Ks. Arkadiusz Lechowski: w rodzinie ważna i konieczna jest inwestycja w relacje [ROZMOWA]
– Po prostu staramy się pomagać. Oczywistym jest, że nasza pomoc wypływa z wartości ewangelicznych. Natomiast nie jest skierowana tylko do tych, którzy te wartości podzielają, ale do wszystkich – mówi ksiądz Arkadiusz Lechowski, dyrektor Centrum Służby Rodzinie w Łodzi.
Centrum Służby Rodzinie działa na terenie archidiecezji łódzkiej. W jego skład wchodzą między innymi Poradnia Rodzinna, Dom Samotnej Matki, Archidiecezjalny Ośrodek Adopcyjny, Fundusz Ochrony Macierzyństwa, Szkoła Rodzenia, świetlica środowiskowa, oraz Uliczna Misja Medyczna. Centrum organizuje szereg warsztatów i spotkań, które mają wspierać rodziny.
Justyna Nowicka (misyjne.pl): Muszę przyznać, że zakres działań Centrum Służby Rodzinie jest imponujący. Oferta, jest naprawdę kompleksowa. Jak to się stało, że powstało takie Centrum?
Ks. Arkadiusz Lechowski: – Centrum Służby Rodzinie jest instytucją kościelną założoną przez archidiecezję łódzką. Miało ono swój dynamizm rozwoju. Kiedy rok temu zostałem dyrektorem, to rozmawiałem z wieloma osobami, które w centrum pracowały i które centrum współtworzyły.
Jeszcze biskup Rozwadowski, który był ordynariuszem naszej diecezji i jednocześnie odpowiadał w Episkopacie za duszpasterstwo rodzin chciał stworzyć takie miejsce – instytucję, która kompleksowo oferowałaby bardzo różnorodne formy wsparcia rodzin. Wiedział, że rodziny trzeba wspierać. To wyzwanie podjął w latach 90-tych arcybiskup Władysław Ziółek i pierwszy dyrektor Centrum Służby Rodzinie ks. Stanisław Kaniewski. Trzeba jednak pamiętać, że idea tego miejsca sięga lat wcześniejszych i jest owocem pracy takich osób jak Pani Mecenas Marii Sawickiej, czy profesora Włodzimierza Fijałkowskiego. Dlatego już wcześniej w naszej diecezji działały różne formy wsparcia rodziny. Pani Maria Sawicka założyła telefon zaufania, powstał Ośrodek Adopcyjny czy Dom Samotnej Matki, który do tej pory prowadzą siostry Antonianki. Kiedy powstało Centrum te instytucje w sposób naturalny weszły w jego skład.
Ważnym zadaniem było także śledzenie potrzeb wsparcia rodzin. Na przestrzeni lat, w których działa Centrum zmieniło się bardzo dużo. Zmieniało się funkcjonowanie jednostek, które tworzą to miejsce, ponieważ zmieniały się wyzwania i potrzeby rodzin.
>>>Rodziny na wzgórzach Sao Paulo. Rozmowa Justyny Nowickiej z Livią Costa [MISYJNE DROGI]
I udało się wyśledzić zmianę tych potrzeb?
Można powiedzieć, że pewne wyzwania są niezmienne. Służymy rodzinom w kryzysach materialnych. Mamy specjalny fundusz, który wspiera mamy będące w ciąży – dziewczyny będące poza systemem pomocowym, które potrzebują wsparcia materialnego. Staramy się odpowiadać potrzebom czasów. Pewne jednostki powstawały, inne były zawieszane. Dynamizm naszego działania nadal się utrzymuje. W tym roku wzmocniliśmy poradnictwo, pomoc psychologiczną, terapeutyczną, prawną. Starając się w jakiś sposób dostosować ją do potrzeb obecnych czasów, współczesnych rodzin. Nasza ofertę zebraliśmy na naszej nowej witrynie: www.poradniarodzinna.org.pl
I trzeba zaznaczyć, że odczytanie tych potrzeb wcale nie jest łatwe. Pewne rzeczy zauważamy, ale też nie tracimy czujności i cały czas zastanawiamy się w jaki sposób wyjść naprzeciw potrzebom rodzin.
Dom Samotnej Matki także wpisuje się w dynamikę odpowiadania na zmieniającą się rzeczywistość. To jest miejsce, które dzisiaj jest bardzo potrzebne i będzie zawsze bardzo potrzebne. Mamy jednak świadomość, że również ważnym są sieci tak zwanych mieszkań wspomaganych. To jest niezmiernie skuteczna forma pomocy, która może być także „łącznikiem” przy wychodzeniu z Domu Samotnej Matki. Wcale nie jest to łatwe zadanie, tym bardziej, że jest ono bardzo kosztowne. Trzeba pozyskać mieszkania, środki na ich utrzymanie i ludzi, którzy będą wspierać mieszkańców. Jesteśmy na początku bardzo ważnej dla nas drogi, gdyż ten obszar chcielibyśmy w naszej działalności rozwijać.
Jest spora grupa ludzi, szukających terapii czy instytucji pomocowej, która byłaby prowadzona przez Kościół ponieważ w tym środowisku czują się bezpiecznie. Doświadczenie pokazuje, że z naszej poradni korzystają także osoby innych wyznań, jak również osoby niewierzące. Niestety trochę tak jest, że w naszym polskim kościelnym dyskursie cały czas można jeszcze znaleźć pewną nieufność w podejściu do psychologii czy terapii. Niektórzy głoszą, że osobom wierzącym powinien wystarczyć sakrament spowiedzi. Oczywiście takie poglądy biorą się z niezrozumienia tego czym jest spowiedź, a czym terapia. Terapia jest czymś naturalnym. Jest nam dzisiaj potrzebna także ze względu na zmiany społeczne. Trzeba powiedzieć, że coraz bardziej potrzebujemy wsparcia terapeutycznego.
Tak. Świat tak szybko się zmienia, że my czasami nie zdążymy jeszcze dojrzeć do jednej zmiany a już pojawiają się dwie kolejne w następnych obszarach życia.
Kiedyś mieliśmy naturalne wsparcie w swoim środowisku, wśród przyjaciół, czy wielopokoleniowej rodziny. Można było porozmawiać, można było się poradzić. Dzisiaj świat przyspieszył i okazuje się, że tego już nie mamy. Dlatego tak bardzo potrzebujemy choćby terapii. Nie mówię, że tego wsparcia nie ma już w naszych rodzinach w ogóle, ale jak widać, jest jego za mało. Jedną z prowadzonych przez nas form wsparcia jest Szkoła Rodzenia – nota bene najstarsza w Łodzi założona jeszcze przez profesora Fijałkowskiego – i wiemy jak jest ona bardzo potrzebna. Tych spotkań nie są wstanie zastąpić filmiki z YouTube.
A gdyby Ksiądz miał wskazać jakieś obszary, w których w sposób szczególny potrzeba wsparcia.
Dzisiaj obserwujemy zwłaszcza dwa takie obszary, jeśli chodzi o potrzeby rodzin. Pierwszym jest pomocy w kryzysie. Ludzie nie wiedzą jak działać w kryzysie, co mogą z nim zrobić, jak jemu zaradzić. Niektórzy jeszcze boją się skorzystać z terapii, lub nie wiedzą jakiego terapeutę wybrać. Dlatego tak ważny jest dzisiaj dla nas rozwój poradni terapeutycznej. Oferujemy także różne formy warsztatów czy szkoleń.
Drugi obszar jest oczywiście nie mniej ważny. Jest to wsparcie rodzin, które nie przeżywają trudności, ale które chcą wzmocnić swoje relacje, wzmocnić więzi między sobą jako małżonkami, jak również między rodzicami a dziećmi. Myślę, ze wiele osób jest bardziej świadomych takiej potrzeby. Wiedzą, że to ważna i konieczna inwestycja w ich relacje. Często są to młode rodziny, ale nie tylko, przychodzi bowiem pewien czas w naszym zabieganiu, że dojrzewa się do decyzji, aby zainwestować w siebie, w swoje relacje. To również pokazuje nam, że kiedyś kompetencje interpersonalne nabywaliśmy łatwiej i tak jakby bardziej naturalnie, gdyż relacje społeczne i rodzinne były inne.
Dzisiaj zmieniają się także role społeczne i to jest też dla nas wyzwaniem. Na nowo musimy się w tej rzeczywistości odnaleźć.
To prawda, bardzo ważne jest budowanie kompetencji zanim jeszcze nastąpi kryzys, by, gdy się pojawi, można było sobie z nim poradzić. Nie jest on zabójczy dla małżeństwa i dla rodziny.
W wielu materiałach warsztatowych pojawia się zachęta, aby pamiętać o regularnym czasie wspólnym dla małżeństwa. Czyli o regularnych „randkach małżeńskich”. Spójrzmy, że w dzisiejszym zabieganiu bardzo często o tym zapominamy. Chodzi o zwrócenie uwagi na to, by pewne rzeczy wchodziły nam w nawyk. W ten sposób regularnie możemy wzmacniać nasze relacje, by lepiej ze sobą rozmawiać, by lepiej siebie zrozumieć. I także lepiej radzić sobie z kryzysem, kiedy on nadejdzie.
Ale na samym małżeństwie nasze relacje rodzinne się nie kończą.
Tak. W tej chwili na przykład rozważamy, jak zaangażować się w kolejny, ważny obszar działań, czyli we wsparcie rodzin, które opiekują się osobami starszymi i chorymi. Oczywiście na terenie Łodzi i całej archidiecezji bardzo ważne działania w tej kwestii podejmuje Caritas. Nie chcemy dublować tych działań, takich jak na przykład hospicjum domowe czy szkolenia dla opiekunów osób starszych. Natomiast widzimy potrzebę tak zwanej „miękkiej” pomocy. Nie chodzi o jakieś bardzo specjalistyczne działanie, ale po prostu o wsparcie rozmową, warsztatami. Jest to o tyle ważne, że jesteśmy coraz bardziej starzejącym się społeczeństwem. Jesteśmy zabiegani. Coraz częściej czegoś możemy nie zauważyć u naszych bliskich, tym bardziej, że nie zawsze żyjemy pod jednym dachem, a na niektóre rzeczy warto zwrócić uwagę. Powinniśmy wiedzieć, jak wówczas zareagować i wesprzeć bliskie nam osoby.
Kiedy tutaj szłam, to widziałam, że znajdują się tu także pomieszczenia Zupy na Pietrynie, czyli grupy, która wspiera osoby w kryzysie bezdomności. To chyba trochę nieoczywista forma pomocy rodzinom.
To prawda. W ramach Centrum Służby Rodzinie znalazła swoje miejsce także grupa nieformalna „Zupa na Pietrynie”, którą miałem możliwość przed laty współtworzyć wraz z wieloma fantastycznymi osobami. Nie jest ona naszą jednostką wewnętrzną, ale współdziałamy z nimi. Co więcej, od roku działa Uliczna Misja Medyczna, która z kolei jest jednostką wewnętrzną Centrum Służby Rodzinie. Jest ona dla nas nowym wyzwaniem. Jest to bardzo potrzebne wsparcie okazywane osobom w kryzysie. Ktoś mógłby rzeczywiście powiedzieć, że te działania niekoniecznie są kierowane do rodziny. Ale tak do końca nie jest.
Wspieramy osoby w kryzysie bezdomności, ciepłym posiłkiem, jak również pomocą medyczną. Moje doświadczenie pokazuje, że w kryzysie bezdomności, o czym mało się w Polsce mówi, jest wiele rodzin i par. Wielokrotnie z „Zupą na Pietrynie” spotykaliśmy się z tym, że takie osoby nie chciały iść do schroniska, ponieważ byli długotrwałą parą, lub nawet małżeństwem i nie chcieli się rozdzielić, a musiały by to zrobić, gdyż schroniska nie są koedukacyjne. Dlatego istnieje potrzeba tworzenia tak zwanych mieszkań wspomaganych, które będą pomagały tym osobom z wychodzenia z kryzysu, także z kryzysu bezdomności. Jest także naszym marzeniem, żeby mógł w Łodzi powstać specjalny hostel dla rodzin w kryzysie bezdomności.
Czy może przyjechać ktoś do was z innej diecezji?
Oczywiście, zapraszamy. Nie mamy rejonizacji, całkiem blisko jest także stacja kolejowa. Obecnie najbardziej widać osoby z innych diecezji w naszym Ośrodku Adopcyjnym, do którego na szkolenia przyjeżdżają osoby z całej Polski.
W naturalny sposób działamy głównie na terenie województwa i archidiecezji, ale jeśli ktoś potrzebuje wsparcia, to może przyjechać. Moim marzeniem jest, ale to wymaga pewnego czasu, żebyśmy mieli ośrodki – filie naszego centrum. To ważne szczególnie w kontekście Poradni Rodzinnej i różnych szkoleń. Rozwój jest wpisany w samą ideę Centrum, gdyż wynika z rozeznawania potrzeb i odpowiadania na nie.
Wielu osobom może się niejako naturalnie skojarzyć, że Centrum Służby Rodzinie prowadzone przez archidiecezję, przez Kościół, jest przeznaczone „dla swoich”, dla katolików. I to jeszcze może tych, którzy spełniają odpowiednie kryteria, na przykład moralne. Stąd moje pytanie, żebyśmy mieli jasność, czy osoby żyjące w związkach niesakramentalnych mogą także skorzystać z oferty Centrum?
Nie mógłbym sobie wyobrazić, żeby było inaczej. Muszę odpowiedzieć, że takie pytanie w ogóle nie powinno padać między nami, w naszym społeczeństwie. Ale wiem, że na pewno się ono pojawia. Ktoś może sobie skojarzyć, kiedy zobaczy Centrum Służby Rodzinie prowadzone przez Kościół, że pewnie należy spodziewać się bardziej kwestii rozwoju duchowego. To są oczywiście także rzeczy dla nas ważne i też w naszej ofercie jest wsparcie w tym obszarze.
Trzeba jednak pamiętać, że my nie działamy stricte konfesyjnie. Jesteśmy dla wszystkich. Nikt nikomu nie sprawdza metryki chrztu, nikt nie odpytuje z prawd wiary. Po prostu staramy się pomagać. Oczywistym jest, że nasza pomoc wypływa z wartości ewangelicznych. Natomiast nie jest skierowana tylko do tych, którzy te wartości podzielają, ale do wszystkich.
Bardzo chcemy, aby nasza pomoc była profesjonalna, kierowana do każdej osoby, która zgłosi się po wsparcie. Centrum Służby Rodzinie może być pewnym pomostem na przykład między parafiami, które chciałyby się otworzyć na osoby w związkach niesakramentalnych, ale może nie wiedzą, w jaki sposób to zrobić. A z drugiej strony może osoby żyjące w związkach niesakramentalnych w jakiś sposób będą mogły odnaleźć dla siebie miejsce w Kościele, jeśli będą tego chciały. Nie jest to absolutnie żaden warunek, ani też nasz priorytet. Nie chcemy być nachalni. Nie wstydzimy się tego, że jesteśmy instytucją kościelną, ale też się z tym nie afiszujemy, aby nie tworzyć bariery dla kogoś, dla kogo może to być przeszkodą, ponieważ ma jakieś stereotypy na temat tego typu instytucji. Jesteśmy dla wszystkich i wszystkim chcemy służyć.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |