#MementoMori. Od strachu do nadziei
Jesteśmy teraz w szczególnym okresie: każdy z nas, wypełniając proste warunki, może uwolnić jedną duszę z czyśćca. Jeśli ktoś mi kiedyś powie, że nie mamy wpływu na to, co dzieje się z nami po śmierci, odpowiem mu tylko: memento mori.
Akcja, która przetoczyła się w ostatnim „zaduszkowym” czasie przez popularny portal społecznościowy – Twitter, można nazwać swoistym powrotem do korzeni Kościoła. Powrót ten jednak nie był odkurzaniem starych ksiąg czy sentencji ale – jak to w Kościele bywa – zaktualizowaniem starych prawd o współczesne doświadczenia kilkuset katolików.
Wszystko zaczęło się od pewnej siostry zakonnej – Teresy Alethei Noble FSP. Przez ostatni rok tweetowała codziennie na temat śmierci, dodając do każdego wpisu charakterystyczny hasztag #MementoMori. Owocem tego są dzisiaj jej dwie (jak na razie nieprzetłumaczone) anglojęzyczne książki, które są efektem jej przemyśleń na temat śmierci, oczywiście w kontekście życia wiecznego.
Day 459 with a 💀 on my desk:
Some reject meditation on death by saying, "I want to focus on life!" But we understand what it means to live and to be saved by Christ only if we first understand what it means to die.#mementomori
— Sr. Theresa Aletheia (@pursuedbytruth) October 30, 2018
Jak sama przyznała na łamach brytyjskiego magazynu katolickiego „Catholic Herald”: – Jeden człowiek powiedział mi, że cierpiał na bezsenność i przestał także chodzić do kościoła. Jednak gdy w pewną niedzielę zobaczył mojego tweeta, poszedł do kościoła. Gdy tam był, kapłan wypowiadał dokładnie tę frazę z fragmentu Biblii, którą napisałam wcześniej na Twitterze. Ten człowiek poczuł, że Bóg mówi do niego. Zaczął chodzić na mszę św. i medytować nad swoją śmiercią. Jego bezsenność zniknęła. Bóg może potężnie działać w naszym życiu, jeśli będziemy pamiętali o swojej śmierci i chcieli się nawrócić – kończy.
Praktyka „Memento Mori” nie jest dla katolików zachwycaniem się śmiercią, jak to niektórzy błędnie interpretują. To refleksja nad swoim życiem w kontekście wieczności i odpowiadanie na pytanie: czy jestem na nią gotowa/gotowy?
Medytacja nad śmiercią istnieje w Kościele katolickim właściwie od samych jego początków. Praktykowało ją wielu świętych, jak chociażby św. Jan Bosko („Nie musimy koniecznie znać godziny naszej śmierci, aby pójść do raju; musimy jednak do tego się przygotować spełniając dobre uczynki”), św. Franciszek Salezy („Jeżeli myślicie o śmierci z niepokojem, wiedzcie, że lęk przed nią przyniesie więcej szkody niż zysku”) czy św. Augustyn („Tam dobra wola będzie w nas tak uporządkowana, że nie będziemy mieli żadnego innego pragnienia, niż by pozostać tam na zawsze”).
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |