Kościół jest matką. Także gejów i lesbijek
Gej to nie tylko ten, który w przebraniu i z piórkami paraduje w Marszach Równości. Gej to niekiedy głęboko wierzący mężczyzna, który wyglądem nie różni się niczym od głęboko wierzącego mężczyzny – męża i ojca pięciorga dzieci. Czy między nimi jest możliwy znak pokoju? Jeśli obaj są chrześcijanami, to tak.
Cała sprawa nie jest jednak tak prosta jak odpowiedź na to pytanie. Po to, by ją jednak ułatwić, w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu spotkali się goście klubu Tygodnika Powszechnego: Anna Strzałkowska (psycholog i socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego, należy do Grupy Wiara i Tęcza skupiającej wierzące osoby LGBTQ), wieloletni redaktor kwartalnika „Więź” Cezary Gawryś oraz dominikanin i publicysta ojciec Andrzej Kuśmierski. Dyskusja była próbą odpowiedzi na pytanie: „Czy przekażemy sobie znak pokoju?”.
„Znak pokoju”, ale na serio
To oczywiście nawiązanie do akcji „Przekażmy sobie znak pokoju” zorganizowanej rok temu przez Kampanię Przeciw Homofobii, Grupę „Wiara i Tęcza” oraz Stowarzyszenie na rzecz Osób LGBT „Tolerado”. Wspierał ją między innymi „Tygodnik Powszechny” i magazyn „Więź”. Na ulicach polskich miast pojawiły się wtedy plakaty przedstawiające dwie dłonie w geście przekazania znaku pokoju: jedna z różańcem, druga z opaską w kolorach tęczy. Kampania miała podnieść poziom akceptacji osób homoseksualnych i transpłciowych wśród osób wierzących. Wywołała jednak sporo kontrowersji (i to głównie wewnątrz Kościoła). Na wtorkowym spotkaniu też nie zabrakło emocji, zarówno po stronie panelistów, jak i publiczności.
Jesteśmy w Kościele – zobaczcie nas
Jak powiedziała Anna Strzałkowska, „miłość nie może być grzeszna, nie mogę spowiadać się z miłości”. Opowiadała o swoich pierwszych uczuciach do kobiet, o tym, jak spowiadała się z nich i jak cierpiała, gdy usłyszała, że musi z tym skończyć, jeśli chce zostać w Kościele. A chciała. Wychowywała się w katolickiej rodzinie i nadal jest mocno wierząca. Razem z partnerką wychowuje swojego syna. – Wielu znajomych pytało mnie: „Dlaczego nie odejdziesz z Kościoła, który cię odrzuca? Trzaśnij drzwiami”. Odpowiadałam, że to jest mój dom i chcę być w nim zauważona.
I właśnie o zauważeniu oraz szacunku dużo było mowy na spotkaniu. Także w kontekście owego znaku pokoju. – Bo przecież wykonując ten gest w czasie Mszy św., nie zawsze wiemy, komu podajemy rękę. Może obok nas w ławce stoi gej? W kościele uśmiechamy się do niego, mówimy „pokój z tobą”, a po wyjściu z nabożeństwa może obrażamy homoseksualistów i ich poniżamy? – pytał zebranych ojciec Andrzej Kuśmierski.
Ani Marsz Równości, ani radykalna publicystyka
Język, rozmowa, dialog – te słowa powtarzały się w debacie bardzo często. – Musimy stworzyć pole do rozmowy. Tą przestrzenią nie jest na pewno Marsz Równości. Trudno rozmawiać, gdy ktoś krzyczy – mówił redaktor Cezary Gawryś i dodawał: – Miejscem rozmowy nie jest też konfesjonał. Owszem – to intymne spotkanie z Bogiem, ale problemy całej grupy wierzących osób homoseksualnych trzeba próbować rozwiązać na otwartym forum.
Wszyscy paneliści zgodzili się, że tak jak rozmowie nie sprzyja krzykliwa forma Marszu Równości, tak samo nie pomagają konserwatywni publicyści, którzy chcą dyskusji z homoseksualistami pod warunkiem, że ci wyrzekną się swojej orientacji. – To jest warunek niemożliwy do spełnienia, absurdalny – mówił redaktor Gawryś i opowiedział o pracy z grupą wierzących homoseksualnych chłopaków z Lublina. – Gdy zacząłem ich słuchać, poznawać, bardzo szybko przekonałem się, że to nie jest rodzaj zaburzenia, który można na drodze terapii „odkręcić”, nawet jeśli pacjent jest do tego zmotywowany. To jest coś o wiele głębszego, to integralna, psychofizyczna część człowieka. Postanowiłem więc im pomóc, odnaleźć się w życiu, także duchowym, żeby orientacja seksualna ich nie zniszczyła. Mężczyźni mogą się kochać, ale nie muszą tego robić w sposób seksualny.
Przekonywał, że nie można homoseksualizmu traktować jako zła. – Niektórzy zrównują tę orientację seksualną z aborcją i eutanazją. To czyny odrażające moralnie, ale czyny. Homoseksualizm to przede wszystkim nie zachowanie, ale orientacja, tożsamość, człowiek jej nie wybiera. Trudno winić za to kogokolwiek i wymagać od niego zmiany, skoro jest ona niemożliwa – mówił Gawryś, a Anna Strzałkowska dodawała: – W słowie: homoseksualizm zbyt mocno akcentowane jest słowo „seks”. To skłania do stereotypowego myślenia, że geje i lesbijki nieustannie uprawiają seks, tylko o nim myślą i mówią, są zdemoralizowani i niezdolni do miłości.
Geje też mają dążyć do świętości
Ojciec Kuśmierski podkreślał, że wiara to proces, rozwój i trudno wymagać, by człowiek był święty już na ziemi. – Do doskonałości trzeba dochodzić całe życie, ale nikt z nas nie może nikogo z tej drogi wykluczać. Każdy ma prawo poszukiwać Boga, także geje i lesbijki, i Kościół. Jeśli ma być powszechny, powinien otworzyć dla nich swe bramy. A redaktor Gawryś uzupełnił: Nie możemy stać się katolickim gettem, który w innych, obcych widzi tylko wroga. To Jezus dał nam przykład. On przełamywał społeczne bariery. On przecież rozmawiał z Samarytanką, dotykał trędowatych – to w jego czasach było zakazane.
Ojciec Kuśmierski mówił o swoich doświadczeniach z osobami homoseksualnymi, o rekolekcjach grupy Wiara i Tęcza, które prowadził. – Ci ludzie autentycznie walczyli o Boga. Niektórzy próbowali im Go odebrać, przez ich homoseksualizm, a oni nadal Go szukali. To uświadomiło mi, jak bardzo cierpią, ale i jak bardzo wierzą – mówił dominikanin.
Ten list byłby krokiem milowym
W czasie dyskusji zrodziło się też kilka konkretnych pomysłów i postulatów. Chociażby w dziedzinie edukacji. Socjolog Anna Strzałkowska przytoczyła dane dotyczące przemocy wobec młodzieży w szkole. Przemoc dotyczy 15% heteroseksualnych osób w wieku 14–25 lat i 64% osób LGBT. – Różnica jest porażająca. W szkołach są lekcje religii. Katecheci powinni przynajmniej kilka z nich poświęcić na to, by uświadomić uczniom, że Jezus nie stosował przemocy, że Jezus nie szydził z ludzi i ich nie poniżał. To wielkie zadanie dla Kościoła – mówiła Anna Strzałkowska.
Paneliści podali jeszcze jeden – konieczny ich zdaniem – krok. Miałby nim być list pasterski polskich biskupów w sprawie traktowania osób homoseksualnych. – I tu nie chodzi o jakiś dokument wydany przez Konferencję Episkopatu Polski, który dotrze do grupki intelektualistów. Potrzebny jest list pasterski napisany ludzkim językiem, który zostanie odczytany w każdej parafii z każdej ambony – mówił redaktor Cezary Gawryś.
List miałby wzywać do poszanowania ludzkiej godności, byłby też jednoznacznym przeciwstawieniem się przemocy, której doświadczają osoby homoseksualne. Poznańska grupa Wiara i Tęcza zadeklarowała, że pomysłem wydania takiego listu spróbuje zainteresować poznańską kurię, która jest jednocześnie siedzibą przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskupa Stanisława Gądeckiego. Czy to się uda? Nie wiadomo. – Ten list może być o wiele trudniejszy niż słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, ale trzeba próbować. To zadanie dla katolickich intelektualistów, także dla katolickich redakcji w Polsce. Do dzieła! – podsumował dyskusję Klubu Tygodnika Powszechnego redaktor Gawryś.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |