Komisja ds. pedofili: traumą dla dziecka był nie tylko sam czyn, ale również kontakt z organami procesowymi
Traumą dla dziecka był nie tylko sam kontakt seksualny, ale również kontakt z organami procesowymi; właściwie nie było strony, która dbałaby o jego dobro – mówiła wiceprzewodnicząca komisji ds. pedofilii Hanna Elżanowska, omawiając wyniki pierwszego raportu tego organu.
Jak wskazała Elżanowska, z przeanalizowanych przez komisję akt wynika, że przeciętną ofiarą pedofila jest pochodząca z małego miasta lub wsi dziewczynka w wieku 13-15 lat. „W połowie badanych przypadków nikt nie zauważył objawów wykorzystania seksualnego” – poinformowała.
>>> Komisja ds. pedofilii: ogłoszenie pierwszego raportu na początku przyszłego tygodnia
Na wtorkowej konferencji prasowej członkowie Państwowej Komisji ds. Pedofilii omawiali pierwszy raport z wynikami swoich prac. W liczącym ponad 250 stron dokumencie znalazły się m.in. rezultaty badań akt spraw sądowych oraz rekomendacje skierowane do organów państwa.
Wiceprzewodnicząca komisji Hanna Elżanowska omówiła wnioski płynące z analizy 345 przypadków z 245 postępowań sądowych dotyczących pedofilii. Jak tłumaczyła, różnica w liczbach wynika z tego, że w niektórych postępowaniach występowało jedno pokrzywdzone dziecko, a wielu sprawców, zaś w innych było na odwrót.
„Gdyby spróbować stworzyć profil pokrzywdzonego dziecka, to w przeważającej większości przypadków są to dziewczynki, które w chwili popełnienia przestępstwa były w wieku od 13 do 15 lat. Zamieszkiwały małe miasta do 50 tys. mieszkańców albo tereny wiejskie” – mówiła. Jak wskazała, w okresie popełnienia czynu dzieci w blisko 80 proc. przypadków pozostawały w swoich rodzinach biologicznych. Sytuacja finansowa tych rodzin w połowie przypadków określana była jako przeciętna; sytuację trudną lub bardzo trudną stwierdzono jedynie w 16 proc. analizowanych spraw.
W połowie przypadków nikt nie zauważył objawów seksualnego wykorzystania dziecka. „Dziecko samo zgłaszało, że dzieje mu się jakaś krzywda, dopiero w dalszej kolejności zwracali na to uwagę rodzice” – poinformowała wiceprzewodnicząca komisji. Jak mówiła, najczęstszymi konsekwencjami wykorzystania seksualnego dziecka był lęk, poczucie winy oraz depresja. Oprócz tego dzieci cierpiały na zaburzenia snu i odżywania, wagarowały oraz uciekały z domu.
„Pomimo tego, że dotykanie intymnych części ciała skutkuje u tych dzieci bardzo dużą liczbą szkód psychicznych, łącznie z próbami samobójczymi, to te dzieci na etapie postępowania prokuratorskiego oraz sądowego były bardzo osamotnione. Właściwie nie było strony, która dbałaby o ich dobro i ich interesy” – podkreśliła Elżanowska. Jak dodała, w prawie 90 proc. przypadków dzieci pozbawione były pełnomocnika. W trakcie czynności procesowych dzieci nie były także obejmowane żadną opieką psychologiczną, choć – jak zaznaczono – „ich stan wskazywałby na to, że takiej opieki bardzo potrzebują”.
„Dziecko doświadczało nie tylko traumy związanej z kontaktem seksualnym, ale również traumy związanej z kontaktem z organami procesowymi” – podkreśliła Elżanowska.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |