Fot. PAP/Marcin Obara

Komu przeszkadza chanukowa menora? [KOMENTARZ]

Zgaszenie chanukowych świec przez polskiego parlamentarzystę gaśnicą wydaje się być sceną abstrakcyjną i tragikomiczną. Dzisiaj wydarzyło się jednak naprawdę.

Poseł Grzegorz Braun przyzwyczaił wszystkich do tego, że każde swoje przemówienie rozpoczyna od pozdrowienia: „Szczęść Boże”. Bardzo to miłe życzyć komuś błogosławieństwa. Problem jednak w tym, że parlamentarzysta ten utwierdził nas dzisiaj w przekonaniu, że w sobie tylko znany sposób jest w stanie łączyć wiarę katolicką z antysemityzmem. Warto przypomnieć, że jest to nie do pogodzenia.

Jest taka deklaracja Soboru Watykańskiego II, której poseł Grzegorz Braun widocznie nie zna lub nie uznaje. Mówi ona o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich (Nostra aetate). Dotyczy muzułmanów, buddystów, a także żydów.

„Chociaż Kościół jest nowym Ludem Bożym, nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma Świętego. Niechże więc wszyscy dbają o to, aby w katechezie i głoszeniu słowa Bożego nie nauczali niczego, co nie licowało z prawdą ewangeliczną i z duchem Chrystusowym” – czytamy w Nostra aetate.

Po skandalicznym zgaszeniu chanukowych świec gaśnicą, Grzegorz Braun uparcie twierdził, że nie żałuje swojego zachowania, bo przerwał satanistyczny kult. Wyobrażenia pana posła na temat tego, czym jest dialog międzyreligijny i zwyczajny szacunek do drugiego człowieka wyraźnie odbiegają więc od nauczania Kościoła. Dał temu wyraz kard. Grzegorz Ryś, który niemal natychmiast wystosował przeprosiny za to, co stało się w polskim parlamencie.

Fot. PAP/Marcin Obara

>>> Czy wszystkie religie dają zbawienie?

Wspomniany przeze mnie dokument (Nostra aetate) nie jest jednak jakimś martwym tworem, który leży zakurzony w watykańskich archiwach. Kościół mocno i właściwie na wszystkich poziomach angażuje się w dialog z innymi religiami. Kilku ostatnich papieży mocno zwracało uwagę na potrzebę walki z antysemityzmem i podkreślało judaistyczne korzenie naszej wiary. Dla katolików są one oczywiste.

„Zawsze pragnąłem, by uważano mnie za jednego z tych, którzy po obu stronach dążą do przezwyciężenia starych uprzedzeń oraz do coraz powszechniejszego i pełniejszego uznania wspólnego duchowego dziedzictwa żydów i chrześcijan” – mówił w Jerozolimie Jan Paweł II do naczelnych rabinów Izraela. „Powtarzam to, co powiedziałem podczas wizyty, jaką złożyłem rzymskiej wspólnocie żydowskiej, mianowicie, że my chrześcijanie uważamy żydowskie dziedzictwo religijne za nieodłączną część naszej własnej wiary: »jesteście naszymi starszymi braćmi«” – dodał.

Wobec tego, co głosi w tym temacie Kościół zachowanie Grzegorza Brauna wydaje się tym bardziej bulwersujące i skandaliczne. Określanie się mianem katolika zobowiązuje przecież do pewnej konsekwencji w działaniu. „Nie możemy zwracać się do Boga jako do Ojca wszystkich, jeśli nie zgadzamy się traktować po bratersku kogoś z ludzi na obraz Boży stworzonych. Postawa człowieka wobec Boga Ojca i postawa człowieka wobec ludzi, braci, są do tego stopnia z sobą związane, że Pismo Święte powiada: »Kto nie miłuje, nie zna Boga« (1 J 4,8)” – czytamy dalej we wspomnianej deklaracji soborowej.

Pytanie o to, jakiego Boga zna Grzegorz Braun należy zostawić w jego sumieniu. Ale za swoje zachowanie powinien ponieść jak najsurowsze konsekwencje, by polski parlament był miejscem realnego szacunku dla wszystkich religii i wyznań. Jutro chanukowe świece mają ponownie zapłonąć w Sejmie. Oby odbyło się to w atmosferze życzliwości i szacunku.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze