Fot. pixabay

Lotnicy znaleźli list do Świętego Mikołaja i zawieźli dziecku prezenty

5-letni chłopiec z Bolzano na północy Włoch napisał list do świętego Mikołaja i przylepił go do balonów, które wypuścił w niebo w nadziei, że dotrze do adresata. List nie doleciał jednak do Laponii, ale do wojskowej bazy lotniczej pod Rzymem. Żołnierze pomogli spełnić prośby malca o prezenty.

„Mam na imię Gabriele i mam pięć lat. W tym roku byłem bardzo grzeczny”- tak zaczyna się list, w którym mały Włoch poprosił o klocki i o grę. „Pozdrów ode mnie twoje renifery”- tak kończy się list do Świętego Mikołaja, ozdobiony naklejkami.

List przyczepiony do czterech czerwonych balonów wypełnionych helem pokonał około 700 kilometrów i poleciał na południe zamiast na północ pod koło podbiegunowe.

Nietypowa przesyłka upadła na teren lotniska wojskowego niedaleko Rzymu i tam została znaleziona przez żołnierzy podczas patrolu – poinformowało dowództwo włoskiego lotnictwa w mediach społecznościowych.

>>> Święty Mikołaj pierwszy po Bogu i po Matce Bożej?

Fot. pixabay

Jak zaznaczyło w komunikacie napisanym wyjątkowo lekkim stylem, „gdy list leciał w stronę Laponii, być może poryw wiatru albo jakiś złośliwy elf sprawił, że spadł koło pasa startowego na lotnisku w Pratica di Mare”.

Na profilu Lotnictwa Wojskowego można następnie przeczytać, że „Święty Mikołaj, zajęty dostarczaniem prezentów wszystkim dzieciom świata, poprosił o małą pomoc i delegował żołnierzy, by dostarczyli prezenty”.

„Dziękujemy Gabriele za możliwość przeżycia tej pięknej świątecznej historii”- podkreślono we wpisie w internecie, gdzie są też zdjęcia z przekazania prezentów chłopcu.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze