Fot. Cathopic

Kard. Pizzaballa: powołanie każdego człowieka jest częścią planu Boga

„Powołanie każdego człowieka jest częścią większego planu Boga, do którego każdy, zgodnie z powierzonym sobie zadaniem, wnosi swój wkład. Ten sposób bycia w historii czyni chrześcijanina świadkiem” – stwierdza rozważając fragment Ewangelii czytany w pierwszą niedzielę Adwentu, roku B (Mk 13, 33-37) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.

Dzisiaj rozpoczynamy nowy rok liturgiczny, któremu towarzyszyć będzie czytanie Ewangelii św. Marka.  Rozpoczynamy go od tego fragmentu (Mk 13, 33-37), w którym kilkakrotnie rozbrzmiewa wezwanie do czujności, do zwracania uwagi. Aby wprowadzić nas w to doświadczenie, Jezus opowiada krótką przypowieść o człowieku, który wyrusza w podróż i pozostawia swój dom sługom, powierzając każdemu z nich odpowiednie zadanie. Odźwierny otrzymuje zadanie czuwania, które następnie zostaje rozszerzone na wszystkich. Konieczne jest czuwanie, aby po powrocie, którego czas nie jest znany, pan nie zastał sług śpiących.

Także w Ewangeliach synoptycznych św. Mateusza (25,13) i św. Łukasza (12,36), choć używając innych terminów, wyrażenia „czuwać” wskazują przede wszystkim na bycie przebudzonym, zawsze gotowym i czujnym. Zachęcają nas, abyśmy się przygotowali, ponieważ nie wiadomo, kiedy pan przyjdzie. Jakby chciały powiedzieć, że nie znamy czasów i nie panujemy nad czasem, ale musimy go przeżywać ze spojrzeniem uważnym i czujnym.

>>> Justyna Nowicka: Adwent to stan umysłu i serca [FELIETON]

Po pierwsze czuwanie nie jest czynieniem czegoś szczególnego, nie są to specyficzne gesty, ale jest to sposób bycia w życiu, postawa serca: to umiejętność cenienia czasu, który jest nam dany, pozostając w świecie będąc świadomym, że czekamy na kogoś i że Pan wejdzie w to życie; świadomi, że jesteśmy na drodze do celu: spotkania z Nim.

Czas jest miejscem odkrywania znaków Bożej obecności. Czujność jest więc sztuką rozpoznawania znaków czasu. Człowiek wierzący musi wiedzieć, jak badać znaki czasu, jest wezwany do zwracania uwagi na ludzką rzeczywistość, na fakty i wydarzenia czasu, w którym żyje. Jest to wyrażenie, które znajdujemy w Ewangelii św. Mateusza (16,3), gdzie Jezus pyta: „Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie możecie?”.

Adwent w RPA. fot. EPA/KIM LUDBROOK

Rozeznawanie znaków czasu oznacza próbę zrozumienia, gdzie ludzka historia spotyka się w jakiś sposób z Bożym planem. Zasypianie, przeciwnie, będzie niczym innym jak utratą tej świadomości, życiem tak, jakbyśmy na nikogo nie czekali, jakby historia była tylko serią wydarzeń, które kończą się same w sobie: kiedy tak się dzieje, horyzont zamyka się na tu i teraz, a to, co robimy, staje się naszym celem, całym naszym życiem.

Nie jest więc przypadkiem, że rok liturgiczny rozpoczyna się właśnie od Adwentu i od tego spojrzenia w przyszłość: ważne jest, aby zacząć tutaj, aby od razu stało się jasne, dokąd zmierzamy, dokąd Pan nas prowadzi i gdzie na nas czeka. Tylko z takim spojrzeniem zwróconym ku naszemu ostatecznemu celowi podróż nabiera sensu i możliwe jest trwanie w życiu w nowy sposób: można spojrzeć na rzeczy tego świata nie jako na absolut, który spełnia wszystkie ludzkie aspiracje; ani też przeciwnie, jako na coś dodatkowego, co nie ma żadnej wartości. Jezus w Ewangelii unika obu tych alternatyw: stwierdza z ufnością, że czas oczekuje na spotkanie, ale mówi również, że to spotkanie może nastąpić, jeśli życie będzie przeżywane w czujności i oczekiwaniu.

>>> „O gospodzie uwielbiona”. Piękna pieśń na Adwent, która może być modlitwą

Jezus zaprasza nas, krótko mówiąc, do bycia w świecie w nowy sposób, ponieważ o ile prawdą jest, że spełnienie dokonuje się na końcu czasów, to  również prawdą jest, że już teraz cieszymy się tym, w co wierzymy i ku czemu zmierzamy. To prawda, że Królestwo ma dopiero nadejść, ale Królestwo, którego oczekujemy, jest już pośród nas.

Ta ziemia, ta historia, w której żyjemy, jest antycypacją przyszłego Królestwa, a zatem wszystko nabiera nowego znaczenia. Naprawdę zasmakowujemy chwili obecnej, ponieważ chwila obecna jest już uczestnictwem i antycypacją przyszłego życia. Teraźniejszość staje się miejscem spotkania z Bogiem, a ta świadomość pobudza nas do czynienia dobra dla niego samego, do stawania się uważnymi i pracowitymi robotnikami, czujnymi sługami, którzy wiedzą, jak rozbudzić otrzymane talenty. Nie zamykajcie się w sobie, ale zwracajcie uwagę na życie świata, ze świadomością, że śmierć i strach nie mogą zgasić mocy miłości, która jest nam dana.

fot. Piotr Ewertowski

Niełatwo wejść w tę perspektywę; ta perspektywa wymaga autentycznej drogi nawrócenia. I to będzie tematem następnej niedzieli.

Ostatnia uwaga dotyczy wyrażenia: „zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie” (13, 34). Zwykliśmy mówić, że historia należy do Boga. Wszechświat należy do Niego, podobnie jak misja na świecie. Brak poczucia, że jesteśmy właścicielami tego świata i tego czasu, uświadamia nam również, że nasze życie nie zależy od natychmiastowego spełnienia i satysfakcji z naszych przedsięwzięć, tak jakby wszystko zależało od dnia dzisiejszego. Natomiast spełniamy się, gdy w nieodgadnionych planach Boga dla tego świata swobodnie odnajdujemy należne nam miejsce („każdemu wyznaczył zajęcie”) i rozumiemy, że należymy do siebie nawzajem. Powołanie każdego człowieka jest częścią większego planu  Boga, do którego każdy, zgodnie z powierzonym sobie zadaniem, wnosi swój wkład.

Ten sposób bycia w historii czyni chrześcijanina świadkiem. Świadkiem tego, ku czemu zmierzamy i w co wierzymy. Świadkiem nowego sposobu bycia w historii, dla którego to ziemskie życie, choć ważne, nie jest wszystkim, i można również stracić siebie, aby nie stracić spotkania z Panem.

Rozpocznijmy więc Adwent z taką perspektywą.

+ Pierbattista Pizzaballa

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze