List „Samaritanus bonus” ws. eutanazji: jednoznaczny a jednocześnie współodczuwający [KOMENTARZE]
Opublikowany niedawno list Samaritanus bonus wyraża zdecydowaną niezgodę Kościoła na różne formy eutanazji. Kongregację Nauki Wiary wydała dokument na temat opieki nad osobami w krytycznych i terminalnych fazach życia; nie wprowadza nim żadnych rewolucji, wszak nauka Kościoła na ten temat nie zmienia się. – Wprowadza jednak nową formę rozmowy na ten trudny temat – mówi w rozmowie z misyjne.pl etyk, prof. Paweł Łuków. Z kolei prof. Tomasz Pasierski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podkreśla, że list zwraca uwagę na bardzo ważne aspekty dotyczące opieki paliatywnej.
Po opublikowaniu listu Samaritanus bonus (zaaprobowanego przez Ojca Świętego i podpisanego przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary) poprosiliśmy trzech specjalistów w dziedzinie etyki i opieki paliatywnej o ocenę tego dokumentu. Nasi rozmówcy pracują w trzech niezależnych od siebie instytucjach. Zaproszenie do rozmowy przyjęli: ks. dr Wojciech Kućko (doktor teologii moralnej, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego), prof. Paweł Łuków (filozof i etyk z Uniwersytetu Warszawskiego) oraz prof. Tomasz Pasierski (etyk z Zakładu Humanistycznych Podstaw Medycyny Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego).
Współodczuwanie cierpienia
– List jest dobrze napisany. Cieszę się, że tak dużo mówi się w nim o współczuciu; wokół tego słowa rozwija się cały dokument. Uczę studentów medycyny i wiem, że właśnie wzmocnienie znaczenia współczucia jest bardzo potrzebne. Było ono w ostatnich latach często marginalizowane – mówi prof. Tomasz Pasierski. Etyk zwraca też uwagę, że w dokumencie czytamy również – co oczywiście nie jest żadnym zaskoczeniem – o zdecydowanym sprzeciwie Kościoła wobec jakiejkolwiek formy pomocy w umieraniu.
List opiera się na dystynkcjach pojęciowych obecnych w doktrynie. Uzupełnia je zaś o repertuar zachowań uznawanych za zgodne z nauczaniem Kościoła. (prof. Paweł Łuków, UW).
Profesora Pasierskiego pytam o to, jak rozumieć etykę troski, o której wspomina dokument. – Tu jest mowa o autentycznym współczuciu, które staje się impulsem do troski o człowieka. Ja jestem osobą niewierzącą, ale duchowy wymiar dokumentu jest dla mnie bardzo ważny i czytelny.
Etyka troski w takich chwilach, jak opieka paliatywna, nie jest sprawą prostą, nawet dla doświadczonych lekarzy. To jest zawsze duże wyzwanie; zarówno duchowe, jak i intelektualne, by właśnie z troską i współczuciem podejść do pacjenta. A u każdego pacjenta ta troska i współczucie może mieć inny wymiar – tłumaczy profesor. Mój rozmówca podkreśla, że to jest bardzo ważny aspekt przy edukacji nowych pokoleń lekarzy. – Staramy się to robić. Studenci, przed podjęciem pracy w zawodzie, potrzebują takiego intelektualnego i etycznego wzmocnienia. Wiedza z medycyny paliatywnej jest dla nich bardzo ważna, to potrzebne doświadczenie, za które są wdzięczni – mówi prof. Pasierski (WUM).
Sakrament z warunkiem
Z moimi rozmówcami pochyliłem się też nad tą częścią dokumentu, która dotyczy udzielania sakramentów pacjentom w krytycznych fazach życia. Dokument wspomina o tym, że nie można udzielić sakramentów osobie, która wcześniej wyraziła wolę poddania się eutanazji. – Ale w przypadku, gdy nie ma wyraźnego odwołania woli poddania się eutanazji, a występują okoliczności wskazujące, że chory mógł jednak zmienić zdanie, posługa duszpasterska może mieć charakter warunkowy. Odczytuję to jako próbę wyjścia naprzeciw trudnej sytuacji chorego – wskazuje prof. Paweł Łuków (UW).
Z kolei ks. dr Wojciech Kućko (UKSW) podkreśla, że z punktu widzenia teologicznego dokument nie przynosi w tej materii nowych informacji. Powtórzone jest bowiem nauczanie, że eutanazja należy do czynów wewnętrznie złych. – Dokument jasno precyzuje, że w sytuacji eutanazji czy wspomaganego samobójstwa kapłan musi odroczyć rozgrzeszenie. Nie dlatego, że nie akceptuje tego człowieka, ale dlatego, że Kościół nie zgadza się na sytuację, w które człowiek sam decyduje o końcu swojego życia – mówi ks. Kućko. W ostatnich latach w Kościele trwała gorąca dyskusja o tym, czy kapłan mógłby towarzyszyć przy zabiegu eutanazji. – Po lekturze tego listu dobrze wiemy, że to jest niemożliwe, bo to byłoby przyzwolenie na eutanazję, a precyzyjnie mówiąc: współpraca w czynie eutanazji – tłumaczy duchowny, naukowiec z UKSW. Zauważa przy tym, że „autorzy dokumentu dodają, że jeśli ze strony chorego, mimo powziętej decyzji o eutanazji, w jakimś momencie przed śmiercią pojawią się oznaki skruchy, żalu za grzechy i postanowienia poprawy, to w tej sytuacji kapłan może udzielić rozgrzeszenia”.
Autorzy listu dostrzegli bardzo ważne szczegóły, jak np. kwestię karmienia i podawania wody choremu. (prof. Tomasz Pasierski, WAM)
Kultura życia
List nie skupia się jednak tylko na sakramentach. Jego autorzy wychodzą też poza sferę stricte kościelną. I tu – w wątku dotyczącym kontekstu społeczno-kulturowego – treść dokumentu spotyka się z krytyką części moich rozmówców. – Sformułowanie o cywilizacji śmierci uważam za nieszczęśliwe, zwyciężyła tu kościelna narracja. Nie uważam, żeby kraje, które w swoim ustawodawstwie mają liberalne podejście do końca życia, jednocześnie były społeczeństwami, które nie szanują swoich starszych obywateli. A mówienie o „cywilizacji śmierci” krzywdząco generalizuje sytuację – mówi prof. Pasierski, etyk z Zakładu Humanistycznych Podstaw Medycyny WAM.
Profesor zwraca uwagę na warunki niektórych domów spokojnej starości czy domów pomocy społecznej w Polsce i porównuje je z tymi w Belgii czy Holandii. – Takie sformułowanie jak „cywilizacja śmierci” jest rzuceniem w tę „drugą stronę” mocnym argumentem, który jednocześnie zamyka pole dialogu. To nie jest mi bliskie – ocenia prof. Pasierski. Autorzy listu mówią o wzrastającej liczbie eutanazji w niektórych krajach. – Nie do końca tak jest – kontynuuje profesor. – Te kraje często o wiele dokładniej niż wcześniej raportują przypadki eutanazji. Natomiast problemem, który niepokoi w tych krajach, jest temat eutanazji dla ludzi zmęczonych życiem. On jednak na tę chwilę istnieje na poziomie dyskusji, a nie na etapie zmian w prawie. W tych krajach nadal niezbędny dla rozważania eutanazji czy pomocy w umieraniu jest warunek nieusuwalnego cierpienia chorej osoby – dodaje etyk.
>>> Kampania reklamująca eutanazję
Hierarchia wartości
Z kolei prof. Łuków wątek dotyczący kontekstu społeczno-kulturowego odczytuje jako próbę wyjaśnienia, dlaczego stanowisko Kościoła w sprawie eutanazji się nie upowszechnia. – Autorzy listu dostrzegają, że poglądy przeciwstawne się upowszechniają, stają się przekonujące dla coraz większej liczby ludzi. Główną przyczynę tej sytuacji Kościół widzi w upowszechniającym się indywidualizmie – tłumaczy profesor i jednocześnie z tym tłumaczeniem się nie do końca zgadza. – Takie wyjaśnienie wydaje mi się zbyt proste. Przecież dostrzeżenie jednostki, docenienie jej, ale nie izolowanie od reszty społeczeństwa to jest to, co w indywidualizmie jest wartościowe. Dokument stawia diagnozę, że współczesne społeczeństwa nie są oparte na wspólnocie wartości i że jest to wynik wyłącznie czy głównie indywidualizmu, który zdaniem autorów listu stanowi ograniczenie i zagrożenie dla autonomii jednostki. To może być część diagnozy, ale na pewno nie cała. Sprawa jest bardziej skomplikowana. Autorzy dokumentu stwierdzają – nawet jeśli pośrednio – że wolność i autonomia to ważne wartości. Tym, co charakteryzuje stanowisko zawarte w liście jest teza, że ponad autonomią i wolnością istnieje wartość wyższa, jaką jest życie. O nim, zdaniem autorów, nie wolno człowiekowi decydować, niezależnie od okoliczności. Natomiast upowszechniające się poglądy w tych sprawach coraz częściej głoszą, że wartości podlegają równoważeniu, wzajemnemu ograniczaniu i nie tworzą prostej hierarchii niezależnej od okoliczności. To dwie różne wizje świata wartości – konstatuje etyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Kruche życia
Prof. Łuków zwraca uwagę na jeszcze jeden fragment. Chodzi o diagnozę „kondycji” współczesnego świata, którą stawia Kongreacja Nauki i Wiary. Owa „kondycja” jest teraz właśnie taka, jaką obserwujemy, ponieważ dobro pojmuje się jako wynik porozumienia społecznego. W liście czytamy, że „rezultatem tego jest zubożenie relacji ludzkich, które stają się kruche”. – To chyba nie jest ta kolejność. Nauczanie Kościoła docenia kruchość życia ludzkiego, kruchość człowieka w ogóle i jego podatność na skrzywdzenie i wykorzystanie. Remedium na to ma być, zdaniem Kościoła, obiektywny porządek wartości, który ma ową kruchość chronić. Ale przecież życie i relacje ludzkie pozostają kruche nawet wtedy, gdy dysponujemy systemem obiektywnych wartości – podnosi prof. Łuków. I dodaje: „Czy negocjujemy wartości społeczne, czy odwołujemy się do jakiegoś obiektywnego systemu wartości, kruchość ludzkiego życia i naszych relacji pozostaje faktem. Do nas ludzi należy decyzja, jak na tę kruchość odpowiemy – bez względu na to, czy wartości wyczytujemy w obiektywnym porządku świata, czy negocjujemy je społecznie” – mówi.
Humanizacja śmierci
Ks. dr Wojciech Kućko nieco inaczej widzi to rozdarcie na „dwie różne wizje świata wartości”, o których wspomniał przedmówca. Ks. Wojciech ocenia, że „cały świat jest w tej dyskusji bardzo poróżniony; więc chodzi o to, by te pojęcia na płaszczyźnie etyki i bioetyki stosować w konkretnym kontekście, w stosunku do konkretnego człowieka”. – Z dokumentu wypływa troska Kościoła o humanizację tego momentu życia, jakim jest śmierć. To jest pojęcie, które pojawia się też we współczesnej medycynie. Humanizacja śmierci to trudna sprawa, bo to temat graniczny. Nawet specjalistom niekiedy brakuje odwagi, by te tematy podejmować, dlatego w szukaniu istoty człowieczeństwa w ostatnich chwilach życia ten dokument będzie dla wielu bardzo pomocny – ocenia.
Zejście z katedry
Wcześniejszą krytykę prof. Łukowa należy jednak zestawić z jego konstatacją o tym, jak autorzy listu widzą życie człowieka. – Gdy spojrzy się na świeckie dokumenty na ten temat, to zwykle mocno podkreślają one indywidualność i niepowtarzalność życia każdego człowieka oraz jego wolę. List, oprócz niezmiennego nacisku na sprawy doktrynalne, w większym stopniu niż kiedyś dostrzega tę niepowtarzalność i indywidualną sytuację każdego człowieka. Podkreśla, że każdy z nas jest światem, którego istnienie – zdaniem Kościoła – nie może podlegać unicestwieniu. Jednocześnie jednak autorzy Listu każdego człowieka widzą w jego bardzo specyficznej, indywidualnej i niepowtarzalnej sytuacji. Odbieram to jako zmianę tonu. Ten ton jest nieco mniej pouczający niż kiedyś. To zaproszenie do dyskusji, do przekonywania, a nie tylko nauczanie ex cathedra – ocenia prof. Łuków.
List stawia granice w dyskusji na temat eutanazji. Trudno byłoby oczekiwać po Kościele instytucjonalnym istotnej zmiany w tym zakresie. Granicą w nauczaniu Kościoła jest intencjonalne pozbawienie człowieka życia. Ale oprócz nazywania nieprzekraczalnej granicy dokument zawiera argumentację, której charakter można określić, jako odchodzący od tradycyjnego wykładu na rzecz jednak trochę seminarium. Zostaje tu przedstawione określone stanowisko, do którego jego autorzy chcą przekonać, a nie po prostu kazać wiernym je przyjąć. (prof. Paweł Łuków, UW)
Księdza doktora pytam o to, jak należy czytać zdanie: „Cierpienie i śmierć nie mogą być bowiem ostatecznymi kryteriami, które mierzą ludzką godność, która jest właściwa każdej osobie”. – Godność ludzka jest czymś, co wykracza poza ziemskie życie. Ludzkość wie o tym od wielu wieków, co zostało wyrażone choćby w klasycznym dramacie greckim „Antygona”. Otaczamy szacunkiem ciało człowieka po śmierci, chcemy je grzebać, mimo że nie ma w nim już życia. Godność człowieka jest więc pojęciem bardzo szerokim i absolutnym – mówi ks. Kućko. Zdaje się więc, że obok wspomnianego na samym początku słowa „współczucie”, to właśnie „godność” stanowi fundament dokumentu Kongregacji Nauki i Wiary.
>>> Pallius znaczy „płaszcz”. By uśmierzać ból i smutki
Istotne szczegóły
Przyjrzyjmy się jeszcze części listu, która odnosi się wprost do opieki paliatywnej. Prof. Pasierski z radością i uznaniem zwraca uwagę na to, że autorzy tekstu dotknęli bardzo istotnych szczegółów. – List wyraża się pozytywnie na temat sedacji paliatywnej*. Ona nie może być stawiana na równi z pomocą w umieraniu, której opieka paliatywna się bezwzględnie przeciwstawia, ale na przestrzeni lat – w debacie publicznej – niestety tak tę sprawę widziano – mówi prof. Pasierski. – Dobrze, że Kościół to zauważył i że wypowiada się o tej metodzie w sposób pozytywny. To bardzo ważny wątek tego listu – ocenia profesor i dodaje, że autorzy listu dostrzegli też bardzo ważne szczegóły, jak np. kwestię karmienia i podawania wody choremu. – Pierwszy raz Kościół zastosował klauzulę, która mówi, że podawanie wody nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem (bywa tak, że chory jej nie przyjmuje, jego organizm jej nie wchłania, a przez to puchnie i cierpi jeszcze bardziej). To sensowny szczegół, który dla mnie – lekarza – jest bardzo ważny. Dobrze, że list schodzi też na taki poziom szczegółowości – ocenia prof. Tomasz Pasierski.
Ks. dr Wojciech Kućko podkreśla, że w kontekście opieki hospicyjnej pada bardzo ważne sformułowanie. To niejako apel, by w opiece i towarzyszeniu osobie terminalnie chorej „dodawać życia do lat, a nie lat do życia”. – Tu wracamy do pojęcia godności, by robić wszystko, by człowiek na każdym etapie życia mógł przeżywać je godnie i w pełni. W takich sytuacjach człowiek (chory lub bliski chorego) może dojść do wniosku, że jego życie (chore, ograniczone, naznaczone cierpieniem) nie ma sensu, nie ma wartości. Trzeba zabiegać o to – i do tego skłania list Kongregacji – by tę godność i wartość życia widzieć na każdym jego etapie, a także, by z własnej woli nigdy tego życia nie ograniczać – podkreśla ks. dr Kućko.
Eutanazja to pojęcie bardzo szerokie. Dziś, za sprawą rozwoju nauki i techniki, pojawiły się nowe możliwości stosowania eutanazji. Jest więc wiele sytuacji, które można zakwalifikować jako świadomą chęć odebrania sobie życia. Dokument Kongregacji Nauki Wiary kładzie nacisk na towarzyszenie osobom, które decydują się na ten dramatyczny gest, choć jednocześnie jego autorzy podkreślają, że czyn eutanazji jest do nie do pogodzenia z prawem do życia. Aby to uzasadnić, przywołanych zostało wiele ważnych argumentów z prawa naturalnego. (ks. dr Kućko, UKSW)
Pierwszy szpital
Jak dokument określa zadania rodziny osoby terminalnie chorej? Znacznie szerzej – jak podkreślają nasi komentatorzy – niż w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary sprzed czterdziestu lat (por. Deklaracja o eutanazji „Iura et bona” z 1980 r.). Autorzy listu przywołują słowa papieża Franciszka, który twierdzi, że rodzina jest „pierwszym szpitalem”. – Rodzina może być tym szpitalem niekoniecznie w sensie fizycznym. „Bycie szpitalem” to też czynienie posługi samarytańskiej poprzez oddanie chorego do hospicjum; nie dlatego, że rodzina chce się bliskiego pozbyć, ale dlatego, że chce dla niego profesjonalnej opieki i ulżenia w bólu, czego sama zapewnić nie byłaby w stanie – mówi ks. dr Wojciech Kućko.
List, choć dotyka tematów, z którymi ludzkość boryka się od dziesiątek i setek lat, może mieć też bardzo aktualne zastosowanie. Zwraca na to uwagę ks. Wojciech, który wskazówki zawarte w dokumencie czyta w kontekście trwającej obecnie pandemii. – Chorzy w tym czasie zostali często pozbawieni możliwości pożegnania się z rodziną. Może ten dokument będzie asumptem do wypracowania rozwiązania w tej nowej, trudnej sytuacji, w której się znaleźliśmy? Obecnie bardzo wielu ludzi w szpitalach i domach opieki odchodzi w samotności, bez towarzyszenia bliskich. Wydaje się, że można wypracować takie rozporządzenia prawne, w świetle których jednak ktoś najbliższy mógłby towarzyszyć w tym momencie pożegnania i umierania? By po prostu spojrzeć osobie bliskiej w oczy… – podkreśla ks. dr Kućko. To właśnie w owym spojrzeniu najpełniej może wyrazić się współczucie, towarzyszenie i poszanowanie godności życia.
>>> Jesień życia. Opieka nad starszymi na świecie [MISYJNE DROGI]
* Sedację paliatywną rozważa się w bardzo rzadkich i konkretnych sytuacjach, ma to miejsce w przypadku ogromnego cierpienia chorego, spowodowanego opornymi na leczenie objawami w okresie umierania. Są ściśle określone warunki jej wprowadzenia. Sedacja może zostać wprowadzona jedynie za zgodą chorego lub jego najbliższej rodziny oraz pod warunkiem zadbania o umożliwienie choremu załatwienia ważnych dla niego spraw. Sedacja terminalna oznacza zastosowanie leków nasennych, uspokajających i przeciwpsychotycznych, których zadaniem jest redukcja bądź całkowite odcięcie świadomości, a tym samym likwidacja cierpienia, którego nie da się uśmierzyć innymi metodami. Ta procedura oznacza więc w praktyce wprowadzenie chorego w płytki i odwracalny sen.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |