fot. pixabay

Kebab za 9 gr i pieczywo za darmo. Tak restauratorzy pomagają polskiej służbie zdrowia

Służbie zdrowia niemal na każdej konferencji dziękują polskie władze. Podziękowało też wielu Polaków w mediach społecznościowych i, podobnie jak we Włoszech, klaskając na swoich balkonach. Do tej akcji niedawno postanowili dołączyć też restauratorzy. 

Większość osób od kilku dni spędza czas tylko w domu. Niezależnie od tego, czy mają przymusową kwarantannę, czy też nie. Jednak są tacy, którzy pracy zdalnej nie zaczną dzisiaj, jutro ani za miesiąc. To ratownicy medyczni i lekarze.  

Kebab  

W minioną niedzielę Facebooka obiegło zdjęcie paragonu z zamówieniem na kilka kebabów. Jednak zamiast zapłacić za nie 90 zł – klienci zapłacili 9 gr. Byli nimi ratownicy medyczni. Ponadto na paragonie zostało też napisane przez właściciela podziękowanie: „Dzięki was. Ratujcie nasze życie od koronawirus”.

Wegański fast food 

Lekarze, ratownicy, pielęgniarki to nasi współcześni bohaterowie. Codziennie, ale dziś widać to najbardziej […]. Mamy pomysł na to, jak możemy Was wesprzeć!” – takie słowa można przeczytać na Facebooku Krowarzyw – warszawskiej restauracji ze zdrowym, wegańskim fast foodem. Akcja restauracji spotkała się z tak dobrym odbiorem wśród internautów, że właściciele Krowarzyw postanowili ją rozszerzyć. Dzięki temu teraz każdy pracownik służby zdrowia może otrzymać kupon na 50 zł do wykorzystania w restauracji. Ponadto, na jej facebookowym profilu można też znaleźć link do zrzutki, dzięki której jeszcze więcej polskich lekarzy będzie mogło otrzymać jedzenie za darmo od Krowarzyw.

>>> Warszawa: wymarłe miasto. Nagranie, które robi wrażenie [WIDEO]

Wypieki i desery 

Petit Paris to piekarnia z Poznania. Na jej Instagramie już od kilku dni można obserwować, jak pracownicy przygotowują śniadania i desery dostarczane później do szpitala znajdującego się przy ulicy Szwajcarskiej, w którym przebywają osoby zarażone koronawirusem. Za codzienne dowozy piekarni podziękowało już wielu lekarzy na Facebooku, podkreślając, że taka pomoc to dla nich naprawdę wiele.

>>> Harcerze w walce z wirusem i z pomocą dla seniorów

 Tylko teraz czy zawsze? 

Pisząc ten artykuł, skontaktowałam się także z Pawłem Kołatą – ratownikiem medycznym i bohaterem TEGO tekstu. Paweł pracuje w dwóch szpitalach znajdujących się w Wielkopolsce. Zapytałam go m.in. o to, co zmieniło się w jego pracy, odkąd wybuchła pandemia koronawirusa.  

Wywiad, jak zawsze, zbiera dyspozytor. Teraz jeszcze również my staramy się dzwonić do pacjenta i zebrać informacje dotyczące koronawirusa. Jeżeli jest podejrzenie – wtedy ubieramy się w specjalistyczny strój. Jednak nie brałem jeszcze udziału w takiej akcji, bo w siedmiu szpitalach w Wielkopolsce są koronabusy, które transportują wyłącznie osoby z podejrzeniem zakażenia. Warto też podkreślić, by osoby dzwoniące na 112 lub 999 mówiły o swoich wszystkich objawach i o tym, czy były ostatnio za granicą. W przeciwnym razie, gdy okaże się, że zwykłą karetką był przewożony pacjent zakażony koronawirusem, wtedy zostaje ona wyłączona z pracy na 48 godzin. Ponadto w takim przypadku narażeni są też ratownicy medyczyni i ich rodziny. 

EPA/GIUSEPPE LAMI

Paweł przyznaje również, że w jednym ze szpitali, w którym pracuje, lekarze i ratownicy też otrzymali posiłki z restauracji.  

To bardzo miłe, że tak wiele osób teraz o nas pamięta, pomagają nam i dziękują za wykonywaną pracę. Jednak mam wrażenie, że gdy doba koronawirusa minie – ludzie znów o nas zapomną. I zamiast klaskać nam na balkonie, kierowcy nie będą ustępowali miejsca karetce jadącej na sygnale, a bliscy pacjentów dalej będą krzyczeli, że za długo do nich jechaliśmy. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze