Ks. prof. Roberto Regoli, fot. Yt/screen

Ks. prof. Roberto Regoli: Joseph Ratzinger był reformatorem, ale nie rewolucjonistą [ROZMOWA]

Jako młody teolog ks. Joseph Ratzinger należał do grupy reformatorów, ale nigdy nie był rewolucjonistą, chociaż jego dymisja z urzędu papieskiego to naprawdę coś rewolucyjnego. Jego teologia popierała poważne reformy w delikatnej formie, ale w sposób ciągły. Niektórzy z grona jego kolegów z czasów Vaticanum II wybrali inne drogi niż on. Poszli w kierunku przeciwstawiania się Rzymowi, podczas gdy Ratzinger chciał zawsze zachować jedność. Tak zmarłego papieża-seniora Benedykta XVI ocenił w rozmowie z KAI ks. prof. Roberto Regoli – dziekan Wydziału Historii Kościoła w Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie.

Piotr Dziubak, KAI Rzym: Jak wspomina Ksiądz Profesor papieża Benedykta?

Ks. prof. Roberto Regoli: Przede wszystkim widzę jego optymizm wiary w odniesieniu do jej przyszłości. On ze swoim nauczaniem, homiliami, swoją obecnością głosił zawsze radość Pana jako drogę dla dzisiejszych chrześcijan. W sytuacji, gdy katolicyzm staje się mniejszością, on mówił o małych wspólnotach, o kreatywnych mniejszościach. Ratzinger umiał czerpać z rzeczywistości w sposób bardzo pozytywny i propozycyjny. Nazywał to radością Pana.

pogrzeb Benedykta XVI, EPA/Riccardo Antimiani

KAI: Czy decyzję papieża Ratzingera o ustąpieniu z urzędu można ocenić jako krok dalekowzroczny? Gdyby nie złożył dymisji, to kierowanie Kościołem w ostatnich latach życia papieża byłoby dość trudne, biorąc pod uwagę jego siły fizyczne?

RR: On zadał sobie pytanie: co będzie dobre dla Kościoła. W odpowiedzi usłyszał, że dobrem będzie ustąpienie z urzędy w tamtym czasie. Dłużej był papieżem-seniorem niż urzędującym Następcą świętego Piotra. Nikt czegoś takiego nie był w stanie sobie wyobrazić. Pokazał zupełnie inną logikę działania. Na pewno starość papieży w odniesieniu do skuteczności zarządzania to problem, który będzie pojawiał się coraz bardziej w przyszłości. Oprócz wydłużania się życia zwiększa się też odsetek osób starszych.

KAI: Wzrosła też ilość zadań, jakie stoją przed każdym papieżem. Potrzeba na to wielu sił. Czy wraz z dymisją Benedykta rzeczywiście pojawiła się nowoczesność?

RR: Ale co to znaczy nowoczesność? W kontekście ustąpienia Ratzingera napisał o niej redaktor naczelny „La Repubblica”. Pojęcie nowoczesności jest nieporozumieniem. Często się o nim mówi, ale ono zawsze wymyka się z rąk. Z dymisją Benedykta bardziej niż nowoczesność dała o sobie znać skuteczność działania tego, który jest na szczycie władzy. Można to odczytać w sposób bardzo funkcjonalny. Ale myślę, że nie to było głównym powodem działania papieża. On miał inny cel. Dla niego rezygnacja była tożsama z dobrem Kościoła. On nie miał już sił, żeby tworzyć dobro, którego Kościół potrzebował w tamtym czasie.

>>> Tomasz Terlikowski: Benedykt XVI był najwybitniejszym teologiem i intelektualistą wśród papieży

KAI: Pontyfikat Franciszka napotkał na swojej drodze wielką burzę związaną ze skandalem Vatileaks.

RR: To prawda. Vatileaks to sprawa Kurii Rzymskiej. Ale jeszcze większa burza powstała po tym, gdy okazało się, jak traktowano sprawy dotyczące wykorzystywania seksualnego przez osoby duchowne. Ratzinger miał swój program na pontyfikat. Musiał go później dostosować do danej chwili, gdy trzeba było działać właśnie w czasie burzy.

KAI: Jakie stosunki łączyły Benedykta z jego ojczyzną?

RR: Zawarłbym to w jednym słowie: niezrozumienie.

KAI: Dość surowy osąd.

RR: Myślę, że tak było. On i Niemcy nigdy nie zrozumieli się tak do końca. W wielu swoich wypowiedziach Ratzinger mówił, że problemem Kościoła niemieckiego są jego bogactwa z całym przerośniętym aparatem biurokratyczno-administracyjnym.

Fot. EPA/GEORGI LICOVSKI

KAI: Czy z punktu widzenia historii papiestwa dymisja Ratzingera ma swoją specyfikę?

RR: Ma swoją osobliwość przede wszystkim w skutkach tej decyzji. W średniowieczu niektórzy papieże ustępowali z urzędu, stawali się jednak biskupami albo byli ponownie mianowani kardynałami. On jako pierwszy w dziejach chrześcijaństwa był tytułowany papieżem-seniorem. To wielka nowość. Kiedy Franciszek mówił o dymisji Benedykta, zrobił to w sposób bardzo ciekawy, ponieważ nazwał to aktem urzędowym. Określenie to dało mi dużo do myślenia. Zrzeczenie się nie było wyrzeczeniem się obowiązków wynikających z rządzenia Kościołem, ale było ostatnim i najwyższym aktem władzy Benedykta.

KAI: Czy decyzja Ratzingera będzie miała jakiś trwały wpływ na przyszłych papieży?

RR: Rezygnacja Benedykta dała i da w przyszłości wielką wolność psychologiczną jego następcom. Powstał precedens – jasny i mocny. Furtka została uchylona i ten, kto będzie chciał, przejdzie przez nią. Franciszek w jednym z wywiadów powiedział, że w przyszłości wyobraża sobie wielu papieży seniorów. Użył liczby mnogiej.

>>> Benedykt XVI. Tradycyjny i nowoczesny [KOMENTARZ]

KAI: Także Jan Paweł II mierzył się z myślami o dymisji. Ocalenie z zamachu w 1981 odczytał jako wskazówkę do pozostania do końca na urzędzie. Czy papieże będą w pewnym sensie zmuszeni do większego pragmatyzmu w kwestiach pozostania na urzędzie Piotrowym?

RR: To dobre pytanie, choć trudno mi na nie odpowiedzieć. Będzie to zależało raczej od osoby stojącej na czele Kościoła w danym momencie. Benedykt stworzył taką możliwość wszystkim. We wszystkich publicznych wypowiedziach z ostatnich dziesięciu lat słychać, że lepiej byłoby, żeby papież nie składał rezygnacji. Dymisja Ratzingera była silnym wstrząsem dla świata chrześcijańskiego. Ostatnich dziesięć lat minęło w sposób wyważony dzięki zarówno Franciszkowi, jak i Benedyktowi. To nie było łatwe.

KAI: O współobecności Franciszka i papieża-seniora dość często pisały różne media, czasami opisując i szukając napięć między nimi. Jak Ksiądz Profesor patrzy na to?

RR: To był problem przede wszystkim dziennikarzy a nie Kościoła. Franciszek i papież-senior dawali zawsze przesłanie o wzajemnej życzliwości. W mediach pojawiały się natomiast różne dziwne interpretacje. To wyglądało tak, jakby ktoś chciał popchnąć jednego przeciw drugiemu. Franciszek i Benedykt zawsze zachowywali się spokojnie. Życzliwość wobec siebie – to słowo klucz. Dla Benedykta bardzo ważną sprawą była jedność Kościoła na poziomie teologicznym i egzystencjalnym. Nie można myśleć o nim jak o jakimś szkodniku. Eklezjologia Ratzingera była ukierunkowana na jedność. Jego doświadczenie bycia papieżem, prefektem Kongregacji Nauki Wiary skupiało się na zachowaniu jedności wiary.

fot. EPA/MASSIMO PERCOSSI

KAI: Ratzinger jako młody teolog miał też krytyczne spojrzenie na papiestwo.

RR: Jako młody teolog Ratzinger należał do grupy reformatorów, ale nigdy nie był rewolucjonistą, chociaż Jego dymisja to naprawdę coś rewolucyjnego. Teologia Ratzingera popierała poważne reformy w delikatnej formie, ale w sposób ciągły. Niektórzy spośród jego kolegów z czasów Vaticanum II wybrali inne drogi niż on, poszli w kierunku przeciwstawienia się Rzymowi. Ratzinger chciał zawsze zachować jedność. Był jednym z założycieli czasopisma teologicznego “Communio”.

KAI: Czy ceremoniał pogrzebu papieskiego może powiedzieć coś więcej?

RR: Dwór papieski, a tak właśnie wygląda świat papieży, chociaż Paweł VI go ostatecznie zlikwidował, pozostaje nim i nic tu się nie zmienia. Ceremoniał bardzo się liczy. W nim właśnie, ale też w liturgii wyrażają się pojęcia teologiczne władzy i ról. Historia ceremoniału, dbałość o niego pokażą, na jakie rozwiązania się zdecydowano. Chociaż trzeba przyznać, że dla ludzi to będzie mało znaczące. Życzliwość wiernych wobec zmarłego papieża-seniora nie zmieni się.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze