Fot. Pixabay

Andrea Tornielli: spowiedź to sakrament radości, bo Bóg zawsze przebacza

„W centrum przebaczenia jest Bóg, który nas obejmuje, a nie lista grzechów i nasze upokorzenie” – pisze dyrektor wydawniczy mediów watykańskich Andrea Tornielii w swoim najnowszym komentarzu opublikowanym na portalu Vatican News.

Spowiedź jest „sakramentem radości”, a nawet „ucztą”, zarówno w niebie, jak i na ziemi. We wtorek 14 września, na stadionie w Koszycach, można było odnieść wrażenie, że papież Franciszek patrzy w oczy każdego z młodych ludzi, którzy przyszli go powitać, aby zaprosić ich do przeżywania sakramentu pokuty w nowy sposób. A to, co powiedział do nich Następca Piotra, było pocieszeniem nie tylko dla obecnych, ale dla każdego, kto śledził to spotkanie w telewizji lub w internecie, a nawet gdy tylko przeczytał papieskie przemówienie.

>>> Przewodnik po dobrej spowiedzi

Istotą jest radość

To nie sakrament, do którego w dzisiejszych czasach mało kto przystępuje, uległ zmianie. To, co zaproponował Franciszek, to zupełnie inne spojrzenie na spowiedź w porównaniu z tym, czego doświadcza wielu chrześcijan i obciążone pewnym dziedzictwem historycznym.

Przede wszystkim papież wskazał w sakramencie „lekarstwo” na chwile życia, w których „jesteśmy zdołowani”. A na pytanie pewnej młodej kobiety, Petry, która zapytała go, jak młody człowiek może pokonać przeszkody na drodze do Bożego miłosierdzia odpowiedział innym pytaniem: „Jeśli zapytam cię: o czym myślisz, kiedy idziesz do spowiedzi? Jestem prawie pewien odpowiedzi: «O grzechach». Ale czy rzeczywiście grzechy są istotą spowiedzi?… Czy Bóg chce, abyś do Niego przyszedł myśląc o sobie, swoich grzechach, czy o Nim?”.

>>> Papież Franciszek opowiada o swojej spowiedzi

Droga chrześcijańska – mówił Franciszek dwa dni wcześniej w Budapeszcie – zaczyna się od kroku wstecz, od usunięcia się z centrum życia, aby zrobić miejsce dla Boga. To samo kryterium, to samo spojrzenie na spowiedź może wywołać mały-wielki przewrót kopernikański w życiu każdego człowieka: w centrum sakramentu pokuty nie ma już mnie, upokorzonego z listą grzechów – być może zawsze tych samych – które z trudem trzeba opowiedzieć księdzu. W centrum jest spotkanie z Bogiem, który wita, obejmuje, przebacza i podnosi.

fot. EPA/FEHIM DEMIR

Bóg zawsze przebacza!

„Nie idziecie do spowiedzi – tłumaczył młodym papież – jako karceni, którzy muszą się uniżyć, ale jako dzieci, które biegną, by przyjąć uścisk Ojca. A Ojciec podnosi nas w każdej sytuacji, wybacza każdy grzech. Słuchajcie tego dobrze: Bóg zawsze przebacza! Czy rozumiesz? Bóg zawsze przebacza!”. Nie idzie się do sędziego, aby wyrównać rachunki, ale „do Jezusa, który mnie kocha i uzdrawia”.

Franciszek radził kapłanom, aby „wczuwali się” w miejsce Boga: „Niech wczuwają się w miejsce Boga Ojca, który zawsze przebacza, ogarnia i przyjmuje”. Dajmy Bogu pierwsze miejsce w spowiedzi. Jeśli Bóg, jeśli On jest głównym bohaterem, wszystko staje się piękne, a spowiedź staje się sakramentem radości. Tak, z radości: „nie z bojaźni i sądu, ale z radości”.

>>> Krzysztof Krawczyk: najważniejsze, by wstać po upadku. To będzie oceniane, gdy staniemy przed obliczem Boga

Nowe spojrzenie na sakrament pokuty, zaproponowane przez papieża, zaprasza nas zatem, abyśmy nie pozostawali więźniami wstydu za nasze grzechy – wstydu, który „jest czymś dobrym” – ale abyśmy go przezwyciężyli, ponieważ „Bóg nigdy się ciebie nie wstydzi”. On kocha cię właśnie tam, gdzie się wstydzisz. I kocha cię zawsze. Tym, którzy nadal nie potrafią sobie przebaczyć, wierząc, że nawet Bóg nie może tego uczynić, „bo zawsze będę popełniał te same grzechy”, Franciszek mówi: „Kiedy Bóg się obraża? Kiedy poprosisz go o przebaczenie? Nie, nigdy. Bóg cierpi, gdy myślimy, że nie może nam przebaczyć, bo to tak, jakbyśmy Mu powiedzieli: «Jesteś słaby w miłości!»… Ale Bóg raduje się z przebaczenia nam, za każdym razem. Kiedy nas podnosi, wierzy w nas, tak jak za pierwszym razem, nie zniechęca się. To my jesteśmy zniechęceni, a nie On. On nie widzi grzeszników do etykietowania, ale dzieci do kochania. On nie widzi złych ludzi, ale ukochane dzieci; być może zranione, a wtedy ma jeszcze więcej współczucia i czułości. I za każdym razem, kiedy przystępujemy do spowiedzi – nigdy o tym nie zapominajmy – świętujemy w niebie. Oby tak samo było na ziemi!”.

>>> Grzegorz Markowski: trzeba się spowiadać, to sekret udanego małżeństwa

Od wstydu do świętowania, od upokorzenia do radości. Nie chodzi o papieża Franciszka, ale o Ewangelię, gdzie czytamy o ojcu, który z niepokojem czeka na swojego grzesznego syna, nieustannie spoglądając w horyzont, i zanim ten zdąży się uniżyć, wyszczególniając wszystkie swoje winy, obejmuje go, podnosi go i świętuje z nim i dla niego.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze