Ksiądz na Syberii, czyli odkrywanie polskich śladów
– Pan Bóg posłał mnie do pracy w bardzo ciekawym miejscu. Przez swoją obecność w Irkucku odkryłem jak dużą rolę w rozwoju tego miasta mieli polscy zesłańcy – mówi ks. Wojciech Piekarski, pracujący na Syberii.
Ksiądz Wojciech interesuje się losem polskich zesłańców od kilku lat. Angażuje się w pamięć o nich i posługuje na Syberii w niewielkiej parafii.
– Z wykształcenia jestem inżynierem, pracowałem w fabryce. Do seminarium nie poszedłem od razu po maturze. Na trzecim roku formacji w seminarium diecezji warmińskiej bp Cyryl Klimowicz przyjechał do nas i opowiadał o Syberii. Powiedział wówczas, że jeśli po święceniach któryś z nas chciałby pomóc w największej diecezji świata, diecezji irkuckiej, to zaprasza do siebie. Już wtedy zgłosiłem się, że chętnie wyjadę. Po trzech latach kapłaństwa temat wrócił, ponowiłem gotowość do wyjazdu i tak znalazłem się na Syberii – mówi ks. Wojciech Piekarski, proboszcz parafii w Śludziance nad Bajkałem.
Autem po jeziorze
Duchowny przyznaje, że warunki pracy czasem są trudne, ale można się do nich przyzwyczaić. Na Syberii mieszka i pracuje już osiem lat.
– Wyjechałem w 2015 r. Na początku pomagałem przede wszystkim w kurii, a do parafii dojeżdżałem tylko w razie potrzeby. Zimą warunki drogowe były niełatwe. Można było nabyć sporo umiejętności rajdowych. Średnio co dwa tygodnie widziałem jakiegoś TIRa w rowie, który uległ wypadkowi. Żeby lepiej opanować technikę jazdy w takich warunkach ćwiczyłem na zamarzniętym jeziorze – relacjonuje. – Parafia liczy zaledwie kilkanaście osób, a naszym kościołem jest niewielka izdebka. Raz na dwa tygodnie odwiedzam też Wierszynę, gdzie pracuje o. Karol Lipiński OMI. Zostaję kilka dni i pomagam w jego pracy – dodaje ks. Piekarski.
Rozmówca misyjne.pl wspomina jak pewnego wieczoru uczestniczył w dyskusji, a nawet sporze dwóch historyków. To był impuls do większego zainteresowania się historią i poszukiwania smaczków, które mogą zainteresować zwłaszcza Polaków.
>>> Msza św. nie była tu odprawiana przez 62 lata. Wiara przetrwała do dzisiaj
– Pan Bóg posłał mnie do pracy w bardzo ciekawym miejscu. Przez swoją obecność w Irkucku odkryłem jak dużą rolę w rozwoju tego miasta mieli polscy zesłańcy. Najważniejszymi badaczami Bajkału również byli Polacy – Wiktor Godlewski i Benedykt Dybowski, którzy od 1868 r. prowadzili systematyczne badania w miejscowości Kułtuk przy południowo-zachodnim krańcu Bajkału – opowiada duszpasterz. – Z kolei około dwustu kilometrów od Irkucka jest miejscowość Tunka. Historia tego miejsca jest moim konikiem. Tam właśnie zesłany był Józef Piłsudski. Staram się tam być co kilka tygodni i odprawić mszę świętą. cmentarzem opiekujemy się wspólnie z polskim konsulem oraz księżmi i siostrami z Irkucka. Było tam też zesłanych około 150 polskich duchownych – mówi ks. Piekarski.
Ich los w Tunce był trudny; otrzymywali niewielki zasiłek, z którego trudno było przeżyć. Zorganizowali więc spółkę, która zajmowała się uprawą roli. Po dziewięciu latach zesłania część księży pozostała w Tunce, część wyjechała. Dziewięciu, którzy zmarli w Tunce, zostało pochowanych w Nikolsku. Na cmentarzu, położonym w głębi lasu, rzędem ułożono odnalezione stare kamienne płyty nagrobne. Symbolicznym miejscem upamiętniającym polskich zesłańców jest ustawiony między płytami drewniany krzyż katolicki.
– W 2020 roku przyjechał do mnie właściciel Muzeum Lwowa i Kresów z niezwykłą propozycją, aby pomóc sprowadzić do Polski chaty z Tunki. Z modlitwą i Bożą pomocą w 2021 roku pomogłem sprowadzić dwie syberyjskie chaty z Tunki i one znajdują się obecnie odtworzone w muzeum, gdzie można dotknąć i poczuć klimat tego miejsca – podkreśla ks. Wojciech Piekarski.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |