, żeby dobrze realizował swoje powołanie”.
Tata ks. Pawła – Piotr Fedorowicz – również czuje radość i dumę z powołania syna. „W naszym domu wybrał Pan Jezus kogoś, aby był Jego kapłanem. Bez wątpienia to wielki zaszczyt dla rodziców” – podkreśla. Zaznacza, że początki były jednak trudne. „To był strach, aby z byle powodu coś się nie popsuło, aby trwało”.
>>> Ksiądz z Osiedla zaprasza na dyskoteki ewangelizacyjne pod Most Świętokrzyski
Pan Piotr dobrze zniósł jednak rozłąkę z synem. „Każde dziecko musi opuścić dom, rodziców. Wiadomo, takie wyróżnienie musi kosztować. To taki ‘słodki krzyż’. Wcześniej już dwie nasze córki opuściły domowe ognisko. Dziś mamy z nim bardzo dobry, częsty kontakt” – podkreśla.
Szczególnym wydarzeniem dla rodziców księdza, pozostającym w pamięci, jest moment, gdy dowiedzieli się, że syn idzie do seminarium. Pani Joanna wspomina: „Pamiętamy dobrze ten dzień, na zawsze zostanie nam w pamięci. Nie byliśmy zaskoczeni. Domyślałam się, nawet czekałam, kiedy to usłyszę, chociaż nigdy nie rozmawiałam o tym z Pawłem”. „Ni stąd ni zowąd, bez zapowiedzi przyjechał do domu, bo był daleko, w Polsce. Przyznam, że nie byliśmy specjalnie zaskoczeni, a on myślał, że nas zaszokuje. Swoim życiem już pokazywał co go ciągnie, co go interesuje. Wyraźnie ucieszył się z natychmiastowego błogosławieństwa swojej decyzji” – opowiada pan Piotr.
„Myślę, że w Polsce chyba łatwiej jest zostać kapłanem, odpowiedzieć na głos powołania. Kościoły proponują więcej możliwości zaangażowania przy parafii dla dzieci i młodzieży niż we Francji. Tutaj często problemem są też duże odległości” – uważa Joanna Fedorowicz.
Mimo to rodzice ks. Pawła zapewnili mu odpowiednie warunki do właściwego rozwoju. Jako dziecko ks. Paweł chodził do szkoły katolickiej, przez wiele lat należał do skautów Europy, którzy w swoim działaniu kierują się rozwojem duchowym. Jego rodzice należą do Rodzin Nazaretańskich przy parafii polskiej, mają comiesięczne spotkania, rekolekcje, pielgrzymki, w których przyszły ks. Paweł brał udział już jako trzylatek. „Paweł uczestniczył też w oazach w Polsce¸ był ministrantem i później odpowiedzialnym za innych. To wszystko na pewno w różnym stopniu wpływało na jego rozwój duchowy i pomagało mu we wzrastaniu w wierze, ale wiemy, że powołanie jest zawsze tajemnicą” – podkreśla pani Joanna.
Zdaniem pana Piotra kraj urodzenia nie wpłynął w sposób zasadniczy na powołanie syna. „Podstawą było oczywiście powołanie, ale mógł je usłyszeć dzięki środowisku w jakim się obracał, żył: dom, rodzina – jego stryj był księdzem, we wcześniejszych pokoleniach też byli księża i siostry zakonne w rodzinie, a potem szkoła (katolicka), ministrantura, skauting katolicki, liczne wyjazdy na oazy w Polsce, stowarzyszenie Najświętszej Rodziny, nasza paryska, polska parafia z jej duchem. To były elementy, które na pewno pozwalały zakwitnąć decyzji” – ocenia tata ks. Pawła. „Czy to Polska, czy inny kraj – trzeba spotkać Pana Jezusa, nie bać się Mu odpowiedzieć, a to dużo zależy od środowiska, świata w jakim się żyje. Dzisiejsze społeczeństwo polskie i francuskie nie różnią się tak bardzo” – dodaje.
Współcześnie od czasu do czasu pojawiają się krzywdzące opinie o różnych duchownych, bardzo często nieprawdziwe, uogólniane na wszystkich księży. Państwo Fedorowiczowie opowiedzieli czy ich również dotykają takie opinie i jak sobie z tym radzą. „Mieszkamy już długo we Francji, od ponad 40 lat i widzieliśmy, jak poprzez media starano się zniszczyć Kościół francuski i w dużym stopniu udało im się. Obecnie tę metodę zaczęli stosować w Polsce” – ocenia Joanna Fedorowicz. Jak dodaje, „jest to bardzo smutne, bo wiemy do czego to doprowadzi, a ludzie łatwo wierzą usłyszanym wiadomościom”. Rodzice ks. Pawła z radością obejrzeli filmy „Powołany” w reżyserii Jana Sobierajskiego i francuski film „Sacerdoce” Damiena Boyer. „Trzeba je rozpowszechniać, jak również inne podobne filmy” – podkreśla Joanna Fedorowicz.
Pan Piotr zaznacza, że krzywdzące opinie o kapłaństwie dotykają ich rzadko. „Jedynie co do mnie dotarło, to zdziwienie niektórych, że właśnie mój syn, czasem rodzaj ‘współczucia’ , że to na mnie padło, ale też trafiło mi się usłyszeć słowa… zazdrości. Nigdy nie padły jakieś agresywne czy obrażające opinie” – mówi tata ks. Pawła.
„Kapłaństwo to wspaniałe powołanie, to wielki dar, łaska Boża, trzeba iść za tym głosem. Pan Bóg potrzebuje kapłanów, by przyjść do ludzi, my potrzebujemy sakramentów świętych do zbawienia. Módlmy się o powołania kapłańskie i zakonne, za tych¸ którzy modlą się za nas” – zachęca pani Joanna.
Zdaniem pana Piotra najważniejszą kwestią nie jest to czy warto być kapłanem, ale czy ktoś jest powołany do kapłaństwa. „Dobrze to rozpoznać, to rzecz kluczowa. Kto może, to powinien w tym procesie rozpoznania młodemu człowiekowi pomóc” – mówi tata ks. Pawła. Gdy po rozeznaniu okaże się, że wolą Bożą dla danej osoby jest kapłaństwo, trzeba podjąć decyzję. „Powiem – nie warto odmówić, bo nie każdy należy do takiego grona. A to, że życie będzie mniej lub bardziej różowe nie powinno przeszkodzić, bo każde życie jest mniej lub bardziej ‘drogą krzyżową’” – podkreśla pan Piotr. „Tu nie chęci czy kalkulacje powinny być motywem, bo jak się na prośbę Pana Boga Jemu służy, dla Niego pracuje, jest się Jemu posłusznym i potrzebnym to życie może być niesamowitą przygodą” – podsumowuje.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |