ks. prof. Piotr Majer, fot. PAP/Rafał Guz

Ks. prof. Majer: w procesie kanonicznym dot. pedofili ofiara ma status świadka

W procesie kanonicznym w Kościele katolickim osoba zawiadamiająca o podejrzeniu, że duchowny mógł dopuścić się pedofilii, nawet jeśli rzeczywiście jest jego ofiarą, ma jedynie status świadka – mówi ks. Piotr Majer, profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

W czerwcu 2009 r. Konferencja Episkopatu Polski przyjęła szczegółowe wytyczne dotyczące postępowania kościelnego w przypadku oskarżeń duchownych o molestowanie osób poniżej 18. roku życia.

Papież Franciszek wydał list motu proprio „Vos estis lux mundi” (Wy jesteście światłem świata), za pomocą którego wprowadził m.in. na stałe procedury zapobiegające i zwalczające przestępstwa związane z wykorzystywaniem seksualnym w Kościele. W oparciu o te normy w ostatnich latach prowadzono postępowania, zakończone m.in. ukaraniem kilkunastu polskich hierarchów.

Jak wygląda śledztwo i proces w prawie kanonicznym w przypadku oskarżenia duchownego o pedofilię – wyjaśnił w rozmowie z Polską Agencją Prasową znawca prawa kanonicznego, ks. dr hab. Piotr Majer, profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Zwrócił m.in. uwagę, że celem śledztwa nie jest dowiedzenie winy oskarżonego, ale ocena prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa. Przypomniał, że osoba zawiadamiająca o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, nawet jeśli rzeczywiście jest jego ofiarą, w postępowaniu kanonicznym ma jedynie status świadka.

Przypomnijmy, 13 maja do Rady Stałej KEP został skierowany list otwarty osób skrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym w Kościele. Zawarto w nim 8 postulatów, m.in. ten dotyczący nadania osobom pokrzywdzonym statusu strony.

>>> Abp Tadeusz Wojda: wyjaśnię wszelkie zarzuty. Za skrzywdzonych modlę się każdego dnia

fot. PAP/EPA/Riccardo Antimiani

Magdalena Gronek (PAP): Kto ma obowiązek przyjąć zgłoszenie krzywdy wykorzystania seksualnego w Kościele katolickim oraz jak wygląda sama procedura?

Ks. prof. Piotr Majer: – Odpowiedzialność za przyjęcie informacji o możliwości popełnienia przestępstwa i podjęcie stosownych działań spoczywa bezpośrednio na biskupie ordynariuszu a w przypadku zakonów i zgromadzeń zakonnych – na wyższym przełożonym, na przykład prowincjale. Powinien wszcząć dochodzenie wstępne, czyli śledztwo. Do jego przeprowadzenia może wyznaczyć swego delegata.

Natomiast zadaniem delegatów do spraw ochrony dzieci i młodzieży jest umiejętne przyjęcie zgłoszenia o wykorzystaniu seksualnym małoletnich przez duchownego oraz wskazanie możliwości pomocy psychologicznej, prawnej i duszpasterskiej.

Niekoniecznie muszą oni prowadzić dochodzenie wstępne, ale należy do nich utrzymywanie kontaktu z osobami zgłaszającymi doznaną krzywdę, okazywanie im pomocy, właściwe informowanie czy interweniowanie w ich sprawie.

fot. freepik

Na osobę, która twierdzi, że została poszkodowana lub która złożyła zawiadomienie, nie może być narzucone żadne zobowiązanie do milczenia odnośnie do faktów, będących przedmiotem sprawy. Nie można jej także dyskryminować, stosować względem niej represji, grozić jej czy ją zastraszać, ponieważ stanowiłoby to kanoniczne przestępstwo nadużycia władzy.

Czy oferowana pomoc to obowiązek czy tylko dobra wola przedstawicieli Kościoła?

– Zgodnie z motu proprio „Vos estis lux mundi” wydanym przez papieża Franciszka w 2019 r. (i znowelizowanym w 2023 r.), jak i Vademecum Dykasterii Nauki Wiary zaktualizowanym w 2022 r., władze kościelne powinny postarać się, aby domniemana ofiara i jej bliscy byli traktowani z godnością i szacunkiem. Powinny zapewnić im przyjęcie, wysłuchanie i towarzyszenie, również za pośrednictwem właściwych służb, a także okazanie pomocy duchowej, medycznej i psychologicznej, w zależności od danego przypadku. Takie wskazania znajdują się także w wytycznych wydanych przez Konferencję Episkopatu Polski w 2014 r. i później znowelizowanych.

Należy również szanować prawo do poufności – tak domniemanej ofiary, jak i oskarżanego duchownego. Trzeba unikać stwarzania wrażenia, że okazując życzliwość i pomoc, przesądza się o wynikach procesowych.

W dokumencie papieskim nie mówi się wprost o „ofiarach” wykorzystania seksualnego, ale o „tych, którzy twierdzą, że zostali pokrzywdzeni”. To ważny niuans, który wskazuje na delikatność zagadnienia. Tak więc osoba przyjmująca zgłoszenie musi z jednej strony okazywać zrozumienie i współczucie, z drugiej zaś uczciwie dawać do zrozumienia, że wszystkie oskarżenia muszą zostać zweryfikowane w procesie kanonicznym zgodnie z przepisami prawa.

Jak długo trwa proces i jakie elementy on obejmuje? Co rozstrzyga się w takich procesach na poziomie diecezji, a co należy już do Stolicy Apostolskiej?

– Celem śledztwa, za którego przeprowadzenie odpowiedzialny jest ordynariusz, nie jest jeszcze dowiedzenie winy oskarżonemu, ale ostrożne zbadanie faktów, okoliczności oraz poczytalności domniemanego sprawcy. Ma to służyć ocenie prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa, czyli stwierdzeniu tego, co w prawniczym języku kanonicznym nazywa się „fumus delicti”, czyli „swądu przestępstwa”. To dostateczna podstawa prawna i faktyczna, w oparciu o którą oskarżenie można uznać za prawdopodobne.

Na tym etapie ordynariusz może i powinien podjąć także pewne środki zapobiegawcze względem duchownego, na którego pada podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Jeżeli wyniki dochodzenia wstępnego wskazują na prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, a zarzucany czyn jest zarezerwowany dla Dykasterii Nauki Wiary, ordynariusz musi powiadomić ją o wynikach śledztwa i przesłać dokumenty. Wówczas dykasteria podejmuje decyzję w kwestii dalszej procedury.

fot. PAP/EPA/VATICAN MEDIA

Dykasteria rzadko decyduje się na samodzielne prowadzenie sprawy i zazwyczaj zleca ordynariuszowi prowadzenie procesu karnego – procesu zmierzającego do udowodnienia winy i wymierzenia kary.

Może być to proces sądowy – wtedy prowadzi go sąd diecezjalny. Częściej jednak dykasteria poleca przeprowadzenie procesu karnego na drodze pozasądowej, czyli administracyjnej. Jest on szybszy i może go prowadzić osobiście ordynariusz, choć zwykle zleca to swojemu delegatowi. Nie może być to jednak ta sama osoba, która prowadziła dochodzenie wstępne.

Przepisy nie określają precyzyjnie, jak długo ma trwać taki proces. Jedynie w przypadku procesu sądowego poleca się, by wszystkie sprawy zostały zakończone jak najszybciej, bez uszczerbku dla sprawiedliwości, tak żeby w sądzie pierwszej instancji nie przeciągały się ponad rok, w sądzie drugiej instancji zaś ponad sześć miesięcy (kanon 1453 Kodeksu prawa kanonicznego). Wskazuje się jednak, że nieuzasadnione przedłużanie postępowania może stanowić przestępstwo nadużycia władzy kościelnej.

Jaki status w czasie postępowania procesowego ma osoba zgłaszająca krzywdę? Czy ma ona swojego pełnomocnika?

– Osoba zawiadamiająca o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, nawet jeśli rzeczywiście jest jego ofiarą, w postępowaniu kanonicznym ma jedynie status świadka.

W przepisach kościelnych nie ma jednak mowy wprost o możliwości powołania przez domniemaną ofiarę pełnomocnika czy adwokata, chyba że chodziłoby o osobę małoletnią w chwili składania zeznań. Jednak w wytycznych KEP przewiduje się, że „ofiary nadużyć, zarówno małoletnie, jak i dorosłe, mają prawo do tego, by przy czynnościach wyjaśniających i procesowych towarzyszyła im wybrana przez nich osoba zaufana”.

Domniemana ofiara w procesie kanonicznym nie występuje więc jako oskarżyciel posiłkowy, co jest możliwe przed sądami świeckimi. Nie przysługują jej także szczególne uprawnienia, na przykład do składania wniosków dowodowych. Być może się to zmieni, bowiem kanoniści dostrzegają taką potrzebę, ale wymagałoby to nowelizacji Kodeksu prawa kanonicznego przez papieża.

Czy zgłaszający krzywdę jest informowany o kolejnych etapach procesu – zeznaniach świadków, wyjaśnieniach oskarżonego, o wyroku?

– Procesy dotyczące pedofilii w Kościele nie są już objęte tajemnicą papieską, a zatem nie ma przeszkody w udzielaniu informacji. Jednak takie informacje nie mogą dotyczyć treści zeznań składanych przez świadków, do których osoba zgłaszająca przestępstwo nie ma dostępu.

Osoba, która twierdzi, że została skrzywdzona, ma prawo do informacji o wszczęciu dochodzenia wstępnego, o powiadomieniu Stolicy Apostolskiej, o ewentualnym wszczęciu procesu karnego i jego wyniku. Wytyczne KEP przewidują również „powiadomienie domniemanej ofiary o tym, jakie środki zapobiegawcze zostały podjęte w odniesieniu do osoby oskarżanej o nadużycia”.

Co musi spełnić osoba pokrzywdzona, aby być zostać poinformowana o wynikach procesu? Kto wówczas ma obowiązek to zrobić?

– Osoba pokrzywdzona powinna po prostu poprosić o udzielenie takiej informacji. Odpowiedzialnym za jej udzielenie jest ordynariusz, który oczywiście może skorzystać z pomocy innej osoby przy wykonywaniu tej czynności.

Czy ordynariusz musi osobiście spotkać z osobą zgłaszającą krzywdę? Czy to jest tylko kwestia zwyczajów, dobrej woli?

– Żaden przepis nie wymaga wyraźnie, aby biskup osobiście spotykał się z osobą zgłaszającą krzywdę. Powinien to uczynić delegat biskupa do spraw ochrony dzieci i młodzieży, który m.in. właśnie do tego został ustanowiony.

Ostatni papieże wielokrotnie wskazywali, że jednym z priorytetowych zadań biskupów jest otaczanie szczególną troską pasterską i współczuciem ofiar wykorzystania seksualnego w Kościele. Dlatego bardzo pożądane byłoby osobiste spotkanie, mimo że nie ma wprost ustanowionego takiego wymogu prawa.

fot. Flickr/EpiskopatNews

Jaki status jest osoby, która jest podejrzana o popełnienie przestępstwa pedofilii? Czy zgodnie z prawem kościelnym może nadal spełniać funkcje kapłańskie?

– Należy pamiętać o fundamentalnej zasadzie domniemania niewinności, obecnej zarówno w kanonicznym porządku prawnym, jak i w systemach prawa świeckiego. Jest też podstawowe prawo do dobrego imienia, które łatwo może zostać naruszone w tym kontekście.

Jeżeli jednak przekonanie o wiarygodności zgłoszenia o czynie wykorzystania seksualnego jest bardzo wysokie, a przy tym istnieje obawa, że podejrzany duchowny może skrzywdzić inne osoby albo bezprawnie wpływać na zeznania potencjalnych świadków, biskup ma prawo i obowiązek zastosowania wobec podejrzanego kapłana środków zaradczych. To może być na przykład: nakaz przebywania w odizolowanym miejscu, zakaz publicznego sprawowania posługi kapłańskiej a przynajmniej zakaz prowadzenia duszpasterstwa dzieci i młodzieży.

Decyzja należy do ordynariusza i zależy od stopnia zagrożenia, które biskup sam ocenia. Musi się także liczyć z odbiorem społecznym oskarżeń, zwłaszcza gdy są one formułowane publicznie, a także z możliwością dużego zgorszenia.

Jeżeli w procesie karnym zarzuty się potwierdzą, winny ciężkich przestępstw pedofilii może zostać definitywnie usunięty ze stanu duchownego. To zależy od ciężkości przestępstwa i innych okoliczności ocenianych przez sędziego.

Zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI oraz Franciszek jednoznacznie wypowiadali się, że nie ma absolutnie żadnego miejsca w posłudze duszpasterskiej dla tych, którzy wykorzystują nieletnich.

W kontekście wykorzystywania seksualnego mówi się dziś nie tylko o małoletnich, ale zrównuje się z nimi dorosłe osoby „bezbronne” lub – jak chcą inni tłumacze – „bezradne” albo „podatne na zranienie”. Chodzi o osoby, które z powodu choroby bądź innej ułomności fizycznej lub umysłowej albo pozbawienia wolności osobistej, faktycznie mają ograniczoną zdolność rozumienia lub chcenia, czy też w inny sposób przeciwstawienia się agresji, nawet jeżeli ten stan jest tylko przejściowy.

Ta kategoria potencjalnych ofiar przestępstw w prawie kanonicznym pojawiła się stosunkowo niedawno i nie ma jeszcze wypracowanej w orzecznictwie i doktrynie wykładni, kogo można uznać za osobę „bezbronną”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze