Jak to się stało, że Wyszyński został prymasem? Wykład ks. Czyżewskiego w Gnieźnie
W Prymasowskim Seminarium Duchownym w Gnieźnie między październikiem 2021 r. a czerwcem 2022 odbywa się cykl wykładów pt. „Bł. Stefan Wyszyński. Kim był i jest dla Kościoła, Polski i świata?”. Miałem przyjemność uczestniczyć 8 listopada na spotkaniu poświęconym ingresowi prymasa do katedry w Gnieźnie i Warszawie.
Ingres to uroczyste rozpoczęcie służby biskupa w nowej diecezji. Temat mógł wydawać się pozornie nieco nudny, bo co można powiedzieć o tego typu ceremoniach poza ich opisem. Jednak ks. prof. Bogdan Czyżewski, który prowadzi tę serię wykładów, potrafi opowiadać barwnie i w bardzo szerokim kontekście o rzeczach mniej przyciągających uwagę. Duchowny jest członkiem Rady Programowej odpowiedzialnej za wydawanie zapisków kardynała Wyszyńskiego „Pro Memoria”. Dzięki temu swoje prelekcje podpiera także autentycznymi notatkami prymasa oraz dużą liczbą zdjęć. Nadawało to listopadowemu wykładowi pt. „Pomóżcie mi wnieść w dom nasz pochodnię Bożą… Ingresy do katedry w Gnieźnie i Warszawie” dodatkowego smaku. Nic dziwnego, że sala była zapełniona słuchaczami.
Nieoczekiwana decyzja
Po II wojnie światowej istniała unia personalna pomiędzy archidiecezjami warszawską i gnieźnieńską. Był to obszar olbrzymi i trudny do zarządzania. Dodatkowo funkcje te wiązały się z obowiązkami legata Stolicy Apostolskiej w Polsce. Biskupi polscy planowali powrócić do przedwojennej unii Gniezna z Poznaniem. Wyszyński popierał te rozwiązanie. Uważał, że niemożliwe było wówczas skutecznie administrowanie tak daleko położonymi od siebie diecezjami. „Ta ogromna praca przedwcześnie zaprowadziła do grobu kardynała Hlonda” – twierdził. Spotkanie na ten temat ustalono na 16 listopada 1948 r. w Krakowie u kardynała Sapiehy, lecz już 12 dnia tego miesiąca papież Pius XII podpisał dokument mianujący Wyszyńskiego prymasem. Informacja ta zaskoczyła polski episkopat. Wyszyński był wówczas biskupem diecezjalnym lubelskim od zaledwie dwóch lat. Biskupi rzeczywiście chcieli ustanowić go metropolitą warszawskim, ale po rozdzieleniu tej archidiecezji od Gniezna. Funkcję prymasa i metropolity gnieźnieńskiego zamierzali przekazać arcybiskupowi poznańskiemu Walentemu Dymkowi. Przyczyny takiej decyzji Ojca Świętego możemy poznać dzięki odtajnionym archiwom IPN. Sekretarz prymasa i późniejszy arcybiskup poznański, Antoni Baraniak, podczas okrutnych przesłuchań przez służby specjalne PRL powiedział, że nominacja Wyszyńskiego była osobistym życzeniem kardynała Augusta Hlonda. Na kilka dni przed śmiercią miał to przekazać Baraniakowi, który napisał potem w tej sprawie do Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej.
W Lublinie śpiewają Te Deum, a w Warszawie Miserere
Oficjalnie o nominacji Wyszyński dowiedział się dopiero na początku stycznia 1949 r. od kardynała Sapiehy. Nie ucieszyła go ta wiadomość. Czuł się dobrze w Lublinie. W zapiskach wyraźnie mówi o smutku. Wielkiego entuzjazmu wiadomość o takiej decyzji papieża nie wzbudziła również wśród części duchowieństwa. Podczas kurtuazyjnych wizyt przyszłego prymasa w Warszawie i Gnieźnie niektórzy księża przyjmowali tę informację z formalnym uśmiechem. Inni biskupi także nie byli zachwyceni, co dawali odczuć Wyszyńskiemu. „Może prawdą jest to, co napisał jeden ksiądz warszawski, że w Lublinie śpiewają Te Deum (Ciebie Boga wysławiamy), a w Warszawie Miserere (Zmiłuj się nad nami)” – miał powiedzieć na spotkaniu pożegnalnym z dziekanami lubelskimi. Widać, że Prymas Tysiąclecia miał do siebie prawdziwy dystans i poczucie humoru. Wyszyński niewiele zabrał z Lublina – kilka książek i nieco ubrań. Resztę zostawił dla swoich następców. W ten sposób błogosławiony realizował cnotę ubóstwa. „To pożegnanie z Lublinem można określić jako rozstanie Bożego, dojrzałego i duchowego człowieka, który wszędzie dostrzegał wolę Bożą i czuł się narzędziem w rękach Boga” – stwierdził ks. Czyżewski. Wyszyński pokornie zanotował, że to niespodziewane pożegnanie to „dobra sposobność, by nie przeceniać siebie, by nie uważać, że Bóg bez nas sobie nie poradzi”. Prymas uczy, że nie ma ludzi niezastąpionych.
Droga w cieniu patroli policyjnych
W drodze do objęcia nowych urzędów prymas zatrzymał się w Toruniu, gdzie zwrócił uwagę na obraz związanego Pana Jezusa. „Jeśli to ma być obraz Kościoła w ojczyźnie naszej?” – zapisał krótko. Wszędzie, dokąd jeździł był entuzjastycznie witany przez wiernych świeckich i księży. Przemawiał na mrozie do tłumów. Nieodłącznymi towarzyszami jego trasy były patrole służb, które niemal nie odstępowały go na krok. „Zatrzymują nas często i starannie sprawdzają nasze dokumenty. Jesteśmy bardzo wdzięczni za tak dokuczliwą opiekę, ale trzeba za wszystko dziękować” – zauważył. Doszło do śmiertelnego wypadku samochodowego, w którym zginęli milicjanci. Ich pojazd wpadł na drzewo. „Bardzo nam jest przykro, bo ci ludzie tyleż zawinili, co i ja” – skomentował Wyszyński. Kiedy mijał szkoły, władze zamykały je i nie pozwalały dzieciom wychodzić. W jednej z inowrocławskich placówek uczniowie otworzyli jednak okno i machali mu swoimi chusteczkami. W Trzemesznie mieszkańcom powyłączano światła, a dzieci i młodzież trzymano do bardzo późna w szkole. Chciano uniemożliwić liczny udział w witaniu nowego arcybiskupa. Matki w końcu uwolniły swoje pociechy i wspólnie z nimi poszły na plebanię, gdzie przebywał Wyszyński. Dzieci powitały go z wielką radością. „Zdaje mi się, że tych dzieci źle do Polski Ludowej nie usposobiłem” – żartobliwie zauważył prymas. W Trzemesznie też zatrzymano kleryków i profesorów seminarium, którzy podróżowali na ingres w Gnieźnie. Funkcjonariusze powiadomili ich, że trzeba… oszczędzać benzynę.
Mroźne ingresy
Uroczysty ingres w Gnieźnie odbywał się z kościoła św. Michała w śnieżny dzień. Pomimo chłodu przyszło mnóstwo ludzi, w tym dzieci i młodzież. Prymas przemawiał w trakcie sumy w katedrze, a później z balkonu prymasowskiej rezydencji. Wyszyński był zachwycony życzliwością diecezjan, którzy stali na zimnie, by witać swojego arcybiskupa. Zgodnie z informacjami Urzędu Bezpieczeństwa uczestniczyło w wydarzeniu 140 pocztów sztandarowych, ok. 15 tysięcy osób, a księży nie było zbyt wielu. „Myślę, że te autentyczne fotografie mówią cos zupełnie innego” – skomentował z pewną ironią prelegent, pokazując zdjęcia z tłumem duchownych towarzyszących prymasowi. W drodze z Witkowa do Wrześni samochód jednej z firm, który podążał za prymasem, najechał na słabo dostrzegalną, ale niebezpieczną stalową linę rozciągniętą między drzewami na wysokości kierownicy. Tłumaczono to tym, że poszła pogłoska o podróży Wyszyńskiego tą trasą. Mógł to być celowy zamach na niego oraz metoda zastraszenia Kościoła. Prymas poprosił kurię o dementowanie takich plotek. Nie omieszkał jednak nie wspomnieć o tym wydarzeniu podczas spotkania z ministrem.
Ingres w Warszawie miał miejsce 6 lutego. Stolica była wówczas jeszcze w odbudowie, a liczne świątynie mocno zniszczone. Katedra św. Jana Chrzciciela także była w ruinie, dlatego ingres odbył się z kościoła akademickiego św. Anny do tzw. prokatedry, czyli kościoła Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa na Krakowskim Przedmieściu. W zrujnowanej Warszawie, wśród gruzów i kamieni, mnóstwo ludzi witało nowego arcybiskupa. Tłum był tak wielki, że trudno było wejść do świątyni, mimo iż miejsca były tam biletowane. Dopiero dzięki pomocy młodzieży akademickiej udało się zaprowadzić porządek i zrobić przejście dla orszaku. Wszyscy wiwatowali i okazywali swoją radość. Prymas był realistą i wiedział, że po tym miłym i podniosłym przyjęciu nadejdzie czas ciężkiej i często niezauważalnej pracy. Wszystko ma bowiem swój czas. „Dziś jest godzina okrzyków. Za chwilę tłum się rozejdzie w spokoju do domu. Praca zazwyczaj odbywa się w ciszy” – skomentował w swoich notatkach prymas.
To był drugi wykład w ramach cyklu organizowanego przez Prymasowskie Wyższe Seminarium Duchowne w Gnieźnie oraz Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Kolejne spotkanie będzie miało miejsce 6 grudnia. Poniżej przedstawiamy plan wykładów.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |