fot. unsplash / Alice Hampson

Koniec zimy z dobrą książką

Powoli kończy się zima, niedługo już wiosna. W oczekiwaniu na cieplejsze dni warto usiąść w fotelu i zaczytać się w dobrej książce. Mamy kilka książkowych podpowiedzi. 

Abp Grzegorz Ryś „chrześcijanie wobec żydów” (Wydawnictwo WAM) 

„Narodem pierwszego wybrania” określa Żydów wielkopiątkowa modlitwa powszechna. Stary Testament to wspólne dziedzictwo chrześcijan i Żydów. Bliższe poznanie wyznawców judaizmu nie powinno być więc dla nas wyłącznie zaspokojeniem jakiejś ciekawości. Powinniśmy być ciekawi Żydów, ich świata i kultury – bo tak wiele nas łączy. Z pomocą w zgłębieniu żydowskiego świata przychodzi nam abp Grzegorz Ryś. Metropolita łódzki w książce „Chrześcijanie wobec Żydów” przybliża nam kilkanaście wieków trudnych relacji między chrześcijanami a Żydami. Pokazuje naszą wspólną, ale też bardzo niełatwą historię w starożytności i średniowieczu. Autor skupia się na historii, nie dokonuje więc analizy tego co dzisiaj. I pisze z punktu widzenia katolika, jest to więc opowieść o stosunku chrześcijan czy Kościoła do Żydów. Nie opowiada o relacji w drugą stronę – jak sam pisze – do podjęcia tego tematu „najlepszy byłby historyk żydowski”. W publikacji wyraźnie daje o sobie znać Grzegorz Ryś historyk. Przede wszystkim jego refleksja nad stosunkiem chrześcijan wobec Żydów oparta jest na źródłach. Duchowny analizuje źródła i na ich podstawie wyciąga wnioski. Książka miejscami przybiera charakter podręcznika, ale przede wszystkim jest przystępnie napisanym kompendium wiedzy. W narracji abp Rysia odnajdą się zarówno ci, którzy przeczytali już niejedną książkę historyczną, jak i ci, którzy dopiero zaczynają sięgać po takie lektury. Warto zgłębić tę pozycję, bo może nam wiele powiedzieć – wbrew pozorom – o tym, dlaczego dziś właśnie tak Kościół podchodzi do Żydów.

fot. Wydawnictwo WAM

Aleksander Bańka „Sekretne życie nieba” (RTCK) 

Niebo. Zasadniczo jest to miejsce, do którego zmierzamy. Ale czym właściwie jest to niebo? Z tym pytaniem w książce „Sekretne życie nieba” (ostatnia część serii „Sekretne życie…”) mierzy się prof. Aleksander Bańka. Filozof, politolog i świecki lider Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie zaprasza nas na wyprawę ku temu, co – miejmy nadzieję – będzie udziałem każdego z nas. Oczywiście, dopiero po śmierci tak w pełni dowiemy się, czym jest niebo (miejscem? stanem?). Mimo to warto przeczytać książkę, którą sam autor określa jako „próbę dotknięcia tego, co – jak ufamy – czeka po śmierci wszystkich, którzy przyjęli zbawienie w Chrystusie i są już w ramionach Ojca”. Książka prof. Bańki odchodzi od cukierkowatego, poniekąd też infantylnego obrazu nieba. Autor skupia się za to na tym, by przekazać nam, co na temat nieba mówi teologia. Szeroko odwołuje się do tego, co o naszym przyszłym losie mówi Pismo Święte – a mówi całkiem sporo. Poszczególne kwestie omawia w postaci krótkich, kilkustronicowych rozdziałów. Profesor Aleksander Bańka pisze o tym, czym jest śmierć – czy jest końcem czy nie? Pisze o naszej duchowej naturze, o piekle, czyśćcu i niebie, o paruzji i o relacji sprawiedliwości i miłosierdzia. Wiele kwestii może nas szczególnie zainteresować – choćby ta dotycząca czasu i przestrzeni w niebie. „Niebo to dynamiczny stan najwyższej uważności oraz szczyt aktywności, jednak bez poczucia znużenia czy zmęczenia, które normalnie towarzyszą naszemu działaniu na ziemi” – czytamy. Śląskiemu filozofowi udało się stworzyć przystępny przewodnik po wieczności. 

prof. Aleksander Bańka, fot. arch. prywatne

Hilde Otsby „Dlaczego marzyciele uratują świat” (Wydawnictwo Marginesy) 

„Czyli co nauka o mózgu mówi na temat kreatywności” – czytamy w podtytule tej książki. Norweska naukowczyni zaprasza nas na wędrówkę tropem Alicji zmierzającej ku Krainie Czarów. Po drodze zbadamy wraz z nią, czym jest kreatywność. Przede wszystkim będziemy szukali źródeł pomysłowości – pomocni będą w tym specjaliści, z którymi rozmawia autorka. Grono ekspertów jest bardzo różnorodne – neurolodzy, naukowcy, pisarze, muzycy, artyści, filozofowie. Słowem – rozmawia z tymi, którzy mają coś do powiedzenia w temacie kreatywności. Poddaje się też różnym zabiegom, idzie na zajęcia jogi i sprawdza różne inne rzeczy, które mają przyczynić się do wzrostu kreatywności. Wszystko po to, by ustalić, skąd się biorą dobre pomysły. I by dzięki odpowiedzi na to pytanie jeszcze efektywniej rodziły się w nas różne nowe koncepcje. Autorka pozwala się prowadzić swoim odkryciom, nie zakłada nic z góry. W połowie książki zresztą zaczyna rozumieć, że w jej książce chodzi o to, „żeby się zgubić”. To książka dla tych, którzy nie boją się marzyć i którzy chcą rozwijać w sobie kreatywność. I dla tych, którzy chcą też przeczytać książkę popularnonaukową napisaną bez spiny, lekko, z poczuciem humoru. Dużo tu własnych doświadczeń i refleksji, sporo interesujących faktów naukowych i mnóstwo przykładów na to, jak rozwijać swą kreatywność. Przed wiosną pełną pomysłów – książka jak znalazł! 

Rafał Cekiera „Uchodźcy, migranci i kościół katolicki” (Biblioteka Więzi) 

W Bibliotece Więzi wydano książkę o „Polskiej debacie migracyjnej po 2015 roku w kontekście nauczania Kościoła katolickiego” – jak czytamy w podtytule tej publikacji. Kwestia uchodźców nie jest łatwym tematem w naszym kraju – książka Rafała Cekiery potwierdza ten fakt. Jak pisze ks. prof. Alfred Wierzbicki, jest to „opowieść o demonie polskiej niegościnności”. Faktycznie, po 2015 roku dominowała w naszym kraju (i pewnie nadal dominuje) narracja antyuchodźcza. Kwestie migracyjne były wykorzystywane przez polityków i przez media. To wszystko stara się przeanalizować socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. Badacz najpierw skupia się na opisaniu nauczania Kościoła katolickiego, które dotyczy uchodźców i migrantów. Potem przygląda się temu, jak Kościół katolicki w Polsce  uczestniczył w debacie wokół kryzysu migracyjnego. Wreszcie pisze o „relokacji empatii” – to gorzki rozdział, bo pokazujący, jak bardzo stosujemy w naszej codzienności podwójne standardy. Autor pokazuje, jak mocno w polskim myśleniu o uchodźcach rozjechało się stanowisko Kościoła i państwa. Rafał Cekiera nie tylko dokonał bardzo głębokiej analizy dyskusji nad migrantami, która w ostatnich latach była bardzo żywa. Jego książka to też mocny wyrzutu sumienia – i chyba nikt z nas nie jest tu bez winy. 

fot. Więź

Kaija Puura „Jak wychować dziecko na fajnego człowieka” (Wydawnictwo Luna) 

Niełatwo być dobry rodzicem – to wiedzą nie tylko ci, którzy sami są rodzicami. To wie każdy z nas. Chcielibyśmy wychować dzieci na chodzące ideały –a jest to zwyczajnie niemożliwe. Dlatego tak pomocna może być książka fińskiej autorki, lekarki ze Szpitala Uniwersyteckiego w Tampere, wykładowczyni psychiatrii dziecięcej. Dzięki niej dostajemy do ręki bardzo praktyczny podręcznik, który pokaże nam, co warto robić, by nasze potomstwo było po prostu fajne. To słowo – fajny – może wydawać się wytrychem, ale wcale nim nie jest. „Fajnych ludzi charakteryzuje elastyczny umysł i zdolność dostosowywania się do zaskakujących  sytuacji przy jednoczesnej kontroli emocji. Umiejętność  regulacji emocji oraz zachowań również nabywamy poprzez interakcje z najbliższymi w dzieciństwie i wczesnej młodości” – czytamy. Autorka pokazuje nam, jak możemy rozwijać w dziecku te umiejętności – jak wspierać kompetencje emocjonalne młodego pokolenia. Pokazuje, że w rodzinie bardzo ważne jest działanie zespołowe i wzajemne wspieranie się. Ta książka zawiera w sobie sporo wiedzy psychologicznej podanej w bardzo przystępnej formie. Zarazem jest to też bardzo konkretna publikacja. Rodzic czy też kandydat na rodzica podczas lektury zyskuje wiedzę, którą właściwie od razu może zastosować w wychowywaniu dziecka. Rodzicom na pewno przydadzą się konkretne narzędzia i wskazówki, które zostawia im fińska lekarka. Po tej lekturze poznamy „fiński sekret najszczęśliwszych dzieci na świecie”.  

>>> Życie bez zwierząt byłoby nudne [RECENZJA]

fot. unsplash

Sławomir Zatwardnicki „Biblia «po katolicku»” (Wydawnictwo w Drodze) 

Czym dla katolików jest Pismo Święte? Z tym pytaniem w lapidarnej książce mierzy się Sławomir Zatwardnicki. Autor objaśnia, na czym polega „katolickie” podejście do Pisma Świętego – i czym się różni ono od tego protestanckiego. W przystępny sposób autor wyjaśnia, że z protestancką zasadą „tylko Pismo” katolicy nie mogą się zgodzić. Dla nas ważne jest nie tylko Objawienie zawarte w Biblii – ale też cała Tradycja. Pismo i Tradycja są ze sobą nierozerwalne. W Kościele katolickim interpretujemy Pismo w oparciu o naukę Kościoła – autor mocno przypomina nam tę zasadę. Zaprasza nas do lektury Pisma na co dzień. Wiele tu ważnych myśli, które dotykają sedna – naszego podejścia do słowa Bożego. Po tej lekturze na pewno z większą uważnością podejdziemy do lektury Pisma i przyjmowania sakramentów, które są tak mocno związane z naszą wiarą. Zwłaszcza do sakramentu Eucharystii. Wszak „biblijne słowa stanowią pouczenie, jak żyć po chrześcijańsku. Przy czym, co ważne, właśnie dzięki sakramentowi wierzący może wcielać te słowa w życie; bez «sakramentu miłości», jak określa się Eucharystię, nie byłoby możliwe życie miłością”.  

Muzeum Auschwitz-Birkenau, fot. EPA/Juan Herrero

Anna Dobrowolska „Byłem fotografem w Auschwitz” (Wydawnictwo ZNAK) 

Wilhelm Brasse miał 23 lata, gdy we wrześniu 1940 r. trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Podczas pobytu w obozie zrobił 50 tys. zdjęć – do obozowych kartotek i w ramach dokumentacji eksperymentów realizowanych przez doktora Mengele. Ponad cztery lata wykonywania mrocznych zdjęć mocno odbiły się na jego psychice, po wojnie nie powrócił już do robienia zdjęć. Anna Dobrowolska zaprasza do przeczytania opowieści o życiu Wilhelma Brassego. Biografia fotografa prowadzona jest w narracji pierwszoosobowej. Bohater sam opowiada o tym, co przeżył – przede wszystkim w trakcie wojny. Jest to właściwie autobiografia Brassego, choć spisana przez Annę Dobrowolską. Czytelnik dostaje do ręki nietypową opowieść o piekle Auschwitz – bo opartą o powstające na terenie obozu zdjęcia (wiele z nich zresztą można też zobaczyć na kartach książki). Bohater książki bardzo wiele pamięta z tamtych trudnych czasów – i swoimi opowieściami dzieli się z czytelnikami. Fotografie stają się pretekstem do snucia opowieści o obozowym życiu. To trudne historie o codzienności w obozie koncentracyjnym. „Nieraz zastanawiałem się, czy to wszystko naprawdę przeżyłem. Gdyby nie dokumenty, zdjęcia, można by pomyśleć, że nic się nie stało. Może tylko tyle, że dziś nie jestem w stanie wziąć aparatu do ręki” – kończy swoją opowieść fotograf z Auschwitz. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze