Fot. PAP/EPA/GEORGE VITSARAS

Ksiądz Jan Zieja upominał się o wolność dla narodów Europy Wschodniej

„Proszę, by w czasie mszy świętej pogrzebowej nie było żadnych wspomnień o mnie, tylko sama modlitwa za mnie i o pokój między narodami całego świata, a szczególnie o jedność braterską Polaków, Litwinów, Białorusinów i Ukraińców” – zaznaczył w swoim testamencie napisanym w 1976 r. ks. Jan Zieja.

>>> Wojna w Ukrainie. Ostrzał Mariupola, wybuch w centrum Charkowa [NA ŻYWO]

Choć pochodził z centralnej Polski, losy narodów leżących na wschód od naszych granic były zawsze mu bliskie. W czasach PRL-u odważnie upominał się o prawo do wolności i niepodległości dla narodów Europy Wschodniej. 1 marca przypada 125. rocznica urodzin księdza Jana. Po wojnie cieszył się dużym autorytetem w środowisku warszawskim, zapraszany był do wygłaszania kazań w rocznicę wydarzeń, które „wypadły” z historycznej narracji i oficjalnej propagandy PRL-u. Słynął z odważnych wypowiedzi, które bywały skrzętnie spisywane przez agentów służb bezpieczeństwa, ale i opozycja robiła swoje, przesyłając jego wystąpienia do Radia Wolna Europa.

Upominał się o pamięć o narodach

>>> Solidarni z sąsiadami. Rusza pomoc dla Ukrainy

W kazaniach organizowanych w ważne narodowe rocznice kapłan upominał się o pamięć o narodach: litewskim, białoruskim i ukraińskim, które nie posiadały suwerenności, tworząc republiki wchodzące w skład Związku Radzieckiego. W 1955 r. w kościele sióstr wizytek, gdzie Zieja duszpasterzował, zorganizował mszę w 100. rocznicę śmierci Adama Mickiewicza. Stała się ona okazją do wypowiedzenia przez kapłana znamiennych słów:

Mickiewicz jest nauczycielem ludów wielu i uczył szacunku dla każdego narodu. Ale gdyby tu stanął, to by nam przypomniał, że Bóg inaczej nas związał z ludami dawnej Rzeczypospolitej Polskiej niż z każdym innym narodem na świecie – z Wietnamem czy Koreą. Ludy mieszkające od Odry za Niemen i Dniepr – to jest ten „wielki lud” Mickiewicza. I nie możemy przed Bogiem zrzucić z siebie odpowiedzialności za tę wielką całość, i tamte ludy nie mogą zrzucić z siebie odpowiedzialności za nas. Ich radości są naszymi radościami, a ich smutki – naszymi smutkami, a jeżeli nas coś cieszy czy martwi, niech się razem z nami cieszą i razem z nami martwią i one.

Ks. Jan Zieja, fot. PAP/Tomasz Michalak

Pojednać się z Rosjanami

>>> Polska pomaga. Cały kraj zaangażowany w pomoc uchodźcom z Ukrainy

Z kolei w kazaniu wygłoszonym w archikatedrze warszawskiej 17 września 1974 r. w „bolesną 35. rocznicę ciosu otrzymanego ze Wschodu” – jak odważnie powiedział wtedy Zieja – nawoływał do pojednania „w prawdzie” z narodem rosyjskim: „Mamy nadzieję, że kiedyś spotkają się uprawnieni przedstawiciele narodu polskiego z takimiż uprawnionymi przedstawicielami narodu rosyjskiego i oba narody – stanąwszy w prawdzie wobec swych dziejów i wobec swej przyszłości – pojednają się. Do tej pory niczego takiego nigdy nie było. Nie było stanięcia w prawdzie.” Te słowa na pewno były trudne do przyjęcia dla Polaków, którzy podczas ostatniej wojny wiele wycierpieli ze strony Rosjan.

Proroczo zabrzmiały kolejne refleksje kapłana:

Zanim do tego dojdzie, już teraz pamiętać musimy, że tam na wschodzie, za Bugiem, nieco na północ, żyje i pracuje naród litewski, który pragnie żyć w wolności i niepodległości, i ma do tego prawo. A wprost na wschód żyje i pracuje naród białoruski, który ma prawo do życia w wolności i niepodległości. A bardziej na południe żyje i pracuje naród, który dawniej nazywaliśmy narodem ruskim, a dziś nazywa się narodem ukraińskim – i on ma prawo do życia w wolności i niepodległości.

Fot. PAP/Vitaliy Hrabar

Wypełniamy testament

W swoim testamencie ks. Jan Zieja napisał: „Proszę, by w czasie mszy świętej pogrzebowej nie było żadnych wspomnień o mnie, tylko sama modlitwa za mnie i o pokój między narodami całego świata, a szczególnie o jedność braterską Polaków, Litwinów, Białorusinów i Ukraińców”.

Dziś, popierając Ukraińców w ich walce o niepodległość i okazując im braterską solidarność, wypełniamy testament tego niezwykłego kapłana.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze