fot. EPA/FABIO CIMAGLIA

Komentarz do Ewangelii, 8 sierpnia 2025

Z Ewangelii na dziś: „Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w królestwie swoim»” (Mt 16,24-28). 

To trudne słowo na wakacje, kiedy myślimy raczej o odpoczynku, trochę o lenistwie, trochę o przyjemności. A Jezus mówi wprost: kto chce iść za Nim, musi wziąć swój  krzyż. Nie da się być uczniem Jezusa bez krzyża. Czasem chcielibyśmy przeżywać tylko „fajną” stronę wiary: święta, pozytywne emocje, brak wyzwań, święty spokój. Chcielibyśmy mieć chrześcijaństwo, które zawsze będzie lekkie, łatwe i przyjemne. Ale życie takie nie jest. I Jezus o tym wie. Trudne rozmowy, choroby, zmęczenie, toksyczne relacje, rozczarowania – to przykłady naszych codziennych krzyży. Nie są po to, żeby nas dobić, ale żeby nas zmieniać. Żebyśmy nie zatrzymywali się na sobie, ale uczyli się łagodności, cierpliwości, przebaczania, bycia dla innych, byli bardziej ewangelicznymi. W czasach Jezusa krzyż nie był ozdobą. To była najgorsza forma kary, znak całkowitego odrzucenia. Kiedy Jezus mówił „weź swój krzyż”, Jego słuchacze wiedzieli, że to nie jest metafora. Chodziło o gotowość oddania wszystkiego. Ale nie trzeba szukać krzyży na siłę. Życie i tak przyniesie swoje. Ważne, czy z tym, co trudne, pójdziemy za Jezusem – czy będziemy chcieli dźwigać sami. Wspominamy dziś św. Dominika. Nie miał lekkiego życia – zmęczenie, brak zrozumienia, krytyka. Ale nie zamknął się w sobie. Niósł to, co miał do dźwigania. I dzięki temu stał się człowiekiem, który naprawdę zmienił świat wokół siebie. Tak samo niech będzie z nami. Nie chodzi o to, żeby być superbohaterem. Chodzi o to, żeby z Bogiem przechodzić przez życie – i przez to, co piękne, i przez to, co trudne. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze