Ks. Damian Wyżkiewicz CM: geneza Halloween nie ma nic wspólnego z kultem demonów
Gdybyśmy do wszystkiego tak ostro podchodzili, jak wielu katolików pochodzi do Halloween, to trzeba by stanowczo zakazać „Dziadów” Mickiewicza, wróżb andrzejkowych albo baśni braci Grimm – mówi ks. Damian Wyżkiewicz w rozmowie opublikowanej na portalu „Więź”.
Rozmowę z księdzem Damianem Wyżkiewiczem przeprowadził Dawid Gospodarek. Duchowny zapytany o to, w jaki sposób katecheta powinien reagować na obchodzenie Halloweeen wyjaśnił, że „Halloween oznacza po angielsku wigilię Wszystkich Świętych (All Hallows Eve). A „cukierek albo psikus” wywodzi się od średniowiecznego chrześcijańskiego zwyczaju chodzenia od domu do domu (czasem w przebraniach) i modlitwy za zmarłych w zamian za ciasteczka (tzw. ciastka‑duszki). Ogólnie geneza Halloween nie ma nic wspólnego z kultem demonów. Zostało to tylko tak przedstawione w popkulturze, a wcześniej ukazywano to tak z chęci demonizowania ludowych tradycji”.
>>> Halloween: sposób na zapełnienie pustki?
Ksiądz Damian Wyżkiewicz powiedział także, że bardzo ważne jest, aby „mieć dystans, rozróżniać magię od kultury czy popkultury. I nie praktykować myślenia magicznego, bo to ono zagraża chrześcijanom, a nie świętowanie Halloween”.
Ani „Harry Potter”, ani „Opowieści z Narnii”
Ksiądz katecheta opowiedział historię z seminarium, kiedy to widząc kolegę czytającego jeden z tomów książek o Harrym Potterze zażartował, że czyta „diaboliczną książkę”. – Prowokowałem go, mówiąc, że na 666 stronie na pewno będzie coś diabolicznego. On otworzył książkę na tej stronie, a tam znajdował się opis, jak został zabity jeden z ważniejszych bohaterów „Harry’ego Pottera” – opowiada ksiądz Wyżkiewicz. Oczywiście w każdym przekładzie czy wydaniu książki na stronie o tym numerze znajduje się inna treść, z powodu innego sposobu edycji tekstu, więc takie doszukiwanie się ukrytego przesłania nie ma logicznych podstaw. Katecheta zastanawiał się także, dlaczego niektóre książki przygodowe zawierające elementy magii są akceptowane, a inne nie. – Przecież w „Opowieściach z Narnii” znaleźć można wiele elementów rytualnych. Przypomnijmy sobie słynną scenę zabicia lwa Aslana przez czarownicę. Kiedy byłem dzieckiem, przy tej scenie naprawdę się bałem. Albo weźmy wspomniane już tu „Dziady” – tam opisane są magiczne rytuały. A przecież to jedno z najwybitniejszych dzieł w polskiej literaturze i szkolna lektura – mówił w ks. Damian w rozmowie dla wiez.pl.
Literatura niechrześcijańska
Dobra literatura, ta którą młody człowiek poznaje w ramach szkolnej edukacji, ale także ta, po którą sięga wielu miłośników książek – inspirowana jest nie tylko chrześcijańskimi wartościami, ale też i tymi z odmiennych kręgów kulturowych. – Nie róbmy z siebie i naszego społeczeństwa głupców! Przecież właśnie na tym polega edukacja, że uczymy się czytać nie tylko ze zrozumieniem, ale także między wierszami. Tak samo katecheta powinien się nauczyć, że są pewne działy literatury, również duchowej, której nie czyta się w sposób dosłowny – powiedział ksiądz Wyżkiewicz.
Przeprowadzający rozmowę Dawid Gospodarek zauważył, że ta zasada dotyczy także tekstów biblijnych. W ich lekturze również uwzględniamy kontekst, możemy odczytać dany fragment metaforycznie, znaleźć w nim „drugie dno”, nie tylko literalny przekaz. – Mamy różne metody czytania Pisma Świętego: historyczno‑krytyczną, alegoryczną, lingwistyczną, kulturową. Jeżeli katecheta w interpretacji Pisma Świętego jest do bólu dosłowny, to uczniowie uznają go za fanatyka. To jest śmieszne, karykaturalne i nieprofesjonalne. I powoduje, że lekcje religii postrzegane są jako uczenie się o jakichś dziwnych bajkach. Strasznie to szkodzi katechezie, może kompromitować naszą wiarę, a nawet ośmieszać samego Boga – dodał ksiądz Wyżkiewicz.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |