
fot. Archiwum Karmel Niedźwiady
Karmelitanki bose: nie przyszłyśmy tu uciec od świata. Przyszłyśmy szukać Boga [ROZMOWA]
Jedna była nauczycielką, druga studentką. Obie miały plany, marzenia, rodziny. A jednak zdecydowały się wstąpić do Karmelu. Dziś nie wychodzą z klasztoru, nie mają telefonów, nie przeglądają Internetu. Dla wielu to niezrozumiała decyzja. Dla nich – droga do szczęścia. Siostry Karmelitanki z Niedźwiad (k. Kalisza) opowiadają, jak rodziło się ich powołanie, jak wygląda życie za kratą i czy czegoś im w nim brakuje.
Siostry przez skromność nie chcą ujawniać swoich imion.
Karolina Binek (misyjne.pl): W Polsce mamy ponad sto żeńskich zgromadzeń zakonnych. Dlaczego Siostry wybrały Karmel i klasztor klauzurowy?
Siostra A: – To historia każdej z nas, bardzo osobista. Jak w przypadku każdego powołania – ono dojrzewa i rozwija się w czasie. Moje powołanie było dość późne. Najpierw przez kilka lat pracowałam jako nauczycielka i katechetka. Wydawało mi się, że to właśnie jest moja droga: służyć Bogu w świecie, wśród dzieci. Przez lata byłam także związana ze świeckim instytutem życia konsekrowanego.
Pan Bóg prowadził mnie dalej. Po czasie zrozumiałam, że On oczekuje ode mnie jeszcze głębszego oddania – opuszczenia świata, w którym żyłam i wejścia „za kratę”. Chociaż miałam własne mieszkanie, niezależność, pracę to kiedy nadszedł moment decyzji nie była ona dla mnie trudna. Świat już był mi zupełnie obojętny. Czułam ogromne pragnienie: chciałam być tylko dla Boga i czekałam z niecierpliwością na dzień, w którym będę mogła oddać Mu się w pełni.
Siostra B: – Moja droga wyglądała nieco inaczej. Już jako dziecko czułam bliskość Jezusa. W wieku 18 lat podczas Mszy św. z okazji moich urodzin Pan Jezus wlał w moje serce ogromne pragnienie życia zakonnego, ale jeszcze nie wiedziałam, gdzie i jak mogę je realizować. Rozpoczęłam wyższe studia i zetknęłam się z duszpasterstwem akademickim przy klasztorze oo. karmelitów bosych. Wtedy zaczęło się moje poznawanie duchowości Karmelu. Nie był to przypadek, że jedna z koleżanek zaproponowała mi wyjazd do sióstr karmelitanek, które dobrze znała. Wyraziłam na to zgodę i z nią pojechałam. Kiedy weszłam do kaplicy, doznałam głębokiego pokoju i pewności że: „to jest mój dom”. Czułam, że przyjechałam do siebie.
>>> Kapelan wojskowy: w naszym duszpasterstwie serce się rozszerza [ROZMOWA]

Jak zareagowali najbliżsi, gdy dowiedzieli się o decyzjach Sióstr? Domyślam się, że to nie było dla nich łatwe, tym bardziej, że wcześniej obie prowadziłyście już dorosłe, świeckie życie i miałyście inne plany na swoją przyszłość.
Siostra A: – Długo nie potrafiłam powiedzieć rodzinie o decyzji. Postanowiłam, że najpierw o swoich planach powiem siostrze, która mocno to przeżyła. Po pewnym czasie dowiedzieli się o tym moi rodzice. W rodzinie nie było powołań. choć mama o nie się modliła, ale nie spodziewała się, że Bóg odpowie na jej modlitwy przez własne dziecko. Mama bardzo przeżyła moją decyzję wstąpienia do Karmelu, przypłacając ją własnym zdrowiem. Trafiła do szpitala na intensywną terapię. Pamiętam jej słowa z tamtego czasu: „Nie wiem, co ze mną będzie, ale zrób, jak uważasz. Ja ci błogosławię”. Dzięki łasce Bożej wszystko zakończyło się pomyślnie i mama doszła do pełni sił. Z kolei tata zareagował na moją decyzję spokojnie. Powiedział tylko: „Powiedz kiedy wstępujesz to cię odwiozę”.
Siostra B: – U mnie było podobnie. Tata od razu to przyjął i usłyszałam: „Tylko powiedz kiedy, to cię odwieziemy”. Mama potrzebowała dużo więcej czasu, choć o mojej decyzji dowiedziała się dość szybko, bo widziała, że coś się ze mną dzieje. Było to dla niej bardzo bolesne, że musi się rozstać, że do domu więcej nie przyjadę i będzie mnie mogła oglądać tylko zza kraty. Bardzo trudno było również pogodzić się mojej siostrze, która na początku powiedziała, że „jej noga nigdy nie postanie w klasztorze”; ale dziś mnie odwiedza i jej nastawienie zupełnie się zmieniło – jak mawiała św. Teresa z Lisieux „kraty Karmelu nie tylko nie dzielą, ale łączą jeszcze bardziej”. Z czasem dowiedziałam się też, że tata codziennie się modlił za wstawiennictwem małej Tereski o dobre rozeznanie drogi życiowej dla mnie oraz o łaskę przyjęcia tej decyzji dla nich przez pośrednictwo świętych rodziców Martin.
Decyzja o wstąpieniu do zgromadzenia już podjęta. I co dalej? Jak wygląda formacja w Karmelu? Jak się „zostaje” siostrą?
Siostra A: – Formacja składa się z kilku etapów. Najpierw kandydatka przyjeżdża, modli się, rozeznaje, spotyka się w rozmównicy z siostrami. Gdy podejmie decyzję o wstąpieniu następuje pierwszy okres aspirantury, trwający rok. W tym czasie aspirantka żyje już z nami w klauzurze, ale w każdej chwili może ją opuścić. Po aspiranturze jest postulat (jeden rok), który kończy się obłóczynami, a potem następują dwa lata nowicjatu (z czego drugi jest kanoniczny). Dopiero po nowicjacie składa się pierwsze śluby na trzy lata, a następnie przedłuża się je co roku – aż do ślubów uroczystych, które można złożyć co najmniej po pięciu latach życia ślubami czasowymi. Podczas formacji są zajęcia z teologii, duchowości karmelitańskiej, historii zakonu, ale też nauka codziennych, zwykłych obowiązków oraz różnych prac artystycznych itp.

W tak ważnych uroczystościach, jak złożenie ślubów zakonnych, może uczestniczyć rodzina sióstr?
Siostra A: – Tak, oczywiście. Rodzina przyjeżdża na obłóczyny czy śluby. W takich momentach nasi bliscy są w kaplicy, a my znajdujemy się w części zwanej chórem, za kratą.
A jak wygląda codzienność za klauzurą?
Siostra B: – Nasz dzień zorganizowany jest wokół modlitwy, pracy i milczenia. Najważniejszym momentem dnia jest Eucharystia, Liturgia Godzin oraz dwie godziny modlitwy w ciszy. Plan dnia jest następujący:
- 6.00 Anioł Pański, Jutrznia
- 6.30 Eucharystia,
- Po dziękczynieniu: Godzina przedpołudniowa,
- 8.00 godzina modlitwy w ciszy,
- Praca,
- 11.30 Godzina południowa, litania, modlitwy do świętych Karmelu, Anioł Pański, obiad,
- Wspólnotowa rekreacja,
- 13.45 Godzina popołudniowa,
- 15.10 praca,
- 16.40 Nieszpory,
- 17.00 godzina modlitwy w ciszy, Anioł Pański,
- Kolacja, wspólnotowa rekreacja,
- 19.50 Kompleta i Godzina Czytań.
- Czytanie duchowe.
Codziennie o godz. 13.45, przed Godziną popołudniową wspólnota modli się we wszystkich intencjach powierzanych nam przez ludzi, zawierzając je macierzyńskiemu wstawiennictwu Matki Bożej Nieustającej Pomocy w nieustannej nowennie.
>>> W hełmie i sutannie – ksiądz Piotr gasi pożary i duszpasterskie kryzysy [ROZMOWA]
Siostry mają kontakt ze światem zewnętrznym? Kiedyś czytałam, że można z klasztoru wychodzić jedynie na wybory i do lekarza.
Siostra A: – Tak. Wychodzimy z domu tylko wtedy, gdy to naprawdę konieczne, gdy nie da się inaczej załatwić danej sprawy. Jeśli jest taka możliwość, to staramy się, by lekarz przyjechał do nas. Jeśli już któraś z nas musi pójść do szpitala, to wyjście do świata jest dla niej bardzo trudne. Wyjście z klasztornej ciszy w hałas, z samotności do społeczności, z Bożej przestrzeni do coraz bardziej zsekularyzowanego świata jest jak wyciągnięcie ryby z wody – dosłownie.
Z Internetu korzystamy, jeżeli jest taka konieczność ale tylko za pozwoleniem przełożonej. Telefon odbiera wyznaczona jedna z sióstr i woła zainteresowaną siostrę, gdy dzwonią do niej bliscy. Poza tym dzwonią do nas osoby, by podać intencję do modlitwy. Jeśli chodzi o spotkania z rodziną, to odbywają się one rzadko i w rozmównicy, przez kratę. Tak jak wspominałam – konieczność wyjścia do świata jest dla nas prawdziwym umartwieniem. Ze świeżego powietrza korzystamy wychodząc jedynie do naszego klasztornego ogrodu. Dla osób z zewnątrz często wydaje się to wszystko bardzo rygorystyczne i niezrozumiałe, a dla nas to ochrona Bożej przestrzeni i atmosfery. Chcemy usłyszeć co Bóg mówi, dlatego odrzucamy to, co mogłoby zagłuszyć Jego Słowo.

Ciekawią mnie również stroje zakonne sióstr. Szczególnie, że jedna z Was ma czarny welon, a druga biały. Dlaczego tak jest?
Siostra B: – W czasie formacji siostry noszą białe welony. Po ślubach wieczystych – czarne. Strój zakonny jest prosty, składa się z długiej brązowej sukni – habitu, szkaplerza, welonu, toki, skórzanego pasa, różańca oraz krzyża, który nosimy na sercu. Prostota stroju sprawia, że łatwo i szybko się ubiera. Karmelitanka musi być zawsze w stanie gotowości na wezwanie Pana w dzień i w nocy.
>>> Odpust inny niż wszystkie. W Mikstacie święci się zwierzęta [REPORTAŻ]
Czego Siostrom brakuje z życia „w świecie”? Jest w ogóle coś takiego?
Siostra A: – Niczego. Mamy wszystko, czego nam potrzeba.
Siostra B: – Święta Teresa mawiała: „Bóg sam wystarczy”. On wypełnia nasze serce.
Ostatnie pytanie będzie chyba tylko formalnością. Są siostry szczęśliwe w swoim powołaniu?
Siostra B: – Tak. Wzywa nas do niego Pan Jezus, a my na to wezwanie odpowiadamy. To jest nasze szczęście. To nie oznacza, że nie dotyka nas żadne cierpienie. Przeżywamy też swoje trudności. Czasem dopada nas zmęczenie, zniechęcenie czy zwykła, ludzka słabość. To jak w każdym powołaniu: w małżeństwie też są trudne chwile i w rodzicielstwie również. To one kształtują naszą dojrzałość i wierność.
Siostra A: – To także okazja do daru z siebie, do ofiarowania Bogu swoich cierpień w intencjach Kościoła i świata. Nie ma życia bez krzyża. A w krzyżu jest miłość, której się oddałyśmy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |