fot. freepik

Karolina Binek: czy wiesz, kto przyjdzie na Twój pogrzeb? [FELIETON]

Są relacje, których Twoim zdaniem nie da się naprawić. Są osoby, dla których bywasz niemiły właściwie bez żadnego powodu. Są też takie, z którymi pokłóciłeś się tak dawno, że właściwie już o nich nie pamiętasz. Ale czy zastanawiałeś się kiedyś, ile osób przez to nie przyjdzie na Twój pogrzeb? 

W jedną z niedziel podczas kazania ksiądz wspominał, że odprawia kilkaset pogrzebów rocznie. I nawet nie było to aż tak zaskakujące, bo jego parafia jest naprawdę duża. Zaskakujące było dla niego dopiero to, kiedy na niektórych z tych pogrzebów pojawiła się tylko jedna osoba. A zdarzało się nawet tak, że nie było ich w ogóle. I właśnie w tym momencie zaczęłam się zastanawiać, kto na pewno przyszedłby na mój pogrzeb. A odpowiedź na to pytanie nie jest przecież taka oczywista… 

>>> Pani z Domu Pogrzebowego: codziennie mówię „dzień dobry” śmierci [ROZMOWA] 

Wynająć żałobników 

28-letnia dziennikarka Dana Schwartz dwa lata temu ogłosiła na Twitterze, że za 50 dolarów może przyjść na czyjś pogrzeb. I chociaż sama propozycja jest nietypowa, to zdecydowanie bardziej zaskakująca była liczba osób, które były zainteresowane skorzystaniem z tej możliwości. Było ich kilkaset. Tylko czy zamiast kupować sobie żałobników, nie lepiej zadbać już teraz o lepsze relacje z bliskimi?  

Są relacje, których nie da się naprawić. Są też osoby toksyczne, z którymi dla własnego zdrowia psychicznego lepiej nie utrzymywać kontaktu. Ale z pewnością są też tacy znajomi, do których od dawna zapominamy się odezwać, tacy, z którymi od lat jesteśmy o coś pokłóceni, czy też tacy, dla których nie bywamy zbyt mili. Po odliczeniu tych osób liczba „naszych żałobników” się zmniejsza. Niestety – trochę na nasze własne życzenie.  

fot. freepik/standret

Jak w lustrze 

W jednym z nurtów psychoterapii jest takie założenie, że partnerów do drogi przez życie wybieramy sobie nieprzypadkowo (pisze o tym m.in. Natalia de Barbaro w książce pt. „Czuła przewodniczka”). Często niektórzy znajomi pokazują nam też to, co dla nas trudne, co nas boli i co nie do końca mamy przepracowane. Każda napotkana osoba może więc być lekcją, którą mamy do odrobienia. W oczach innych łatwo bowiem przejrzeć się jak w lustrze. I chociaż może się to wydawać niezrozumiałe, a może nawet trudne, to warto się nad tym zastanowić, tym bardziej w kontekście tego felietonu.  

>>> Z tego będziemy sądzeni po śmierci

Być może w zachowaniu kogoś, z kim od dawna nie masz kontaktu mimo wszystko widziałeś siebie? Może właśnie dlatego ta osoba tak bardzo Cię denerwowała? I może już czas, żeby zdać sobie z tego sprawę, a przy okazji uzdrowić niektóre relacje?  

Jasne, że raczej Ciebie nie będzie już interesowało, kto pojawi się na Twoim pogrzebie. Ale zastanów się, czy aby na pewno nie postępujesz tak, że nie będzie na nim nikogo.  

>>> Czy w niebie będziemy młodzi?

*** 

Na koniec tego felietonu zostawiam Cię ze słowami Natalii de Barbaro z książki pt. „Czuła przewodniczka”: 

„»Dlaczego to przydarzyło się właśnie mnie? Dlaczego moje życie przybrało taki obrót?«. Ta złość, ta wściekłość przejawia się na wiele sposobów. Chcemy, żeby nasze życie wytłumaczyło się przed nami, żeby Bóg się przed nami wytłumaczył. Chcemy, żeby wytłumaczyli się przed nami ludzie z naszej przeszłości. Czasami czujemy się ofiarami naszego własnego cierpienia, które ciągle w nas trwa. Ale jest coś, co widzę jako uniwersalny czynnik decydujący o tym, czy uwolnimy się od tego cierpienia, czy nie. (…) Wszelkie nasze wysiłki, nasze drogi ku uzdrowieniu łączy to, że na ogół zaczynamy od jakiegoś rodzaju oporu. Większość negatywnych emocji: smutek, przygnębienie, wściekłość, niechęć, konflikt – to różne formy oporu i złości. Ktoś może chodzić ciągle wściekły – jego wewnętrzna złość jest projektowana na zewnątrz. Takiego człowieka wszystko wokół i wszyscy wokół będą złościć. Ktoś inny skieruje swoją złość do wewnątrz i pogrąży się w depresji. (…) Pod poczuciem, że jesteśmy nieszczęśliwi, pod naszą złością, pod wściekłością, pod wstydem, pod tymi silnymi, hałaśliwymi uczuciami leży jakiś smutek, jakiś żal”.  

Natalia de Barbaro, Czuła przewodniczka 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze