fot. cathopic

Szósty warunek dobrej spowiedzi [FELIETON]

Od jakiegoś czas mam okazję przebywać z Brazylijczykami, którzy przyjechali do Polski na misję. Zdaję sobie sprawę z tego, że już ten fakt – misjonarze na misjach w Polsce katolickiej – brzmi dość niecodziennie, ale w rozmowach na temat wiary odkrywamy także inne ciekawostki. 

Ciekawostki nie służą jednak tylko przyjemności intelektualnej. Ale poszerzają horyzonty, pozwalają zobaczyć, w jaki sposób inaczej położony akcent odsłania głębsze spojrzenie na relację z Bogiem, na rozumienie sakramentów i Kościoła. I tak rozmowa na temat spowiedzi, czyli o czymś, co przeciętnemu katolikowi wydaje się przegadane wszerz i wzdłuż pozwoliła mi odkryć coś naprawdę ożywczego. 

Przypieczętowanie 

Często myślimy o spowiedzi jako o obowiązku, jak o czymś uciążliwym i stresującym. Nie wiem, czy znam osobę, która przynajmniej na jakimś etapie nie odczuwała lęku przed podejściem do kratek konfesjonału. Tymczasem w Brazylii w rozumieniu sakramentu spowiedzi mówi się o tym, że jest to przywilej, dzięki któremu możemy sobie uświadomić, że żyjemy w przebaczeniu Boga, który ofiarował swojego Syna byśmy byli zanurzeni w miłosierdziu. W spowiedzi oceniamy to, co robiliśmy, ale nie po to, by siebie potępić, ale na nowo wybrać i przypieczętować swoje oddanie Bogu. 

>>>Przewodnik po dobrej spowiedzi

Po pierwsze 

W tej perspektywie rachunek sumienia nie jest tylko zliczaniem grzechów z podziałem na lekkie i ciężkie. Ale jest głębokim spojrzeniem w swoje serce, by zobaczyć, co tak naprawdę odciąga mnie od  Boga i pociąga w stronę grzechu. Czasami grzech, który zaliczamy formalnie do kategorii lekkich jest ważniejszy, ponieważ świadczy o postawie, która sprawia, że trudno nam nawiązać bliską, osobistą relację z Bogiem. I właśnie to jest najważniejsze – zobaczyć, ocenić, co jest moją przeszkodą w tym, by moje życie było oddane Bogu. 

Fot. cathopic

Po drugie 

To nic złego poczuć wstyd i zakłopotanie z powodu swoich grzechów. Te uczucia nie mogą jednak odebrać nam świadomości, że jesteśmy zanurzeni w Bożym miłosierdziu. To znaczy, że nie zostaniemy odrzuceni, przekreśleni i potępieni z powodu grzechów, które oddajemy Bogu w spowiedzi. Zostaniemy przyjęci i zaakceptowani przez Boga, właśnie z tym wszystkim. 

Po trzecie 

Postanowienie poprawy nie polega na wydawaniu mocnych sądów przeciwko sobie, ale na pokornym, czyli realnym spojrzeniu na rzeczywistość swoich czynów. I co najważniejsze – na wzięciu odpowiedzialności za swoje błędy. 

Po czwarte 

Wyznanie grzechów jest już okazją do dziękowania Bogu za Jego miłosierdzie. Każdy wyznany grzech jest natychmiast przebaczany przez Boga, a rana, którą zadaliśmy sobie albo innemu człowiekowi jest leczona Jego łaską. Dlatego, wyznając grzechy nie musimy skupiać się na swoim wstydzie, ale na Bożej bliskości względem nas, właśnie w tym momencie, kiedy wylewa na nas zupełnie bezinteresowną, czystą miłość. 

Po piąte 

Rady spowiednika i pokuta są wskazówkami do tego, w jaki sposób zrobić kolejny krok w nowe życie. Życie w bliskości Boga i większej wolności. 

Fot. cathopic

Po szóste 

Brazylijczycy zwyczajowo mówią jeszcze o szóstym warunku dobrej spowiedzi. Jest nim radość. Szczęście, radość i wdzięczność z powodu miłosierdzia powinny pozostać na zawsze w świadomości. Bo miłosierdzie to nie jednorazowy akt, ale sposób działania Boga w naszym życiu, na każdym kroku. Dlatego spowiedź, ale także całe nasze życie z sukcesami i porażkami, jest powodem do radości dla spowiednika i penitenta. Jest udziałem w radości samego Boga, który jest szczęśliwy z powodu spotkania z człowiekiem w prawdzie, która rodzi do nowego życia. 

Ważne jest także, by dzielić się tą radością z innymi ludźmi, ponieważ to może im pomóc poznać, jaki Bóg jest naprawdę. 

>>>Andrea Tornielli: spowiedź to sakrament radości, bo Bóg zawsze przebacza

Strach nie buduje relacji 

Czasami opowiadamy o tym, że mówienie o Bożym miłosierdziu „rozmiękcza” naukę Kościoła. Mamy lęk, że jeśli nie będziemy straszyć siebie albo innych karą, to nic nie powstrzyma nas przed złamaniem natychmiastowo wszystkich przykazań Dekalogu. Może jest to skuteczne na jakiś czas. Ale na pewno nie buduje relacji z Bogiem, z naszym Ojcem. Relacja oparta na zastraszeniu zawsze jest patologią. Nie daje przestrzeni na zaufanie i na odpowiedzialność. 

Kiedy tak „po brazylijsku” (ale pewnie nie tylko) akcentujemy to, co jest najistotniejsze w sakramencie spowiedzi rodzi się naprawdę nowy rodzaj tęsknoty za spotkaniem z Bogiem. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze