fot. PAP/Valdemar Doveiko

Maciej Kluczka: sposób na bezpieczną i wolną od wirusa szkołę

Przepisy, zalecenia Głównego Inspektora Sanitarnego, decyzje sanepidu, wytyczne Ministerstwa Edukacji Narodowej, regulaminy szkolne, nadzieje, ale i wątpliwości oraz obawy uczniów i rodziców. Na początku nowego roku szkolnego to nie pytania o ceny podręczników, podstawę programową i godzinowy rozkład zajęć interesują nas najbardziej… 

Na progu roku szkolnego 2020/21 temat lekcji, którą zaczynają wszyscy zainteresowani brzmi: „Czy będzie bezpiecznie?”. I to nie na pasach dla pieszych czy na szkolnym boisku (choć to oczywiście też ważne). Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo zdrowotne w kontekście panującej epidemii koronawirusa. Och… ileż to było już dyskusji, czy otwierać szkoły, czy zamykać, czy otwierać tylko dla najmłodszych, a naukę dla starszych kontynuować w trybie zdalnym. A może przejść w tryb hybrydowy? Żeby połowa uczniów była w szkole, druga połowa w domu, a potem następuje zamiana… Pomysłów wiele, cel jeden: zdrowie i bezpieczeństwo dzieci oraz ich rodzin. 

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Jedni byli zwolennikami tego, by MEN przygotował jasne i szczegółowe wytyczne, tak by wszystkie szkoły wiedziały, jak postępować. Inni chcieli, by to dyrektorzy szkół i samorządy mogli decydować o szczegółach. Oczywiście, sporo było dyskusji o tym, czy i kto powinien ponosić koszty sanitarnych przygotowań (zakup maseczek, środków dezynfekujących). Można powiedzieć, że władza centralna i samorządowa spotkały się w połowie drogi, choć nie obyło się bez emocji i wzajemnych oskarżeń. Zasada najważniejsza: gdy w szkole zostanie wykryty przypadek koronawirusa, inspektorzy sanitarni będą podejmowali decyzje w sprawie kwarantanny dla pozostałych uczniów i pracowników. Co zrobić, by tego uniknąć? 

fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Idealnego sposobu pewnie nie ma, ale jest coś, co na pewno wszystkim pomoże w tej sytuacji. I nie chodzi o dobrą energię i li tylko pozytywne nastawienie, które niedawno w niekonwencjonalny sposób reklamowała pani dyrektor jednej z warszawskich szkół. To słowo, które dla Polaków znaczy bardzo wiele. To „solidarność”. Ta pisana z wielkiej litery dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego miała swoje święto (minęło 40 lat od porozumień sierpniowych). W dobie pandemii, w trosce o zdrowie najmniejszych, ale i z chęcią zapewnienia im edukacji (wiemy dobrze, że ta zdalna nigdy nie będzie wystarczająco dobra), to właśnie solidarność może być najskuteczniejszą bronią przed wirusem. 

>>> Abp Ryś do uczniów: nie chodzi o to ile się nauczycie, ale czego się nauczycie

fot. PAP/Andrzej Grygiel

Solidarność to słowo, które przygarnia do siebie wiele innych, bliskich znaczeniowo i równie pięknych. Bardzo nam dzisiaj potrzebnych. A więc… Myśląc o solidarności, myślę o życzliwości nauczycieli wobec dzieci i rodziców wobec nauczycieli. Wszyscy, którzy posyłają dzieci do szkół i którzy je w tych szkołach przyjmują, przeżywają pewnego rodzaju stres. Nie dokładajmy niepotrzebnych emocji, ale w sytuacjach niejasnych i kryzysowych rzeczowo i z życzliwością rozwiązujmy problemy. Padło słowo „rzeczowo”. O to też chodzi w solidarności. Nie dywagujmy, nie snujmy domysłów, nie plotkujmy, ale dopytujmy, rozmawiajmy – razem, wspólnie. Te dwa słowa to oczywiście kwintesencja solidarności. Mimo że zachowujemy wciąż dystans społeczny, to kontakt między nami (między rodzicami i nauczycielami) musi być teraz jeszcze ściślejszy. Codziennie otrzymujemy masę informacji na temat pandemii. Korzystajmy ze sprawdzonych źródeł (GIS, sanepid, dyrektor szkoły, burmistrz czy prezydent naszego miasta).

>>> Ilu uczniów chodzi na lekcji religii?

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Odpowiedzialnie przygotujmy dzieci do szkoły. Powiedzmy im, że we wspólnych przestrzeniach szkolnych lepiej nosić maseczki. Powiedzmy, żeby nie zamieniali się maseczkami z kolegami i koleżankami, bo „ktoś może ma ładniejszą”. Żeby słuchali poleceń nauczycieli. To będzie lekcja odpowiedzialności, dla tych starszych i młodszych. Właśnie… odpowiedzialność. To kolejna składowa solidarności. Nie ukrywajmy przed wychowawcą klasy, gdy nasze dziecko kaszle lub kicha. Jednocześnie, nie popadajmy też w panikę. Odpowiedzialnie, rzeczowo i z życzliwością podejdźmy do tej sytuacji. Posłanie przeziębionego dziecka do szkoły na krótką metę może wydawać się dla rodziców dobrym rozwiązaniem. Będą mogli pójść do pracy, nie będzie trzeba brać zwolnienia. Jednak, jeśli podobnie zrobi kilku innych rodziców, to przeziębienie może szybko się roznieść po całej szkole. I szkoła będzie sparaliżowana – choć nie przez koronawirusa. Pamiętajmy – otwieramy szkoły nie tylko po to, by dzieci mogły się uczyć (choć to oczywiście powód numer jeden), ale też po to, by rodzice mogli normalnie pracować, a gospodarka mogła w miarę sprawnie funkcjonować. Chodzi o to, by rodzice mogli zarabiać, mieć środki na utrzymanie domu, dzieci i na ich edukację. 

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Nasze życie społeczne to system naczyń połączonych, dlatego wymaga braterstwa, troski o siebie, swoich bliskich i wszystkich bliźnich. Życie społeczne, by dawało więcej powodów do uśmiechu niż zmartwień, musi być solidarne. Inaczej, prędzej czy później, trafimy na przeszkodę, której sami nie przeskoczymy. I nawet najlepsze, najbardziej szczegółowe przepisy nie pomogą, gdy nie będą solidarnie przestrzegane. Potrzebne jest braterstwo, troska o bliźnich, życzliwość, rzetelność, współpraca i odpowiedzialność (i oczywiście jeszcze wiele innych szlachetnych postaw). Lekcja z solidarności właśnie się zaczęła. Powodzenia na sprawdzianie! 

fot. PAP/Valdemar Doveiko

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze