Fot. pixabay

Tradycja wielkanocna na Łużycach trwa do dzisiaj

Łużyce Górne – słowiańska wyspa w niemieckiej Saksonii. Katolicka tradycja przetrwała tu narodowy socjalizm i internacjonalistyczny komunizm. Wielkanoc na Łużycach przyciąga i wiernych, i turystów z granicznego trójkąta.

Budziszyn, Kamieniec i Wojerecy to katolicki trójkąt w Saksonii. Serbowie łużyccy oparli się tam reformacji. Zachowali nie tylko własny język, lecz i zwyczaje oraz obrzędy. Znają tu i pisanki – zwyczaj nakazuje ich malowanie w Wielki Piątek. Wzory i kolory to często skarb rodzinny; w licznych rodzinach w tym regionie zwyczaj pielęgnuje się od pokoleń.

W wielu gminach pisanki posłużą do „turlania jajek”. Ta niemal sportowa dziś konkurencja wynika z tradycji jałmużniczej: co zamożniejsi Łużyczanie wchodzili na okoliczne, porośnięte łąkami wzgórza, turlając z nich jajka i jabłka w kierunku Sprewy, w celu obdarowania nimi „na przednówku” uboższych współmieszkańców. Dzisiaj to wielkanocny konkurs kto dalej, kto szybciej, we wszelkich kategoriach wiekowych.

Fot. PAP/Michał Zieliñski

W Niedzielę Wielkanocą odbywają się w „katolickim trójkącie” na Łużycach konne procesje (jedynym protestanckim wyjątkiem jest kawalkada w Ostrzycy, nad granicą z Polską). Od miasteczka do miasteczka ciągną konne procesje, których uczestnicy dzielą się dobrą nowiną o Zmartwychwstaniu. To najstarsza łużycka tradycja.

Jeźdźcy odświętnie ubrani w czarne surduty, na głowach cylindry, na dłoniach białe rękawiczki; lśniące wierzchowce z fantazyjnymi warkoczami na grzywach, ozdobione kolorowymi szarfami, pędzące wąskimi uliczkami, wzbudzają co roku zachwyt wiernych jak i turystów. Lecz zanim wierzchowce zostaną osiodłane, jeźdźcy udają się do kościoła. Rozbrzmiewają dzwony, konna procesja wyrusza z Dobrą Nowiną do sąsiedniej parafii. Jej uczestnicy trzymają kościelne sztandary, krzyż i posąg Chrystusa Zmartwychwstałego, śpiewają pieśni. Procesje prowadzą od parafii do parafii, ruszają w tym samym czasie, ale – nie mogą się spotkać w drodze. Tak nakazuje tradycja.

fot. PAP/Marek Zakrzewski

Jeździec, który po raz pierwszy bierze udział w procesji konnej, ma prawo ozdobić się zielonym wieńcem, po 25 latach srebrnym, a po 50 – złotym. Prawo do udziału w wymagającej wielkiej zręczności kawalkadzie zyskuje chłopiec po ukończeniu lat 14. Jeżeli rodzina jeźdźca jest w żałobie, jego wierzchowiec nosi czarne wstążki.

Klasztor Gwiazdy Maryjnej w Pańczycy-Kukowie i kościół Mariacki w Budziszynie to dobre punkty obserwacyjne konnej procesji – podobnie jak klasztor cysterek (najstarszy działający bez przerwy klasztor we wschodnich Niemczech, fundacja czeskiej królowej Kunegundy) Marienthal (Abattia Vallis) w Ostrzycy na drodze ze Zgorzelca do Żytawy.

Już na tygodnie przed Wielkanocą nie ma co marzyć o miejscu w hotelach w Budziszynie czy okolicznych miejscowościach. Na Łużyce udaje się na Wielkanoc wielu turystów, głównie z Niemiec i Czech. Dla Polaków – co dziwne – stare, łużyckie nazwy miejscowości w tym regionie – są obce. Łużyce – ziemia nieznana?

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze