kard. Pizzaballa, fot. EPA/ATEF SAFADI

Kard. Pierbattista Pizzaballa: warunkiem naszego uzdrowienia jest ukazanie Panu naszych serc

„Pan obnaża niegodziwość naszych serc, ale nie po to, by ją potępić (J 3, 17). Obnaża ją, abyśmy i my mogli na nią spojrzeć i nadać jej imię, i ponieważ tylko w  ten sposób nasze serce może zostać uzdrowione” – stwierdza rozważając fragment Ewangelii czytany w IV niedzielę Wielkiego Postu roku B (J 3,14-21) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.

Dzisiejszy fragment Ewangelii (J 3, 14-21) jest wspaniałą syntezą i nowym pogłębieniem dotychczasowej drogi Wielkiego Postu. Są bowiem dwa są klucze czytania, które towarzyszyły nam w minione niedziele.

Pierwszym z nich jest klucz objawienia: w wydarzeniu paschalnym Bóg objawia się w pełni. To właśnie w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, znajdujemy ostateczne objawienie Jego oblicza, abyśmy mogli poznać Boga i w ten sposób wypełnić nasze pragnienie relacji z Nim.

>>> Kard. Pizzaballa: doświadczając próby trzeba trwać z ufnością

Drugim kluczem, z którym zetknęliśmy się w ubiegłą niedzielę, jest odwrócenie: objawienie, że Bóg działa, pokazuje nam Boga „całkowicie odwróconego”, oblicze Boga zdecydowanie przeciwstawne w stosunku do tego, czego oczekiwałby ludzki rozum.

Pascha jest kulminacją tego odwrócenia: Jezus, Syn Boży, umiera ze względu na miłość do człowieka. Dzięki tej nieskończonej miłości dokonuje się odwrócenie, które zbawia, dzięki któremu śmierć zostaje pokonana i przekształcona w życie.

Dzisiejszy fragment każde nam wyruszyć od tego miejsca.

fot. cathopic/Gonza685

W słowach Jezusa skierowanych do Nikodema, który przychodzi do Niego w nocy, żeby się z Nim spotkać, Jezus mówi przede wszystkim dwie rzeczy.

Pierwszą jest to, że Jezus zostanie wywyższony (J 3.14), czyniąc odniesienie do węża na pustyni, którego Mojżesz wywyższył, aby każdy, kto został ukąszony przez węże, mógł znaleźć uzdrowienie i zbawienie (Lb 21,4-9). Kiedy chcemy, aby coś było dobrze widziane, aby było widziane przez wszystkich, także tych, którzy są daleko, umieszczamy to wysoko.

Tak też jest z Jezusem. Jezus nie stawia siebie na wyżynach jako ten, który ma władzę, jako ten, który chce zademonstrować swoją wyższość. Jezus stawia siebie na wysokości, aby wszyscy mogli Go zobaczyć, aby wszyscy mogli zobaczyć Jego miłość do każdego człowieka. Krzyż jest tym, co Jezus chce, abyśmy widzieli: nie możemy Go poznać inaczej, jak tylko patrząc na Niego wywyższonego na krzyżu.

>>> Kard. Pizzaballa: nawrócenie to pozwolenie, by Bóg zamieszkał w nas

Mając to na uwadze: nie wystarczy, że Jezus jest wywyższony. Aby zostać uzdrowionym, trzeba na Niego patrzeć, to znaczy zwracać się do Niego z ufnością, to znaczy wierzyć w Niego. Bo kto patrzy na krzyż, widzi tylko jedno: ogrom miłości Boga do człowieka, i to właśnie spotkanie z tą miłością dogłębnie zbawia człowieka: kto wierzy, ma życie wieczne, uczestniczy w życiu samego Boga. Krzyż nie mówi nic innego niż to, że „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16).

W swoim opisie Jan po raz pierwszy używa czasownika miłować, właśnie w tym fragmencie. Później będzie go używał wielokrotnie, zwłaszcza w mowach pożegnalnych (J 14-17). W tym pierwszym przypadku jasne jest, że podmiotem miłości jest sam Bóg. Bóg tak umiłował świat. Później Jezus poprosi nas, abyśmy miłowali Boga i miłowali się nawzajem, ale będzie to możliwe tylko wychodząc od tego, że Bóg pierwszy nas umiłował. To jest pierwszy, konieczny i niezbędny krok.

Nieco dalej (w. 19) czasownik „miłować” powraca po raz drugi i tym razem jego podmiotem są ludzie. Jest on jednak użyty, by powiedzieć, że podczas gdy Bóg tak umiłował ludzi, że dał swego Syna, aby nikt nie zginął (J 3,16), ludzie, przeciwnie, bardziej umiłowali ciemność, niż światło (J 3,19). Jakże często człowiek kocha swoje złe uczynki i nie chce ich stracić, ponieważ jest do nich przywiązany.

Drugą rzeczą, o której mówi nam ten fragment, jest to, że człowiek niekoniecznie akceptuje bezwarunkową miłość Boga, nie zawsze otwiera się na jej światło. A powód, zgodnie ze słowami Jezusa, jest jasny: ten, kto czyni zło, nie otwiera się na światło, ponieważ chce, aby jego uczynki pozostały ukryte (J 3, 20), ponieważ nie chce zmienić swojego życia; nie chce wznieść oczu na wywyższonego węża. Tak jak Jezus pragnie się objawić, tak też i ci, którzy czynią zło, pragną się ukryć.

Podsumowując, możemy zatem powiedzieć, że warunkiem spojrzenia na Pana, aby przyjąć objawienie Bożego Oblicza miłości, jest pozwolenie, by On na nas spojrzał. To prawda: Pan obnaża niegodziwość naszych serc, ale nie po to, by ją potępić (J 3, 17). Obnaża ją, abyśmy i my mogli na nią spojrzeć i nadać jej imię, i ponieważ tylko w  ten sposób nasze serce może zostać uzdrowione.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze