fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi

Małgorzata Terlikowska i Jacek Prusak SJ: czy Kościół boi się seksualności? 

Przyszedł czas, aby o seksualności więcej rozmawiali między sobą małżonkowie niż z pozycji autorytetu wypowiadali się o tym jedynie księża – taki wniosek płynie z debaty pt. „Czy Kościół boi się seksualności?”. 

Odbyła się ona we wtorek 14 maja 2024 r. w Duszpasterstwie Akademickim św. Rocha. Została zorganizowana przez wydawnictwo „W drodze” w ramach cyklu spotkań z okazji 50. rocznicy powstania miesięcznika o tej samej nazwie. Zaproszonymi gośćmi byli Małgorzata Terlikowska, słynna publicystka i etyczka, oraz o. Jacek Prusak SJ, teolog i psychoterapeuta. Na wydarzeniu zgromadziło się sporo osób zainteresowanych zaproponowanym tematem. Ktoś powie, że seks zawsze wzbudza zainteresowanie, zwłaszcza w Kościele. Z drugiej strony pokazuje to jednak brak odpowiedzi na wiele pytań, jakie katolicy mają w związku z tą sferą. 

fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi

„Problematyczna” seksualność 

„Do czasów Jana Pawła II seksualność była tematem tabu [w Kościele], od czasów Jana Pawła II tematem tabu nie jest, ale wciąż jest problemem” – stwierdził o. Jacek Prusak SJ. Zwrócił uwagę, że dotyczy to generalnie wielu religii, ponieważ świętość Boga od wieków powiązana była, i nadal jest, z czystością człowieka, rozumianą często jako właśnie czystość seksualna. „Pobożna Żydówka jeśli miała okres, to nie mogła wejść na dziedziniec kobiet” – usłyszeli uczestnicy. Ojciec Prusak przywołał jednocześnie jednego z biblistów amerykańskich, który stwierdził, że Nowy Testament wśród ksiąg religijnych jest jedną z najmniej opowiadających ksiąg o seksie. „Tam – jak Państwo wiecie – dominuje odniesienie się do miłości rozumianej jako agape, eros jest praktycznie nieobecny”. Jak to się więc stało, że seksualność stała się „problematyczna” w chrześcijaństwie? 

>>> Tomasz Terlikowski: wykluczenie świeckich z debaty wewnętrznej to pozostałość kultury klerykalnej 

Św. Tomasz z Akwinu, według jezuity, widział przejawy grzechu pierworodnego w ludzkiej seksualności, która dla niego była zrównana z grzechem. Na dodatek był to grzech przekazywany z pokolenia na pokolenie przez seksualną działalność człowieka. „W tej koncepcji stosunek seksualny jest problematyczny zawsze i wszędzie” – stwierdził teolog. „Z jednej strony Kościół bronił seksualności, bo przecież wiedział, że wszystko, co Bóg stworzył, a więc też ludzką seksualność, jest dobre i polemizował z takimi nurtami jaki manicheizm czy gnostycym, które seksualność degradowały. Ale z drugiej strony – ponieważ ta polemika była najczęściej uprawiana przez celibatariuszy – to oni tam swoje pięć groszy podrzucali” – mówił o. Prusak. Pozytywna wizja ścierała się zatem z bardziej restrykcyjnymi założeniami, które tworzyli celibatariusze, uważający, że seksualność stoi na przeszkodzie w drodze do Boga. 

Duchowny uważa, że Kościół, jeśli chodzi o seksualność, ma pozytywną wizję, która się zaktualizuje dopiero podczas debaty nad tym, czy lepiej uprawiać seks z człowiekiem, czy z maszyną. Wizja seksualności człowieka jego zdaniem będzie wówczas wartościową kontrkulturową wizją.   

fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi

Lęk przed seksualnością 

Małgorzata Terlikowska z kolei dostrzega wśród katolików problem lęku przed seksualnością, który dodatkowo czyni ją w Kościele „problematyczną”. „Widzę, że w Kościele jest lęk przed tą sferą, lęk, który wiąże się z tym, że to nie małżonkowie mówią o tym, tylko tę teologię, wszystkie normy i zakazy, tworzą ci, którzy żyją w celibacie. Nie doświadczają oni na co dzień tych wszystkich napięć czy problemów, z którymi borykają się małżonkowie” – zauważa publicystka. Dodaje, że z jednej strony na temat płciowości i seksualności płynie w Kościele pozytywny przekaz. W końcu to dobre rzeczy stworzone przez Boga. Poza tym możemy w tym przekazie odnaleźć to, że to ważna sfera w życiu małżonków. Z drugiej jednak strony widać „język, który jest językiem bardzo negatywnym”, skoncentrowanym na nakazach i zakazach.  

„Pamiętam wykład na studiach, który nazywał się «Etyka życia seksualnego», który w zasadzie sprowadzał się do tego, że zapisywaliśmy cały zestaw norm, że w czasie współżycia nie wolno tego czy tamtego. Było tego bardzo dużo. Natomiast tego, co brakło, to choćby kwestia przemocy” – mówiła Terlikowska. Zwróciła uwagę, że obserwując fora internetowe, gdzie ludzie wypowiadają się bardziej szczerze ze względu na anonimowość, widać silnie lękowe przeżywanie sfery seksualności i wiele pytań, na które nie ma odpowiedzi. Wielu szuka ich u księży, ale nie na wszystko przecież celibatariusze będą mieli odpowiedzi. 

fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi

Ksiądz „specjalistą” od seksu 

Ojciec Prusak cytował św. Augustyna, który mówił, że do biskupa w dół Lud Boży nie może się mylić. A z drugiej strony ten doktor Kościoła pisał, że jak rozmawiał ze współmałżonkami, to żaden z nich nie powiedział, że współżyje tylko po to, żeby począć dzieci. Stąd wyciągnął wniosek, że nie ma znaczenia, co mówią małżonkowie na temat sensu ich współżycia.  

Od jakiegoś czasu w Kościele wszystko co w kwestii seksualności jest wykroczeniem, jest wykroczeniem ciężkim. „Jak się nie bać swojej seksualności, jeśli po pierwsze człowiek jest uczony, że jest to największy wróg Boga, po drugie, że tam nie ma niuansów, że jak coś tam nabroiłeś, to jest to materia grzechu ciężkiego. Bierzesz za to taką odpowiedzialność, za którą kryje się twoje zbawienie lub potępienie” – powiedział jezuita. Zwrócił przy tym uwagę, że w Biblii nie ma jednej, wspólnej etyki seksualnej. 

fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi

„Augustyn, gdyby żył dzisiaj, i byłby na debacie o in vitro, to byłby szczęśliwy, że coś takiego człowiek wynalazł, pewnie przepisałby to Bogu. A dlaczego? Bo jest potomstwo bez pożądliwości” – stwierdził o. Jacek Prusak. 

Małgorzata Terlikowska zauważyła, że są święte małżeństwa, które Kościół często daje jako wzór małżonków, którzy w pewnym okresie swojego wspólnego życia podejmowali decyzję o wstrzemięźliwości seksualnej. Małżeństwo Quattrocchich podjęło taką decyzję po urodzeniu czwórki dzieci. Z kolei święci Ludwik i Maria Martin, rodzice św. Teresy z Lisieux, chcieli żyć w tzw. małżeństwie Józefowym, czyli bez współżycia seksualnego. Maria w końcu jednak chciała mieć dzieci. „Dostajemy jako wzór do naśladowania małżeństwa, które od pewnego momentu żyją w czystości. To jest – myślę – dzisiaj dla wielu małżonków taka rzecz bardzo trudna do zrozumienia i zrealizowania” – stwierdziła publicystka. 

>>> Małżeństwo drogą do świętości 

Opowiedziała też pewną historię. Do ks. Krzysztofa Grzywocza miał przyjść wykształcony mężczyzna z wieloletnim stażem małżeńskim i zapytać się go, czy może coś robić ze swoją żoną, żeby urozmaicić życie seksualne. On odpowiedział: „Ale czy Pan zapytał żonę, czy ma na to ochotę?”. Odparł, że najpierw chciał zapytać księdza, czy w ogóle można żonę o takie rzeczy zapytać. Ksiądz okazuje się być ekspertem i wyrocznią w sprawach seksu. Terlikowska dodała, że na forach młode kobiety, które są po porodach i wychowują po kilkoro dzieci, nie mając siły na więcej, mają wiele pytań. Jest silne napięcie – z jednej strony chcą żyć w zgodzie z nauczaniem Kościoła, z drugiej strony jest fakt, że bardzo długi okres wstrzemięźliwości bardzo nie służy temu małżeństwu. Pojawiają się kłótnie, małżonkowie są rozdrażnieni. „Niech mąż na wszelki wypadek śpi na kanapie, żebyśmy nie zgrzeszyli i nie poszli do piekła – pojawiają się pomysły. „Wtedy często pojawia się taka rada: idź porozmawiaj z księdzem” – zauważyła Terlikowska. A więc nie szuka się wspólnego rozwiązania problemu ze współmałżonkiem, który dotyczy konkretnie ich, jest bardzo intymny. Publicystka dodała, że zna małżeństwa, które rozpadły się z tego powodu. 

fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi

Dać małżonkom autonomię 

Dlatego prelegenci uznali, że warto dać małżonkom więcej autonomii w sprawie ich życia seksualnego. „Nie wszystko w tej sferze da się uregulować, wyznaczyć, zapisać. To jest tak, że trzeba zaufać, że ludzie są dojrzali, że nie chcą sobie robić krzywdy w tej sferze, że zależy im na tym, żeby budować więzi” – powiedziała Małgorzata Terlikowska. 

Małżeństwo bowiem uczy się seksualności wspólnie przez całe życie. Warto też dodać, że ważne jest w tej sferze rozeznawanie spraw w sumieniu. „Sumienie nie jest żadnym głosem serca, w tradycji Kościoła katolickiego jest osądem rozumu” – zastrzegł o. Prusak, odnosząc się do błędnego rozumienia sumienia jako zwykłych odczuć. Jednocześni zauważył, że „nie możemy traktować seksualności jako alternatywy do naszego życia. To nie jest dodatek do naszego życia, to jest nasze życie”. Ponadto ona zbliża nas do Boga. Kościół uznał przecież małżeństwo za sakrament. I to jedyny, którego udzielają sobie wzajemnie małżonkowie, ksiądz jedynie błogosławi. Jezuita pytał, dlaczego nie wyciągamy z tego wniosku. 

fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi

Przez teologię seksualność została wyłączona z duchowości, a przecież jest ona drogą do Boga. „To co Bóg złączył, myśmy rozdzielili” –  dodał jezuita.  A seksualność należy formować odpowiednio, by nie stała się instrumentalna. Jezuita zauważył, że seks można spłycić do samej tylko rozrywki lub uczynić z niego narzędzie do rozładowania napięcia czy radzenia sobie ze stresem. „Własne ciało może stać się własnym więzieniem, bo człowiek nie potrafi albo inaczej znosić napięcia, albo już w ogóle nie potrafi znosić. I jedyny sposób, jaki ma, żeby sobie z nim poradzić, to jest seksualność, która stanie się już czysto instrumentalna” – powiedział Jezuita. 

Według prelegentów seksualność stanowi zatem nierozłączny element życia. Kościół ma do zaoferowania pozytywną wizję, która została jednak zniekształcona. To co powinniśmy zrobić to ją pogłębiać i znaleźć język, którym będzie można o niej w Kościele mówić w sposób właściwy i zrozumiały. Główną rolę powinni tutaj odegrać małżonkowie, zwłaszcza że o sprawach, które ich dotyczą bezpośrednio, zwykli wypowiadać się z pozycji autorytetu księża. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze