Fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Ks. prof. Chojnacki: Kościół w Niemczech pozwala na praktyki odbiegające od nauczania powszechnego [ROZMOWA]

Wobec niemieckiej Drogi Synodalnej potrzebna jest solidarność biskupów wszystkich Kościołów partykularnych, którzy wypowiadają się z troską o jedności Kościoła – uważa ks. prof. Grzegorz Chojnacki, teolog, obserwator Drogi Synodalnej z ramienia KEP.

Dziekan Wydziału Teologii Uniwersytetu Szczecińskiego zaznacza, że nuncjusz apostolski w Niemczech od dawna ostrzegał przed „rewolucyjnym zapędem” niektórych niemieckich biskupów.

Tomasz Królak (KAI): Ma Ksiądz okazję z bliska przyglądać się pracom niemieckiej Drogi Synodalnej. Ciekawa to przygoda?

Ks. prof. Grzegorz Chojnacki: – Przypomina mi się myśl Alberta Einsteina: „Piękno, które możemy przeżyć, jest zarazem pełne tajemnicy”. Moja przygoda z Drogą Synodalną w Niemczech rozpoczęła się przez oficjalny wybór KEP mojej osoby na swego delegata. Naturalnie, jak każda nowa forma realizacji kolegialności czy synodalności, nieznana do tej pory w tej formie, staje się ona przygodą, dająca z jednej strony nadzieję, że dialog i reformy w Kościele katolickim muszą być podejmowane i kontynuowane, a zarazem rodzącą wątpliwości i niepokój. Zresztą nie da się uniknąć odwołań do historii Kościoła i do swoistej chęci Niemców do bycia w szpicy awangardy.

Gdy na początku 2020 roku odbyła się pierwsza sesja plenarna Drogi Synodalnej miało się wrażenie, że wszyscy jej uczestnicy popadali w emocyjne reformatorskie uniesienie, oklaskami wyrażając swoją aprobatę i pomrukując w celu wyrażenia niezadowolenia. Przyjęto wtedy Regulamin prac Drogi, a jej Statut został przegłosowany wcześniej oddzielnie przez Konferencję Episkopatu Niemiec i Centralny Komitet Katolików Niemieckich. Wiemy również, że ów Statut nie został do tej pory zatwierdzony przez Stolicę Apostolską, gdyż Kongregacja ds. Biskupów i Papieskiej Rady Interpretacji Tekstów Prawnych wyraziły wobec niego wiele wątpliwości i zastrzeżeń. Stąd pojawia się pytanie, czy podejmowane uchwały mając takie wady formalne można traktować za obowiązujące. Do tego niektóre propozycje zmian w kwestii wiary i moralności dotyczących Kościoła uniwersalnego muszą być zatwierdzone przez papieża, czego Niemcy są świadomi, gdyż sami to zapisali w Statucie Drogi. Czy w takiej sytuacji będą wywierali presję na Stolicę Apostolską?

>>> Sceptyczna reakcja niemieckich biskupów na „drogę synodalną”

No właśnie, bo Droga – zainicjowana 2019 r. pod wpływem ujawniania przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych – przerodziła się w ruch kontestujący część nauczania Kościoła.

– Fala informacji po roku 2010 o nadużyciach seksualnych i duchowych w Kościele katolickim w Niemczech doprowadziły do przeprowadzenia badań, zleconych przez Episkopat Niemiecki, przez trzy ośrodki badawcze: Centralny Instytut zdrowia psychicznego w Mannheim, Instytut Gerontologii Uniwersytetu w Heidelbergu i Profesura w dziedzinie kryminologii, prawa nieletnich i służby więziennej Uniwersytetu w Giesen w ramach projektu „Wykorzystywanie seksualne nieletnich przez księży katolickich, diakonów i członków zakonów męskich na obszarze Konferencji Biskupów Niemieckich”. Wyniki zostały opublikowane w dniu 28 września 2018 roku w Fuldzie w formie 366-stronicowego dokumentu o nazwie „Studia -MHG“ (od pierwszych liter ów miast uniwersyteckich).

Po jego analizie mogę powiedzieć, że są one rzetelnym i źródłowym opracowaniem problemu nadużyć seksualnych i duchowych, np. w kierownictwie duchowym. Jednakże krytyczni czytelnicy owego dokumentu mają wrażenie, że próbuje się go „zdogmatyzować”, aby nadać wynikom badań społecznych, medycznych, antropologicznych czy kryminalnych „status nieomyślności”. W czasie trzeciej sesji mówiono wręcz o potrzebie wpisania do dokumentów Drogi Synodalnej wyrażenia o „urzędzie nauczycielskim pokrzywdzonych”. Stąd też niektórzy uważają, że słuszne rozprawienie się z problemem nadużyć, stało się również pretekstem do dalekosiężnych dywagacji i prób zmiany paradygmatu w kwestii wiary i obyczajów.

fot. PAP/Adam Kumorowicz

Droga Synodalna, nie jest pierwszą w Niemczech inicjatywą domagającą się reform nauczania Kościoła. Wcześniej był przecież ruch Wir sind Kirche (My jesteśmy Kościołem), zapoczątkowany w 1995 r. w Austrii, także na fali oburzenia po sprawie oskarżanego o przestępstwa seksualne kard. Groera. Ale czyszczenie Kościoła z przestępstw to jedno a kontestacja jego nauczania – to inna sprawa. Dlaczego dzieje się to akurat w Niemczech? Czy tradycja Reformacji jest tu kluczem, a może jednak wytrychem?

– Niewątpliwie całościowa analiza chrześcijaństwa w Niemczech wymagałaby osobnej analizy, ale należy stwierdzić, że nie tylko Reformacja wpłynęła na kształt obecnego stanu niemieckiego katolicyzmu. Warto wspomnieć o idei kulturkampfu Bismarcka, bardzo antykatolickich nurtach Oświecenia, wreszcie o czasie rewolucji seksualnej w latach 60-tych ubiegłego wieku i niespełnionych oczekiwaniach wobec II Soboru Watykańskiego. To wszystko sprawiło, że Kościół w Niemczech pozwala de facto na wiele praktyk duszpasterskich, które odbiegają od nauczania powszechnego. Mam wrażenie, że Niemcy chcą tę sytuację „zalegalizować” przez Drogę Synodalną i oznajmić to światu.

Wydaje się przy tym, że Droga wchodzi w decydującą fazę. U tych, którzy na całym świecie wyznają w wiarę w Kościół “jeden, święty, powszechny i apostolski”, to co dzieje się w Niemczech może budzić skrajny niepokój…

– I budzi. Wszelkie głosy krytyczne od przedstawicieli Kościoła powszechnego powinny wskazać, że nie tylko Rzym patrzy z zaniepokojeniem na sytuację Kościoła katolickiego w Niemczech, ale potrzebna jest też solidarność biskupów wszystkich Kościołów partykularnych, którzy wypowiadają się z troską o jedności Kościoła.

List arcybiskupa Gądeckiego do bp. Georga Bätzinga, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec wywołał wielkie echo w tamtejszym Kościele. Reakcje były zróżnicowane: bp Ipolt z Gőrlitz powiedział, że należy z uwagą wysłuchać tych słów i osobiście bronił abp. Gądeckiego wobec wikariusza generalnego z Essen, ks. Pfeffera, który publicznie stwierdził, że list przewodniczącego KEP jest przejawem „wysoce klerykalnego antymodernizmu”.

>>> Synod w Polsce w internecie [INFOGRAFIKA]

Wobec tego co jest, najkrócej mówiąc, celem niemieckiej Drogi Synodalnej?

– Głównym zamiarem po publikacji „Studia MHG” było wyjaśnienie i rozliczenie seksualnych nadużyć w Kościele oraz działań prewencyjnych i zabezpieczających na przyszłość oraz wprowadzenie zmian w kościelnym sądownictwie karnym i administracyjnym w obszarze właściwym dla Konferencji Episkopatu Niemiec, odpowiadającego wyzwaniom teraźniejszości. Na tle bardzo zawstydzającego i wymagającego dogłębnego wyjaśnienia problemów pedofilii i efebofilii, Kościół w Niemczech nie czekając na rozpoczęcie Synodu Biskupów o synodalności, który jak wiemy z dokumentu przygotowawczego nie będzie unikał i tego tematu, podjął się tematów oscylujących wokół nazw czterech komisji-forów, a mianowicie: „Władza i podział urzędów w Kościele – Wspólne przyjęcie i partycypacja w posłannictwie i misji”, „Egzystencja kapłańska dziś”, „Kobiety w służbie i urzędach w Kościele” oraz „Życie w udanych związkach – Miłość przeżywana w seksualności i partnerstwie”.

Czy wybór takich tematów synodalnych był słuszny? Uważam, że z ostateczną odpowiedzią należy jeszcze poczekać do przyjęcia wszystkich dokumentów końcowych.

fot. EPA/CLEMENS BILAN

Jak ocenia Ksiądz Profesor postawę niemieckich biskupów? Wszyscy uczestniczą w Drodze z urzędu, ale jak podchodzą do najbardziej kontrowersyjnych postulatów Drogi synodalnej?

– Ogólnie są za zmianami. Większość pochwala publicznie przygotowane dokumenty, ale są też głosy przeciwne.

A jak się zachowują podczas dyskusji, zwłaszcza tych jawnie bądź pośrednio uderzających w depozyt Kościoła? Jak głosują przy tego rodzaju sprawach?

– Zauważam grupę biskupów, ok. 3/4 całego Episkopatu, która jest za dalekosiężnymi zmianami, widać to było w głosowaniach tajnych dotyczących trzech dokumentów końcowych. Aby przegłosować pozytywnie dany dokument wymagana jest większość 2/3 wszystkich obecnych biskupów i tak się stało podczas trzeciego posiedzenia plenarnego. Mniejszość biskupów składa dokumenty alternatywne, argumentuje swoje przekonania, ale ich zdanie jest rzadko akceptowane przy głosowniach.

Wydaje się, że sam udział niemieckich biskupów w tym przedsięwzięciu – poddającym pod głosowanie kwestie, które są jasno określone w magisterium Kościoła i dyskutowane po prostu być nie mogą – jest wydarzeniem nieco kuriozalnym?

– Zwłaszcza, że wszyscy biskupi są członkami Nauczycielskiego Urzędu Kościoła z jego Głową – Papieżem. Przywilej autentycznego nauczania i asystencja Ducha Świętego jest darem, a nie mechanicznym podpowiadaniem trzeciej osoby Boskiej. Biskupi nauczają autentycznie w łączności z papieżem, w przeciwnym razie wygłaszają tylko osobiste poglądy.

Jak wobec tego ocenia Ksiądz możliwość wpływu niemieckiej Drogi na cały Kościół powszechny? Bo można sądzić, że ich uczestnikom będzie zależało na stopniowym wychodzeniu z ich wizją Kościoła poza Niemcy i „krzewieniu” swoich idei w całym Kościele. Sam Ksiądz z resztą zauważył, że Niemcy dążą do „zalegalizowania” tego, co proponują w swoich postulatach i ogłosić to całemu Kościołowi.

– Jestem zwolennikiem wzajemnego owocowania pomiędzy Kościołem powszechnym a Kościołami lokalnymi, a nie wzniecania pożarów.

O powadze z jaką w Watykanie patrzy się na sytuację Kościoła w Niemczech dobitnie świadczy fakt, że nuncjusz apostolski w tym kraju niedawno przestrzegał uczestników Drogi cytując im słowa Ireneusza z Lyonu z dzieła „Przeciw herezji”. Czy to pomoże? A może – przeciwnie?

– Nuncjusz został zaproszony do wystąpienia w czasie trzeciej sesji plenarnej. Jest obserwatorem Drogi Synodalnej od samego początku, bierze udział we wszystkich sesjach bez prawa do głosowań. Rzeczywiście, jego głos był mocny i merytorycznie pogłębiony, a odwołanie do św. Ireneusza z Lyonu, który niedawno, 21 stycznia 2022 roku, został ogłoszony doktorem Kościoła – bezcenny.

Nuncjusz Eterović zabiera zawsze głos na posiedzeniach plenarnych niemieckiego episkopatu i już od dawna ostrzegał przed „rewolucyjnym zapędem” niektórych niemieckich biskupów, robiąc to oczywiście bardzo elegancko werbalnie. Dodam, że św. Ireneusz otrzymał tytuł „doctor unitatis”, co na pewno jest ogromnym symbolem dla wszystkich, którzy działają przeciw jedności Kościoła. Co ciekawe jest on patronem dialogu ekumenicznego. Powołano kiedyś wspólną prawosławno-katolicką grupę roboczą św. Ireneusza z Lyonu, Il Gruppo Misto di Lavoro Ortodosso-Cattolico di Sant’Ireneo, którą tworzy 26 naukowców, reprezentujących w identycznych proporcjach Kościół katolicki i Cerkiew prawosławną. Obecnie kierują nią Gerhard Feige, ordynariusz katolickiej diecezji Magdeburga oraz metropolita Serafin (Joantă), stojący na czele metropolii Niemiec, Europy Północnej i Środkowej Rumuńskiej Cerkwi Prawosławnej.

Fot. Justyna Nowicka

Bywa, że w dyskusjach i sporach wokół Kościoła posługujemy się kategoriami „konserwatywny” i „postępowy”, ale to nigdy nie oddaje istoty sporu, niezależnie od tego, czego on dotyczy. Także i teraz niewiele chyba da się wyjaśnić przy pomocy tych określeń?

– Pozwolę sobie najpierw na dwa cytaty myśli Dietricha von Hildebranda, niemieckiego filozofa, wielkiego przyjaciela Edyty Stein, z jego książki „Koń trojański w mieście Boga”: „Etykiety konserwatywny i postępowy powodują, że alternatywa domaga się w istocie od wiernych dokonania wyboru pomiędzy sprzeciwem wobec wszelkiej odnowy, nawet wtedy, gdy w odnowie chodzi o usunięcie tego, co wkradło się do Kościoła za sprawą ludzkiej słabości (np. legalizmu, abstrakcjonizmu, zewnętrznego nacisku w kwestiach sumienia, ciężkich nadużyć władzy w klasztorach) a zmianą, postępem w dziedzinie wiary katolickiej, przy czym postęp ów może oznaczać jedynie porzucenie wiary. Jest to alternatywa fałszywa. Istnieje bowiem trzeci wybór, który chętnie przyjmuje oficjalne postanowienia Soboru, lecz jednocześnie zdecydowanie odrzuca sekularyzujące interpretacje nadawane im przez wielu tak zwanych postępowych teologów i ludzi świeckich”.

I drugi cytat: „Można być jednocześnie człowiekiem postępowym i katolikiem, nie można jednak, będąc katolikiem optować na rzecz postępu w zakresie katolickiej wiary. Idea katolika postępowego w tym sensie stanowi oksymoron, contradictio in adjecto. Wielu dziś, niestety, nie rozumie już tej sprzeczności i dumnie ogłasza się katolikami postępowymi”.

Z przemyśleń autora wynika, że można być wiernym nauczaniu ostatniego soboru powszechnego i zarazem interpretować je w duchu wierności depozytowi wiary i moralności. Natomiast słyszę podczas sesji plenarnych niemieckiej Drogi, że właśnie temu nauczaniu należy nadać dopasowany do współczesności sznyt i ściśle określoną metodę teologiczną zastąpić płynno-ponowoczesnymi dywagacjami. Bardzo podoba mi się też stwierdzenie von Hildebranda, że można być postępowym człowiekiem i zarazem katolikiem, takim się właśnie czuję. Postępowość nie wyklucza trwania przy uniwersalnych prawdach wiary.

>>> Niemcy: przedstawiciele drogi synodalnej za udzielaniem święceń kobietom i zniesieniem celibatu

Jaka jest właściwie mapa ideowa uczestników Drogi Synodalnej. Ci, którzy jako reprezentacja całego ruchu, biorą udział w kolejnych zgromadzeniach, to około 230 osób. Czy ta grupa to ideowy monolit zdecydowany na reformy, nawet gdyby były niezgodne z nauczaniem Kościoła czy też są tam obecne osoby, dla których Magisterium jest wartością niekwestionowalną?

– Może najpierw podam skład skład gremium SD: 69 biskupów KEN, 69 członków Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików, 10 przedstawicieli żeńskich i męskich zgromadzeń zakonnych, 27 przedstawicieli rad kapłańskich, po jednym z każdej diecezji, 15 młodych ludzi, których wiek nie przekraczał w dniu 1 grudnia 2019 r. trzydziestu lat, w tym przynajmniej 10 kobiet, 4 stałych diakonów, 4 przedstawicieli Niemieckiego Zrzeszenia Zawodowego Referentów i Referentek Pastoralnych, 4 przedstawicieli Niemieckiego Zrzeszenia Zawodowego Referentów i Referentek Parafialnych, 3 przedstawicieli katolickich wydziałów teologicznych, 3 przedstawicieli nowych ruchów i wspólnot odnowy Kościoła, 2 przedstawicieli wikariuszy generalnych, 10 przedstawicieli mężczyzn i kobiet wybranych przez KEN, 10 przedstawicieli kobiet i mężczyzn wybranych przez ZdK (Centralny Komitet Katolików Niemieckich), w sumie 70 kobiet, 159 mężczyzn i 1 osoba określająca swoją płeć jako „różną”, gdyż takie określenie zostało wprowadzone do terminologii urzędniczej przez ustawę Niemieckiego Bundestagu z 2019 r.

Potwierdza się więc teza, że biskupi niemieccy zaprosili do wspólnych obrad przede wszystkim przedstawicieli Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich, a zarazem pojawia się pytanie, czy w ten sposób reprezentowana jest proporcjonalnie cała społeczność katolicka w tym kraju.

Zdjęcie poglądowe, fot. EPA/CLEMENS BILAN

No właśnie, kierunkowi, w jakim podążają „reformatorzy” zdecydowanie przeciwstawia się ruch świeckich katolików Neuer Anfang (Nowy Początek). Jaki jest układ sił? Czy Nowy Początek jest rzeczywiście w Niemczech słuchany? Jaki stosunek mają do niego biskupi?

– Na kanwie protestu przeciwko Drodze Synodalnej powstała grupa świeckich nazywającą się „Grupą Robocza Chrześcijańska Antropologia”, która swój ruch nazywa Nowym Początkiem. Działa ona zgodnie z 9 punktowym Manifestem, we wstępie do niego czytamy: „Jako chrześcijanie katolicy uznajemy potrzebę fundamentalnych reform w Kościele.

Nigdy jednak nie było prawdziwej i głębokiej odnowy Kościoła bez pokuty i ponownego odkrycia Ewangelii, które przemienia życie. Dlatego Droga Synodalna w dramatyczny sposób mija się z celem prawdziwej odnowy. Skupiając się na strukturach zewnętrznych pomija ona sedno kryzysu; niszczy pokój we wspólnotach lokalnych, wyłamuje się z jedności z Kościołem powszechnym, uderza w istotę wiary Kościoła i prowadzi do schizmy”.

Nie słyszałem do tej pory, by w czasie obrad Drogi ktoś publicznie się do tego ruchu odniósł. Natomiast słowa kardynała Kaspera w czasie jednej z organizowanych przez niego konferencji wyrażają w punkt niebezpieczeństwo nowego pojmowania przez Drogę Synodalną urzędu biskupa: „Grzechem pierworodnym Synodalnej Drogi było to, że odstawiła ona na bok zaproszenie papieża Franciszka, aby wyjść od Ewangelii i nakazu ewangelizacji i postawiła faktycznie na pierwszym miejscu swoje z góry przyjęte kryteria. Czysto formalnie nie zrezygnowano z urzędu biskupa, ale w jego istocie pozbawiono go trzonu. Patrząc całościowo biskup, czytając teksty Synodalnej Drogi, jest przewodniczącym rady nadzorczej, wybranym na jakiś czas i w każdej chwili odwołalnym. W ten sposób złamano kręgosłup, zbudowanemu na Ewangelii Kościołowi i urzędowi biskupa”.

Mogłoby się wydawać, że niemiecka Droga włączy się w ogłoszony przez Franciszka Synod o synodalności, który ma być jednym wielki nasłuchiwaniem tego, co Duch święty mówi dziś do Kościoła. Entuzjazmu jednak nie widać…

– Droga wystartowała jeszcze przed ogłoszeniem synodu biskupów dotyczącej synodalności w Kościele. Jak często podkreślam, Kościół katolicki w Niemczech ma problem z synergią Drogi z Synodem Biskupów, ale przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec bp Bätzing zapowiedział powstanie grupy roboczej składającej się z prezydium Drogi i sekretariatu Synodu Biskupów. Ustalenia w tej sprawie zostały przedstawione Franciszkowi, ale na razie nie wiem nic o owocach tych zamiarów.

Czy nie uważa Ksiądz, że Droga zadaje faktycznie cios rozpoczętemu przez Franciszka synodowi o synodalności? Ci, którzy otwarcie lub skrycie kontestują zamysł Franciszka jako niebezpieczne “nowinkarstwo” będą mogli powiedzieć: zobaczcie, do czego prowadzi ta wasza synodalność…

– Nie jestem zwolennikiem poetyki boksu i nie chcę tu mówić o ciosie, tym bardziej „poniżej pasa”. Papież już publicznie mówił, by synodalności w Kościele nie traktować jako formy „parlamentaryzmu”, na pewno też w kontekście Drogi Synodalnej. I jak napisał o Franciszku abp Gänswein w książce „Na rozdrożu”: „Dalej będzie mówił bez ogródek”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze