Kraków Łagiewniki, fot. flickr.com/EpiskopatNews

Kościół w rzeczywistości publicznej – podstawowe zasady [OPRACOWANIE]

Istniejący w Polsce model ustrojowy regulujący miejsce religii w sferze publicznej oraz relacje między państwem a Kościołem jest zgodny z rozwiązaniami przyjętymi w większości demokratycznych państw europejskich. Zarazem należy do najnowocześniejszych, a został ukształtowany pod wpływem zarówno doktryny społecznej Soboru Watykańskiego II, jak i współczesnych wymogów prawa międzynarodowego. Publikujemy analityczny materiał na ten temat w związku z toczącą się w Polsce dyskusją.

Polski model gwarantuje pełną wolność religijną, a z drugiej strony szanuje tych, którzy myślą inaczej, czego dowodzi preambuła do Konstytucji stwierdzająca m.in.: „W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski (…) pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność, w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem, ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej”.

Polski system prawny równoważy znaną z historii antynomię pomiędzy państwem „wyznaniowym” a państwem „radykalnie świeckim” na rzecz akceptacji rozdziału państwa i Kościoła zgodnie z zasadą „autonomii i niezależności”, która umożliwia też ich współpracę na rzecz dobra wspólnego całego społeczeństwa. Polskie państwo nie ma w swej konstytucji zapisu o „świeckości”, co mogłoby być interpretowane w sposób nacechowany ideologią „świeckości”, lecz deklaruje bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę wyrażania ich w życiu publicznym.

Obowiązujący w Polsce system zaczął być budowany w 1989 r. na podstawie przyjętych wówczas przez Sejm ustaw o stosunkach państwo – Kościół, natomiast jego najważniejsze filary stanowią Konkordat między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską z 1993 r. oraz zapisy Konstytucji RP z 1997 r.

Konkordat między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską bazuje na trzech podstawowych zasadach:

1. Wzajemnej autonomii i niezależności wspólnoty politycznej i religijnej (państwa i Kościoła).
2. Wolności religijnej zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i publicznym.
3. Bezstronności państwa w kwestiach światopoglądowych i religijnych.

fot. PAP/Marcin Obara

Przyjazny rozdział, autonomia i niezależność państwa i Kościoła

Zasada przyjaznego rozdziału państwa i Kościoła (wspólnoty politycznej i religijnej) w okresie Soboru Watykańskiego II została uznana przez Kościół katolicki za najwłaściwszy model funkcjonowania Kościoła w warunkach współczesnego świata. Mówi o tym soborowa „Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym. Gaudium et spes”, która przypomina, że Kościół ze względu na swą misję i naturę „nie jest związany z żadną formą kultury ludzkiej albo systemem politycznym, gospodarczym czy społecznym” (Gaudium et spes, 42).

Art. 1 polskiego Konkordatu przypomina, że „Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są – każde w swej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego”.

Koncepcja „autonomii i niezależności” Kościoła i państwa została wpisana także do polskiej Konstytucji jako podstawowa (ustrojowa) zasada relacji ze wszystkimi Kościołami. Jej art. 25 ust. 3 określa, że „stosunki między państwem a Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego”.

A konkretnie, w ślad za tymi unormowaniami, państwo uznaje osobowość prawną struktur Kościoła katolickiego, respektując prawo kierowania się przezeń swym wewnętrznym prawem (kanonicznym). Przyznaje też Kościołowi autonomię w zakresie obsadzania wszystkich urzędów kościelnych, bez uprzedniej zgody władzy świeckiej. Autonomią cieszą się również cmentarze wyznaniowe, które są własnością Kościoła i są zarządzane przez parafie. Konkordat tworzy więc rzeczywistość, w której „suwerenny” Kościół pełni swą misję w suwerennym, wolnym państwie.

Autonomia i niezależność państwa i Kościoła bynajmniej nie wyklucza troski Kościoła o dobro wspólne całego społeczeństwa. Realizowana jest ona w formie współpracy z instytucjami państwa, np. w ramach posługi na rzecz potrzebujących, troski o kulturę narodową i ochronę zabytków bądź udziału w edukacji młodzieży poprzez dobrowolne lekcje religii w publicznym systemie edukacji. Istotnym wyrazem współpracy jest także zapewnienie posługi duszpasterskiej w wojsku (Ordynariat Polowy), w szpitalach (kapelani szpitalni) czy systemie penitencjarnym (kapelani więzienni). Taka możliwość współpracy na różnych polach nie oznacza bynajmniej „klerykalizacji” państwa czy „zawłaszczania” go przez Kościół, wyraża natomiast wolę realizacji swobód tych obywateli, dla których wiara religijna jest istotnym komponentem ich tożsamości i którzy mają prawo, aby nie była ona usuwana do przestrzeni prywatnej, ale mogła być obecna w życiu publicznym.

Przyjęta w polskim modelu zasada „autonomii oraz wzajemnej niezależności” państwa i Kościoła jest ewidentnie korzystna dla polskiego państwa, gdyż zarówno duchowni, jak i instytucje tworzone przez Kościół – stowarzyszenia, placówki edukacyjne bądź charytatywne czy instytucje gospodarcze – zobowiązani są do pełnego respektowania prawa polskiego. Duchowni wyrzekają się ponadto udziału we władzy świeckiej, dokonując samoograniczenia w zakresie korzystania np. z biernego prawa wyborczego. Kościół nie powołuje także własnej partii. Konkordat stanowi również, że wszyscy biskupi (poza nuncjuszem papieskim) muszą być obywatelami polskimi, a ich jurysdykcja ograniczona jest do terenów Rzeczypospolitej Polskiej. Żadna też część terytorium RP nie podlega jurysdykcji ze strony kościelnych metropolii zagranicznych.

>>>Bp Balcerek: naród jest silny dzięki rodzinom

fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Zasada wolności religijnej

Obejmuje podstawowy katalog swobód religijnych gwarantowanych zarówno w Konkordacie, jak i w polskiej Konstytucji. Konstytucja z 1997 r., choć nie posiada tradycyjnego „Invocatio Dei”, zawiera – jak wspomnieliśmy – unikalny w Europie zapis odwołujący się do Boga i wartości chrześcijańskich: „My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski…”. Formuła ta została uznana za wybitne osiągnięcie współczesnej myśli konstytucyjnej, gdyż wyraża równość praw i szacunek dla przekonań zarówno osób wierzących, jak i niewierzących bądź należących do innych religii, nie tworząc między nimi żadnych różnic.

Zasada wolności religijnej – będąca jednym z fundamentów współczesnych demokracji – znalazła potwierdzenie w art. 53 Konstytucji RP, który stanowi, że „wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie”. Wolność religijna jest w Polsce gwarantowana nie tylko w płaszczyźnie życia prywatnego czy na terenie obiektów sakralnych, lecz także w sferze publicznej, m.in. w systemie edukacji, opieki zdrowotnej, pomocy społecznej czy prawa do obecności symboli religijnych w placówkach publicznych.

Gwarantowana w Konstytucji wolność sumienia i religii obejmuje także prawo rodziców do zapewnienia dzieciom wychowania oraz nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Wyrazem poszanowania tej zasady jest np. obecność lekcji religii w publicznym systemie edukacji w Polsce. Oczywiście pod warunkiem ich dobrowolności, gdyż w innym przypadku byłaby zagrożona wolność do wyrażania przekonań ateistycznych czy wychowania dzieci w tym duchu. Warto zauważyć, że bazujący na Konkordacie polski system prawny jest w tym zakresie bardziej tolerancyjny niż niektórych innych krajach europejskich. W Niemczech, Austrii, Grecji czy Wielkiej Brytanii lekcje religii mają charakter obowiązkowy dla wszystkich uczniów, z uwzględnieniem wyznania, do jakiego przynależą.

Z zasady wolności sumienia i religii wynika także prawo do korzystania z praktyk religijnych w różnych instytucjach o charakterze zamkniętym lub o ograniczonym dostępie. A skoro państwo jest gwarantem poszanowania tej zasady, to jego obowiązkiem jest zorganizowanie (we współpracy z Kościołami) dostępu do posług religijnych na terenie więzień, szpitali, domów pomocy społecznej czy w armii.

>>>CBOS: Kościół katolicki dobrze ocenia 41% Polaków, źle – 47%

Figura Maryi przed szczytem jasnogórskiego klasztoru. Fot. flickr/EpiskopatNews

Bezstronność państwa w kwestiach światopoglądowych i religijnych

Jest na ogół gwarantowana w systemach prawnych państw demokratycznych w formie konstytucyjnej normy „świeckości państwa”. Jednakże pojęcie „świeckości” rodzi możliwość różnych interpretacji, w skrajnych formach mogących ograniczać prawo do wolności religijnej.

Warto przypomnieć, że zasada „świeckości państwa” ukształtowała się w epoce oświecenia. Otworzyły go dwie rewolucje końca XVIII w.: francuska i amerykańska. Każda z nich – chociaż wprowadzała „świeckość” państwa – doprowadziła do powstania odmiennego modelu ich wzajemnych relacji. W modelu amerykańskim zasada „świeckości” oznacza, że przestrzeń państwowa nie może podlegać klerykalizacji, lecz dopuszcza istnienie elementów religijnych w życiu publicznym (np. w formie przysięgi „w imię Boga”), natomiast „laïcité” francuska zakłada, że sfera religijna nie ma prawa obywatelstwa w płaszczyźnie życia publiczno-państwowego.

Biorąc pod uwagę zagrożenia dla wolności religijnej, jakie mogą wynikać z takiej interpretacji zasady „świeckości”, polska Konstytucja unika tego terminu, natomiast ustanawia „bezstronność” państwa w sprawach światopoglądowych i religijnych. „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę wyrażania ich w życiu publicznym” (art. 25 ust. 2).

Wynika z tego zasada, że żadna religia czy wyznanie nie może mieć charakteru uprzywilejowanego. Kościół katolicki w dzisiejszej Polsce – w przeciwieństwie np. do okresu międzywojennego – nie ma więc statutu „wyznania uprzywilejowanego”. Wyraża to art. 53 Konstytucji RP stanowiący, że „Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione”. Konstytucja RP stanowi więc, że te same prawa, które uzyskał Kościół katolicki, dotyczyć muszą innych związków wyznaniowych i religijnych. Zostało to zrealizowane w formie specjalnych ustaw, które w ślad za Konkordatem z Kościołem katolickim przyznały analogiczne uprawnienia innym chrześcijańskim związkom wyznaniowym bądź należącym do innych religii: muzułmańskiej i żydowskiej.

>>>Laboratorium Wolności Religijnej: w Polsce naruszana jest konstytucyjna wolność wyznania

Sejm fot. PAP/Mateusz Marek

Sejm fot. PAP/Mateusz Marek

Metapolityczna rola Kościoła

W ślad za nauczaniem Soboru Watykańskiego II Kościół wycofał się z bezpośredniego udziału w życiu politycznym, choć w poprzednich epokach rola ta była wyraźna. Przeciwny jest więc „sojuszowi ołtarza z tronem”, czyli korzystania ze wsparcia czy protektoratu jakichkolwiek partii politycznych. W imię zasady uniwersalizmu swe przesłanie kieruje do wszystkich, ponad politycznymi czy partyjnymi podziałami.

Nauczanie społeczne Kościoła wyraźnie wskazuje, że rolą Kościoła nie jest włączanie się w życie polityczne poprzez udzielanie swego autorytetu partykularnym nurtom (partiom politycznym), lecz troska o dobro wspólne i budowanie jedności w podzielonym świecie. „Nikomu więc nie wolno zawłaszczać autorytetu Kościoła wyłącznie na rzecz własnego rozwiązania” – stwierdza soborowa Konstytucja „Gaudium et spes”.

Dlatego hierarchia Kościoła i duchowieństwo katolickie nie angażuje się w bezpośrednią działalność polityczną, nie tworzy np. partii wyznaniowych czy zabrania duchownym członkostwa w ruchach politycznych. Prawo do zaangażowania w różnorodnych partiach politycznych ceduje na wiernych świeckich, zgodnie z ich sumieniem. A duchowni katoliccy, w trosce o uniwersalizm misji Kościoła – choć gwarantują im to prawa obywatelskie – nie należą do partii politycznych, nie kandydują do władz świeckich i nie piastują urzędów państwowych czy samorządowych na żadnym szczeblu.

Jednakże Kościół – nie angażując się w bezpośrednią politykę – rezerwuje sobie rolę „metapolityczną”, jako nauczyciel uniwersalnych zasad etyczno-moralnych, odnoszących się także do publicznego czy politycznego wymiaru życia. A w odwołaniu do swego nauczania społecznego, ma obowiązek apelowania o poszanowanie praw człowieka i godności osoby ludzkiej, w tym do szacunku dla najbardziej podstawowego z tych praw, jakim jest prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. I z tego zadania nie może zrezygnować, gdyż jest to elementem jego misji. Jan Paweł II mówił, że Kościół winien spełniać rolę niejako sumienia demokracji, dlatego wielokrotnie, choćby w przemówieniu do polskiego Parlamentu z 11 czerwca 1999 r., przypominał o konieczności istnienia aksjologicznych fundamentów systemu demokratycznego. Zarazem ostrzegał, że demokracja pozbawiona jasnego systemu uniwersalnych wartości, z łatwością może się przekształcić w taką czy inną formę totalitaryzmu.

>>>Biskupi: nie żądajmy od innych, tym bardziej od polityków, aby się odmienili. Zacznijmy od siebie

Sanktuarium bł. ks. Jerzego Popiełuszki, fot. Maciej Kluczka

Delikatna sytuacja

Delikatna sytuacja – jeśli chodzi o zachowanie misji metapolitycznej – następuje dla Kościoła, kiedy do władzy pretendują lub ją sprawują partie polityczne, których programy wydają się bliskie wartościom chrześcijańskim, a ponadto ich politycy usilnie zabiegają o poparcie za strony Kościoła. Gdyby jednak Kościół poparł swym autorytetem tych polityków czy konkretne partie, zaburzony zostałby uniwersalizm jego misji, która jest adresowana do wszystkich, niezależnie od ich politycznych poglądów.

Wyjaśniał to wielokrotnie abp Stanisław Gądecki, m. in. w opublikowanym 9 września 2015 r. „Apelu Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski do partii politycznych”. Czytamy w nim, że „Chrześcijanin nie może znaleźć partii w pełni odpowiadającej wymaganiom etycznym zrodzonym z wiary i przynależności do Kościoła. Jego przynależność do jakiegoś ugrupowania politycznego nie powinna być nigdy ideologiczna, ale zawsze krytyczna, aby partia i jej program polityczny znajdowały zachętę do podejmowania takich form działania, które w coraz większym stopniu przyczyniałyby się do realizacji dobra wspólnego, włącznie z duchowym celem człowieka”. Przewodniczący Episkopatu wyjaśnia, że „trudno znaleźć jedną pozycję czy opcję polityczną, która byłaby w pełni zgodna z wymogami wiary chrześcijańskiej. Twierdzenie, że jakaś partia lub ugrupowanie polityczne w pełni odpowiadają wymogom wiary i życia chrześcijańskiego powoduje nieporozumienia” oraz, że w żadnym przypadku „nikomu nie wolno zawłaszczać autorytetu Kościoła wyłącznie na rzecz własnego rozwiązania”.

Abp Gądecki dodaje, że „Instrumentalizacja wiary i Kościoła jest ciągłą pokusą w relacjach między państwem a Kościołem. Czasami mamy do czynienia z próbą instrumentalizacji wiary, którą chce się użyć dla osiągnięcia takich czy innych profitów politycznych. Niekiedy znów zaprzęga się wiarę na użytek takiej czy innej ideologii. Szczególną formą instrumentalizacji wiary jest też polityczny antyklerykalizm. Z pewnością winno być to przedmiotem stałej analizy biskupów”.

Niestety w ostatnich latach silnie zakorzenił się w Polsce stereotyp o sojuszu „ołtarza z tronem” Z takim postrzeganiem działalności Kościoła polemizuje Przewodniczący Episkopatu. tłumaczy, że „Jako Kościół katolicki cieszymy się, gdy jakaś partia realizuje te wartości, o jakie się upominamy. Ale to wcale nie znaczy, że jakąkolwiek partię możemy poprzeć jako Kościół. Kościół nie może uprzywilejowywać żadnej partii, bo każda partia jest tylko stroną, Kościół zaś nie ma przesłania stronniczego, ale niesie przesłanie uniwersalne; ma być znakiem i narzędziem zbawienia dla wszystkich”.

Niezależnie od tego wielu pojawiają się coraz częściej na tym tle wysuwane przez polityków postulaty wprowadzenia „rozdziału Kościoła od państwa”, z pominięciem faktu, że rozdział taki istnieje, a potwierdzony został w dokumentach najwyższej rangi: Konstytucji RP i Konkordacie (formuła autonomii i niezależności). Uzasadniona staje się obawa, że zmiana sceny politycznej może doprowadzić do zaprowadzenia w Polsce systemu „radykalnej świeckości”, gdzie religia nie będzie miała prawa obecności w przestrzeni publicznej. W ten sposób może zostać zaprzepaszczone jedno z istotnych osiągnięć polskiej demokracji po 1989 r. jakim było zbudowanie przyjaznego modelu obecności Kościoła w przestrzeni publicznej oraz w zakresie relacji z państwem. Rodzić to może także istotne ograniczenie praw ludzi wierzących.

>>>Pieśń za Ojczyznę: „Bądź Matką naszego narodu, którego imię Polska”

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze