Fot. Facebook/Sanktuarium w Płokach

Matka Boża Płocka, czyli Ta, która prowadzi

Mówią o niej Matka Boża Płocka, co może sugerować, że jej wizerunek znajduje się w Płocku. Ale nie, chodzi tu o obraz Matki Bożej, który umieszczony  jest w kościele pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Płokach, niedaleko Trzebini. To tam znajduje się sanktuarium Matki Bożej – Patronki Polskich Rodzin Robotniczych.

Nazwa Płoki  pochodzi od płukania – najpewniej w przepływającej przez miejscowość rzece – wydobytych z ziemi kopalin, zwłaszcza rud ołowiu. Okolica ta od początku była terenem górniczym, bogatym w rudy srebrne, cynkowo-ołowiane i aluminium, w cenny kamień budowlany  i przemysłowy. W  późniejszych czasach znaleziono tam także bogate złoża węgla kamiennego, założono również huty szkła, cementownie oraz zakłady metalurgiczne. Z dawnej zabudowy miejscowości do dziś niewiele pozostało – kilka domów oraz ruiny dworu i huty.  Z czasem zaczęły powstawać miasta Olkusz, Chrzanów, Jaworzno i Trzebinia, których typowy krajobraz to wyrastające z ziemi niczym drzewa – kominy fabryczne i kopalniane wieże.

Sanktuarium

W tej okolicy od XIII w. – na niewielkiej skalistej górze – znajduje się skromny kościół pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Parafię utworzono tu ok. 1300 roku, wzmianki o niej pochodzą z roku 1328. Ale nie (tylko) kościół przyciągał tu od wieków tłumy wiernych. Już w średniowieczu – jak podają liczne przekazy – do tego położonego na skale kościoła zmierzały pielgrzymki okolicznej ludności górniczej, by pomodlić się przed pochodzącym z XV w. obrazem Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem. Według świadectwa Jana Długosza, kościół pierwotnie wybudowany był z kamienia, jednak nie zachował się do naszych czasów. Budowla średniowieczna została całkowicie zniszczona pod koniec XVIII w., w pożarze, który pochłonął też plebanię i wszystkie parafialne dokumenty. Blisko dwadzieścia lat później kościół został odbudowany, ale i ta budowla nie przetrwała. Ponoć po zakończeniu II wojny światowej ówczesny proboszcz zdecydował o zburzeniu za małego jego zdaniem kościoła – i wybudowaniu na jego miejscu większej świątyni, która byłaby w stanie pomieścić duża liczbę pielgrzymów. Jak się potem okazało, intuicje miał bardzo dobre. Dzięki pomocy pątników kościół został ukończony w 1951 r., a pielgrzymki przybywają do sanktuarium do dziś. Szczególnym dniem dla tego miejsca jest 8 września – wspomnienie Narodzenia NMP. Uroczystości odpustowe trwają nawet kilka dni.

>>> Matka Boża Ludźmierska patronką Powiatu Nowotarskiego

Fo. wikimediacommons/Autorstwa Wasielgallery – Praca własna, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=8828791

Wskazuje Chrystusa

Tym, co przyciąga pielgrzymów, jest łaskami słynący obraz Matki Bożej, która na ręce trzyma Dziecko – małego Jezusa. Autor dzieła nie jest znany, sam obraz to najstarszy zabytek malarski w gminie Trzebinia. Namalowany jest na desce, w technice temperowej, na wzór bizantyjskiego typu ikonograficznego Hodegetria, czyli „ta, która prowadzi” lub „ta, która wskazuje drogę”. Maryja, która stanowi centrum takiej ikony, nieśmiało wskazuje na Chrystusa.  Taki sposób przedstawiania Matki Bożej ma ściśle określone reguły: Maryja ukazana jest frontalnie, z prawą ręką na piersi i małym Jezusem na lewym ramieniu. Jezus zwrócony jest ku Matce, prawą rączkę unosi – jakby błogosławił, w lewej trzyma zwój lub księgę Ewangelii. W zależności od wzajemnego ułożenia postaci można mówić o różnych wariantach ikonograficznych przedstawień. Maryja z Płok, ma oczy zwrócone przed siebie, ale w taki sposób, że spoglądając na Nią – niezależnie z której strony – ma się wrażenie iż Ona  też patrzy nam prosto w twarz. Nie jest to jednak cecha tylko tego obrazu. Często zdarza się, że przedstawienia Maryi mają w sobie ten rodzaj spojrzenia, które nie pozwala przejść obojętnie – nakazuje się zatrzymać i popatrzeć, przez moment pobyć z Maryją w cztery oczy.  Od  średniowieczna przed obrazem z Płok modlili się zarówno mieszkańcy wsi, jak i przybywający pielgrzymi. Wiele z próśb i błagań zapisanych jest w kronikach parafii, wiele zostało tylko w sercach ludzi. Wiszące przy obrazie wota tylko potwierdzają mnogość cudów i łask, które ludzie otrzymywali za wstawiennictwem Matki Bożej. Obraz znany był coraz bardziej, a jego sława spowodowała, że został ukoronowany koronami papieskimi.

>>> Matka Boża „Dziergająca”. Niesamowicie urocza kapliczka

Znaki materialne

Człowiek jest istotą cielesno-duchową, potrzebuje materialnych znaków. W czasach biblijnych Izraelici otrzymali jednoznaczny zakaz tworzenia podobizn Boga: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!” (Wj 20,4), utożsamiano bowiem wizerunek z bóstwem. W Starym Testamencie spotykamy też już pewne symbole – Mojżesz na przykład skonstruował miedzianego węża, którego umieścił na palu. Kto spojrzał na niego z wiarą, unikał śmierci (por. Lb 21,8-9). Obecność Bożą symbolizowała Arka Przymierza. Nowy Testament to rewolucja – Ten, na którego nie można było spojrzeć i przeżyć (por. Wj 19,20nn) stał się człowiekiem. Skoro więc Bóg sam się objawił w postaci człowieka, to można tę postać przedstawić w malarstwie lub rzeźbie. W myśl słów soboru nicejskiego II: „Kto czci obraz, ten czci osobę, którą obraz przedstawia”, katolicy – katolicy modlą się również przed obrazami Maryi i świętych. Jedyna i najwyższa cześć należna jest tylko Bogu (latria), świętym oddajemy cześć (dulia), Matce Bożej cześć szczególną (hyperdulia) – wszystko to ma człowieka prowadzić do Niego, jeśli jest inaczej, to trzeba się na chwilę zatrzymać i zastanowić, gdzie popełniamy błąd. Kult świętych nie jest uwielbieniem ich ze względu na ich moralną doskonałość czy przyjazne usposobienie, ale z racji ich bliskości z Chrystusem. Nie ma lepszego wizerunku Chrystusa niż człowiek, który Go konsekwentnie naśladuje.

Cokolwiek wam powie…

Madonna z Dzieciątkiem w wielu przedstawieniach wskazuje dyskretnie palcem na swoje dziecko, które trzyma na rękach. To jest jeden w głównych sensów tych przedstawień. Niezależnie od tego, jak piękne Maryja ma rysy twarzy, jak ozdobne szaty i korony, ostatecznie najważniejsze jest to, że nie wskazuje na siebie, a na swojego Syna. Zachwyt Nią ma człowieka prowadzić do zachwytu Chrystusem. Łaski i cuda, jeśli się dzieją, to zawsze Boża mocą. Św. Tomasz z Akwinu pisał, że Maryję Pannę nazywa się Gwiazdą Morza, gdyż jak Gwiazda Północna prowadzi do portu żeglarzy, tak Ona po burzliwym morzu tego życia prowadzi nas do portu zbawienia. „Zróbcie cokolwiek Wam powie” – nie trzeba więcej mówić, wystarczy do końca pójść za tym wezwaniem. Święty Wawrzyniec miał mawiać: „Maryja jest wszechmocna, słuszne bowiem jest, aby Matka miała udział we wszechmocności swego Syna. Syn wszechmocny jest z natury, Matka zaś stała się wszechmocną z łaski. Modlitwa Jej wyjednuje więc wszystko u Boga”. Wszystkie łaski i sposób ich rozdzielania zależą od Boga. On sam niczym i nikim nieograniczony działa w suwerenny sposób, ale też On sam może wybrać niektóre miejsca lub obrazy jako szczególne miejsca Jego obecności. Mamy Częstochowę, mamy Łagiewniki, w Polsce i na świecie możemy pielgrzymować do przeróżnych sanktuariów. Nigdy jednak nie należy mylić kultu związanego z konkretnym wizerunkiem z przypisywaniem temuż dziełu (rzeźbie, mozaice czy obrazowi) jakiejś mocy magicznej. To jedynie Bóg jest tym, którzy może wszystko. A Maryja przypomina: „Zróbcie, cokolwiek Wam powie”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze