Fot. unsplash

Justyna Nowicka: dotknij, abyś uwierzył [FELIETON]

Naszymi zmysłami nie możemy dotknąć Boga, tak jak świadkowie wydarzeń opisanych w Ewangeliach. Mamy jednak pewne sposoby, by doświadczyć tego, co często może okazać się uzdrawiające. 

Kiedy zaczęto znosić obostrzenia związane z koronawirusem w internecie pojawił się mem. Kilka osób stało na przystanku autobusowym, każda w sporej odległości od siebie. I podpis: „Dobre wieści z Finlandii! Rząd zdecydował się znieść obowiązek bycia oddalonym o 2 metry od najbliższej osoby. Dzięki temu Finowie mogą nareszcie wrócić do standardowego dystansu 5 metrów”. 

Bliskość nie jest łatwa. Także z Bogiem. Tylko w obecności osób, którym ufamy nie czujemy się zakłopotani, jeśli są blisko, czy okazują czułość. A może zawłaszcza z Bogiem. Przecież Go nie widzimy, nie możemy w sposób bezpośredni dotknąć ręką. A jednak jest to bardzo ważne, wiele uzdrowień opisanych w Ewangeliach dokonuje się właśnie z towarzyszeniem tego gestu. Możemy powiedzieć, że właśnie pozwalając się dotknąć Bogu wyrażamy ufność i wiarę, że On chce naszego dobra. To otwiera drogę do głębokiej relacji. 

>>>Justyna Nowicka: najtrudniejsze nawrócenie [FELIETON] 

Fot. unsplash

Dotknąć nadziei 

Znamy scenę z Ewangelii, w której Jezus wskrzesza córkę Jaira: „Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!»” (Mk 5,41). 

Trzeba przypomnieć, że dotknięcie ciała zmarłego człowieka jest w judaizmie równoznaczne z zaciągnięciem nieczystości rytualnej najpoważniejszej w skutkach. Jezus z powodu tego kontaktu stał się na cały tydzień (siedem dni) niezdolny do uczestnictwa w kulcie, stworzenia minjanu (kworum modlitewnego) czy wejścia na teren świątyni lub synagogi. Mimo to ujmuje dziewczynkę za rękę. 

Jest tutaj oczywiście działanie Trójcy Świętej. Ale jeśli odczytamy to wydarzenie w kontekście duchowym, to możemy powiedzieć, że dotyk wiele razy wskrzesza człowieka z rozpaczy, beznadziei. Poczucie, że obok jest ktoś, komu nie jestem obojętny, kto chcę abym żył, chce mnie wyrwać z ciemności i śmierci w sposób dosłowny przywraca nadzieje i daje nowe siły do życia. Często Bóg daje nam takich „aniołów”, którzy wspierają nas, kiedy czujemy jakbyśmy byli już martwi. Ale o ile bardziej niezawodna (choć może nieco trudniejsza) jest świadomość, że Bóg jest z nami zawsze. To pozwoliło wielu ludziom przetrwać niewyobrażalne cierpienia. 

Fot. wikimediacommons/Autorstwa Ilja Riepin – http://f.rodon.org/p/1/070901155909d.jpg, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=461972

Podobnie było podczas spotkania Jezusa z człowiekiem chorym na trąd. Człowieka trędowatego uważano nie tylko za „nieczystego” fizycznie, lecz także zepsutego moralnie. Choroba była odwleczonym w czasie wyrokiem śmierci, a zarazem społecznym piętnem.  

Dotyk stał się dla samego trędowatego gestem, który mówi: ja się ciebie nie wstydzę, nie brzydzę, chcę być blisko. Ale także jasnym komunikatem dla społeczności, w której żył, że temu człowiekowi przywrócono godność. Również w sensie duchowym bliskość człowieka i Boga przywraca nam wiarę, że pomimo grzechu Bóg zawsze chce być blisko nas i zawsze mamy godność dziecka Bożego. 

>>>Justyna Nowicka: będziesz kochał nadaremno [FELIETON]

Podejrzana sprawa? 

W duchowości, w której zmysły są podejrzane, a ciało jest siedliskiem pokus, nie ma miejsca na dotyk. A tymczasem Bóg w całej Biblii działa także przez zmysły. Przede wszystkim przez słuch, ale także wzrok (np. słup obłoku, wizje), węch (np. kadzidło, oleje święte), dotyk, a nawet smak. Interpretacja tego, czego doświadczamy zmysłami może czasami wyprowadzić nas na manowce, ale nie oznacza to, że trzeba czy można je ignorować, czy bać się ich. 

Wraz ze wzrostem w życiu duchowym człowiek uczy rozpoznawać się sygnały ze swoich zmysłów i odróżniać głos Boga, od zwykłych ludzkich myśli, odczuć czy emocji. 

fot. unsplash.com

Dotyk urealnia 

Każdy chce nie tylko odwiedzać święte miejsce, ale i dotknąć, przywitać się, wejść w bliski kontakt. Istnieje potrzeba fizycznego kontaktu. Nie jest możliwe, by w sposób bezpośredni dotknąć Jezusa, ale ludzie mają potrzebę, by fizycznie odczuć Jego obecność przez kontakt ze śladami Jego życia w Ziemi Świętej. Ale także w innych miejscach naznaczonych szczególna Bożą obecnością. 

Czy to chęć dotknięcia niewidzialnego? Trochę tak. Ale Bóg ukazując się w sposób dostępny dla naszych zmysłów (przez znaki, a przede wszystkim przez Wcielenie) pokazuje, że w pewnym stopniu jest to możliwe. I On sam wybiera taki sposób, by pokazać się jako prawdziwy, obecny. 

Dotyk jest świadectwem realizmu, prawdziwości tego, czego doświadczamy. Budzi zaufanie do świata. Jest sposobem odbierania rzeczywistości i kontaktowania się z tym, co nas otacza. Ale przede wszystkim jest sposobem dawania i przyjmowania. Dotyk jest językiem miłości. Bóg nie pomija żadnego języka, przez który może dotrzeć do człowieka i nawiązać z nim relację. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze