Kard. Montenegro: Kościół zrozumiał, że nie można postawić obok siebie chrześcijańskiej wiary oraz mafii [ROZMO …
Publikujemy tekst wywiadu.
>>> Rosario Livatino był jak Dawid walczący z Goliatem. Umiał zharmonizować Ewangelię i prawo
Piotr Dziubak (KAI): Księże Kardynale Kościół uznał, że bł. Rosario Livatino został zamordowany ze względu na wiarę, czyli „in odium fidei”, to znaczy że jest męczennikiem?
Kard. Francesco Montenegro: – Jego męczeństwo zostało uznane. Był młodym sędzią. Dla nas wierzących ocena życia nie zależy od jego długości, ale od duchowej intensywności życia, od tego, w jaki sposób życie jest przeżywane. Dla Kościoła zatem nawet krótkie życie może być uznane za długie, ponieważ zostawiło istotny znak. Patrząc, w jaki sposób Livatino żył, pracując jako sędzia, można łatwo zauważyć, że oprócz talentu prawniczego jego życie było silnie naznaczone obecnością Boga. Stylem życia bardzo przeszkadzał mafiosom, którzy nazywali go „santocchio” – świętoszek, ponieważ wiara kierowała tym, co robił. Dlatego w czasie procesu beatyfikacyjnego, gdy zgłębiano cnoty teologalne: wiarę, nadzieję i miłość w życiu Livatino, okazało się, że mafia go nienawidziła, bo był wierzący. Z takim człowiekiem nie można było negocjować, czegoś „załatwić”. Dlatego go zabito. Myślano, że będzie o nim na zawsze cicho, a tu po 30 latach wszyscy o nim mówią.
Eminencjo, jego śmierć zmieniła też jego morderców?
– Tak. Śmierć Livatino przypomina śmierć Jezusa. „Cóż ci złego uczyniłem?” – pyta Jezus. Dzięki niemu zmienili swoje życie. Owoce jego wiary pojawiły się bardzo szybko.
Czy prawdą jest, że ten który strzelał do Rosario Livatino zeznawał w czasie procesu beatyfikacyjnego?
– Tak. Zeznając mówił, że nie mógł spać po tym, co zrobił. Livatino nie znał go. Był to płatny zabójca. Gdy patrzył, w jaki sposób młody sędzia umierał, gdy widział Boże piękno, jakim był on przeniknięty w tych ostatnich sekundach życia, w zabójcę wstąpiło coś, co wręcz wstrząsnęło jego duszą. Życie tego człowieka diametralnie się zmieniło.
>>> Włochy: zakrwawiona koszula sędziego przekazana przez sąd na jego beatyfikację
Eminencjo, dzisiaj bardzo dużo mówi się o systemach sprawiedliwości, w jaki sposób działają, czy są dobre, jak należy je ulepszać. W kontekście życia nowego błogosławionego jaka relacja zachodzi pomiędzy wiarą a sprawiedliwością?
– Myślę, że sprawiedliwy sędzia wobec przestępstwa musi posługiwać się kodeksem prawa, żeby osoba, która je popełniła mogła przede wszystkim poczuć skruchę. Osoba wierząca mająca przed sobą przestępcę będzie patrzyła na niego także oczami Boga, Jego miłosierdzia. Tu nie chodzi o to, żeby ułaskawiając podnieść kciuk ku górze, albo potępiając opuścić go w dół. Spójrzmy na przykład Jezusa i „Dobrego Łotra„. Kiedy Jezus powiedział do niego: „Jeszcze dzisiaj będziesz ze mną w raju”, spojrzał na niego oczami miłosierdzia. Ten człowiek płacił cenę za swoje przewinienia, ale Bóg spojrzał w serce tego człowieka, na odrobinę dobra, jaka tam pozostała, żeby zrobić zeń świętego. Bóg zawsze jest sprawiedliwy. Jeden z psalmów mówi, że sprawiedliwość przychodzi z wysoka a prawda kiełkuje z ziemi. Nie ma czegoś takiego jak niesprawiedliwa wiara. W „administrowaniu” sprawiedliwością korzystam z miłosierdzia i tylko kiedy korzystam z miłosierdzia postępuję sprawiedliwie wobec drugiej osoby. Tak jak w przypowieści: właściciel pola opłacił tak samo robotników, którzy zaczęli pracę na początku dnia jak i pod jego koniec. Nie postąpił niesprawiedliwie. W imię Bożej sprawiedliwości zapłacił wszystkim po równo. W ten sposób sprawiedliwość wędruje razem z wiarą. Jeśli nie posługuję się sprawiedliwością, nie będę dobrze wyznawał wiary. Przy czym pierwszym stopniem sprawiedliwości jest miłosierdzie, gdyż stawia mnie wobec całej osoby ludzkiej a nie tylko jej winy.
W Watykanie powołano grupę roboczą, która przygotowuje ekskomunikę dla mafiosów i członków mafii. Czy na mafiosach ekskomunika może robić jakieś wrażenie?
– Mafiosi stworzyli własną religię. Mafioso jest bogiem tej religii i innych konkurentów nie chce. Św. Paweł na początku ścigał chrześcijan, żeby ich wrzucić do więzienia. Nadszedł jednak moment, że do niego dotarł promień Bożego światła i całą swoją energię skierował na dobro. Bóg cały czas czeka i pozwala się spotkać, jest obecny w nas i na każdym rogu ulicy, tylko my jesteśmy rozproszeni i nie chcemy tego dostrzec. Mówi się, że dobry Bóg przyjeżdża „ostatnim pociągiem”. Takim przykładem „ostatniego pociągu” jest Jezus i „Dobry Łotr”, którzy znaleźli się w tym samym przedziale i zostali przyjaciółmi na wieczność. Zawsze trzeba mieć nadzieję, że mafioso podniesie wzrok ku górze, a nie będzie trzymał pochylonej nisko głowy człowieka o nieczystym sumieniu, który nie ma odwagi spojrzeć prosto w oczy. Spojrzy ku górze i dostrzeże Boga, który zobaczył w nim ziarenko dobra i to przemieni jego życie.
>>> Justyna Nowicka: męczennik, który nie bał się zabierać pieniędzy mafii
Zatem mafia stworzyła coś na kształt religii równoległej. Obrazuje to np. zwyczaj, że w czasie procesji figurę świętego pochyla się robiąc tzw. „inchino” (ukłon) przed domem lokalnego szefa mafii. Kościół zdecydowanie zabrania tego, ale z drugiej strony te gesty utwierdzają lokalną społeczność w przekonaniu, kto tu naprawdę rządzi…
– Pamiętajmy, że Kościół składa się z grzeszników. Przez wiele lat Kościół milczał, nie zdając sobie sprawy z tego, że ten lub inny człowiek popełnia straszne rzeczy i do tego posiada władzę. Dużo mówiło się o pobłażliwości Kościoła wobec mafii. Na szczęście Kościół zdał sobie sprawę, że nie można postawić obok siebie chrześcijańskiej wiary oraz mafii i tolerować takiej sytuacji. Kościół w ostatnich latach poprzez papieży Jana Pawła II oraz Franciszka zajął bardzo jednoznaczne i mocne stanowisko w tej kwestii. Kościół ma głosić Ewangelię i w jej perspektywie oceniać rzeczywistość. Patrząc na Jezusa mamy trzymać jak On otwarte ramiona, a w Jego oczach odczytywać prawdę o otaczającym nas świecie. Taka postawa przeszkadzała mafii i dlatego bł. Rosario Livatino był dla nich przeszkodą i go zamordowano. Podobnie irytował mafię bł. ks. Pino Puglisi. Obaj byli chrześcijańskimi znakami sprzeciwu wobec mafijnego gwałtu i przemocy. Dlatego mafiosi powinni słuchać i iść za zaproponowaną przez nich szansę na zmianę i rozpoczęcie nowego życia, do czego kluczem są zawsze ewangeliczne błogosławieństwa.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |