Kard. Pizzaballa: nasze zbawienie jest warunkiem prawdziwego spotkania
„Będąc wolnymi od uprzedzeń, poza małostkowymi przynależnościami, poza logiką najemników, dopiero wtedy, gdy każdy wyjdzie, a zatem zostanie zbawiony, możemy naprawdę się spotkać” – stwierdza komentując czytany w IV Niedzielę Wielkanocną roku B fragment Ewangelii (J 10,11-18) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.
Dzisiejszy fragment Ewangelii (J 10, 11-18) pochodzi z dziesiątego rozdziału Ewangelii św. Jana, tak zwanego rozdziału o Dobrym Pasterzu. To nie przypadek, że mądrość Kościoła każe nam czytać ten rozdział w okresie wielkanocnym: tylko w świetle Paschy możemy przyjąć to Słowo i zrozumieć, kim jest ten dobry pasterz, który daje życie w obfitości (J 10, 10)
Rozdział rozpoczął się obrazem bramy (J 10, 2.7.9): Jezus, zanim przedstawi się jako pasterz stada, przedstawia się jako brama owczarni.
>>> Kard. Pizzaballa: okres wielkanocny uczy nas otwarcia na Zmartwychwstałego Pana
Dlaczego brama?
Brama ma fundamentalne znaczenie dla przejścia i komunikacji między dwoma miejscami, między dwiema rzeczywistościami. Bez bramy dwie przestrzenie mogłyby być blisko siebie, ale nadal pozostałyby odizolowane. Jezus jest bramą: swoim ziemskim życiem, swoją śmiercią i zmartwychwstaniem ponownie otwiera drogę komunikacji między niebem a ziemią, między człowiekiem a Ojcem.
„Otwierać” to podstawowy czasownik w historii zbawienia, do tego stopnia, że pod pewnymi względami pokrywa się z samym zbawieniem. Bóg zbawia, otwierając: otwiera morze, otwiera drogę zbawienia na pustyni, otwiera drogę powrotu po wygnaniu, otwiera niebo, aby susza się skończyła, otwiera jałowe łona, aby mogły przejść życie. W ubiegłą niedzielę widzieliśmy, że Zmartwychwstały otwiera umysły uczniów na Pisma (Łk 24, 45).
Ale nie tylko to: uczniowie zostali zamknięci w pewnym miejscu (J 20, 19), tak jak Jezus, nieco wcześniej, został zamknięty w grobie; i tak jak grób nie pozostał zamknięty, lecz otworzył się, aby Jezus mógł żyć ponownie, tak też uczniowie są wezwani do otwarcia się na życie: zmartwychwstanie Jezusa otwiera czas naszego zmartwychwstania, naszego odrodzenia się do życia. Właśnie dlatego Jezus jest dobrym pasterzem, ponieważ otwiera owczarnię i wyprowadza swoje owce (J 10, 3-4). Nie pozostawia ich zamkniętych w niewoli, w lęku przed śmiercią, ale wyprowadza je, uwalnia: otwiera im drogę do życia.
I tak dochodzimy do dzisiejszego fragmentu.
Dobry pasterz
Jezus jest dobrym pasterzem, w przeciwieństwie do najemnika (J 10, 12). Za tymi dwiema postaciami kryją się dwie logiki, dwa przeciwstawne sposoby życia.
Najemnik to ten, który działa jedynie w zamian za zapłatę, z myślą o zysku: jego służba jest zawsze ukierunkowana na własny interes, a kiedy interes zawodzi, zawodzi również relacja, ponieważ nie jest ona zbudowana na bliskości i przynależności: owce nie znają głosu obcych, najemników. Najemnik nie oferuje zatem bezpieczeństwa, ponieważ w obliczu niebezpieczeństwa woli ratować swoje życie: kiedy nadchodzi wilk, ucieka, ponieważ boi się śmierci.
Jezus przyjmuje postawę całkowicie odmienną.
Nie boi się śmierci, ponieważ przeszedł przez nią jako pierwszy i doświadczył, że miłość Ojca nie pozostawiła Go w niewoli śmierci, lecz otworzyła Mu ponownie drogę życia. Dlatego w swojej relacji z nami nie szuka osobistych zysków, lecz raczej naszych: przyszedł, abyśmy mieli życie i w tym celu jest gotów ofiarować swoje życie. Jezus to podkreśla: nikt Mu go nie zabiera, lecz On sam je daje (J 10, 15,17-18). On jest Dobrym Pasterzem, ten, który przeszedł przez śmierć i stamtąd, przez tę bramę, może prowadzić owczarnię na pastwisko życia, ponieważ ze śmierci wychodzimy tylko w tej chwili, kiedy słyszymy słowo pełne prawdziwej miłości.
>>> Kard. Pizzaballa: zmartwychwstanie domaga się poznania Ukrzyżowanego Pana
Bezinteresowna i wolna miłość
Wobec nas Pan ma jedynie bezinteresowną i wolną miłość, opartą na wzajemnym poznaniu i zaufaniu. A owce znają Jego głos, ponieważ owce chętnie słuchają głosu tego, kto jest gotów oddać za nie wszystko. Na tym głosie można oprzeć swoje życie.
I jeszcze jedno: miłość dobrego pasterza nie wyczerpuje się na jakiejś kategorii osób, na grupie ludzi uprzywilejowanych. Bóg tęskni za każdym człowiekiem i chce wszystkich wyprowadzić, aby stali się jedną owczarnią, jedną rodziną („Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić” – J 10,16).
Tym, co czyni nas jedną rodziną, nie będą zatem ludzkie wysiłki osobiste, różne techniki i strategie, ale ufne słuchanie głosu, który wzywa nas wszystkich jednakowo do wyjścia. Ponieważ naprawdę spotykamy się tylko „na zewnątrz”: będąc wolnymi od uprzedzeń, poza małostkowymi przynależnościami, poza logiką najemników. Dopiero wtedy, gdy każdy wyjdzie, a zatem zostanie zbawiony, możemy naprawdę się spotkać.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |