Gender i LGBT, czyli wymyślanie świata na nowo? [KOMENTARZ]
Czasem naprawdę można się pogubić. Jedni mówią, że tradycyjnej rodzinie zagraża ideologia LGBT, inni mówią o ideologii gender, jeszcze inni z agresywnymi okrzykami na ustach chcieliby przepędzić na drugi koniec świata wszystkich homoseksualistów. Mamy w debacie wiele pojęć, jeszcze więcej emocji, a świadomości i zrozumienia tematu jest chyba w tym wszystkim najmniej.
Straszenie ideologią gender czy LGBT spotyka się zazwyczaj z pobłażliwym uśmiechem. I słusznie, bo nie ma co siać fałszywego strachu, ale też warto pewne mechanizmy funkcjonujące w świecie dostrzegać. Mało kto zna bardzo konkretną i bezwzględną wypowiedź papieża Franciszka o ideologii gender. Ojciec Święty wprost nazywa ją „jednym z głównych przejawów zła we współczesnym świecie”. Czyżby ten uśmiechnięty, życzliwy dla wszystkich i liberalny papież mówił to z przymrużeniem oka lub nie do końca znał temat? Nie wydaję mi się.
>>> Kard. Krajewski o tym, jak ewangelizować osoby homoseksualne [WIDEO]
Co Kościół mówi o osobach LGBT?
Jestem bardzo daleki od szukania wszędzie dookoła wrogów i zagrożeń. Nie za każdym rogiem czai się zło i nie w każdym środowisku należy widzieć niebezpieczeństwa. Bo od takiej postawy już tylko krok do niechęci, braku szacunku lub nawet agresji. A przecież jeśli mówimy o osobach homoseksualnych, to należy im się tolerancja i szacunek, a nawet wsparcie. Tak, w Kościele jest miejsce dla osób innych niż heteroseksualne. I nie jest to wywrotowe myślenie lewicowych aktywistów, ale stanowisko Kościoła Rzymskokatolickiego. Bardzo chciałbym, aby geje czy lesbijki czuli się w Kościele dobrze i mogli liczyć na opiekę duszpasterską. Jako chrześcijanie musimy przede wszystkim widzieć człowieka jako takiego, a dopiero później roztrząsać spory o ideologie, ruchy, powiązania finansowe itd. Tego dzisiaj niestety brakuje, bo nasze myślenie zdominowała retoryka wojenna. „Toczy się bój o rodzinę” – słyszymy. Chętnie angażujemy się w słowne przepychanki, deklarując obronę tradycyjnych wartości, ale często gdzieś umyka nam troska o to, żeby osoby homoseksualne prowadzić do Boga.
Droga donikąd
I tym oto sposobem wylewamy dziecko razem z kąpielą. Bo przecież, skoro jesteśmy na cywilizacyjnej wojnie, to nie mamy czasu skupiać się na jednostkach. Boimy się w Kościele tematu homoseksualizmu, bo zawsze możemy zostać posądzeni o tajne powiązania z organizacjami promującymi tzw. ideologię LGBT czy gender. Tak właśnie tracimy zaufanie tych osób, a przy okazji nadszarpujemy również własną wrażliwość na ich potrzeby. Idziemy drogą donikąd.
To jednak tylko jedna strona medalu. Druga jest bardziej skomplikowana i ukryta. Bo trzeba sobie powiedzieć wprost, że istnieje taki sposób myślenia o płci i seksualności, który jest sprzeczny nie tylko z wartościami chrześcijańskimi, ale także z naturą. Nie brakuje współczesnych psychologów i filozofów, którzy głoszą absurdalne tezy o tym, że płeć jest uwarunkowana kulturowo, a nie biologicznie. To poglądy, które chcą zrównać płci nie ze względu na ich wartość, bo tutaj równość jest oczywista, ale ze względu na role, które mężczyźni i kobiety mogą przyjmować. A tego zrównać się nie da. Mężczyzna nie może rodzić dzieci i nie może karmić piersią. Jest między nimi naturalna różnorodność, a ideologia gender „jest atakiem na tę różnorodność, na kreatywność Boga, na mężczyznę i kobietę”, jak podkreśla papież Franciszek.
>>> Ks. prof. Szostek: czy homoseksualista może zostać świętym? [ROZMOWA]
Widać dzisiaj obsesję źle rozumianej równości. Źle rozumianej, czyli takiej, która dąży do ujednolicania ról społecznych i cech obu płci. Alison Jagger twierdzi, że potrzebna jest rewolucja klas płciowych. Stąd biorą się poniekąd słuszne skojarzenia, że ideologia gender nawiązuje do marksizmu. Postulowanie tak rozumianej równości jest jednak sprzeczne z Biblią, bo przekreśla ona „naturalną różnorodność” między kobietą a mężczyzną. Trzeba tu jednak dodać, że równość w sensie posiadania takiego samego prawa do szacunku i godności ma oczywiście każdy człowiek – bez względu na płeć, orientację seksualną czy jakiekolwiek inne czynniki. Dla katolika wynika to wprost z Ewangelii. Jezus umarł przecież za wszystkich. Wszystkich. Także tych, którym podejrzliwie, a czasem nawet z niechęcią, przyglądamy się na paradach równości. Nie ma możliwości, aby łączyć chrześcijaństwo z homofobią czy dehumanizacją środowisk LGBT.
Rozumieć czy zmieniać?
Szacunek do osób o odmiennej orientacji seksualnej jest absolutnie fundamentalny. To jasne. Ale stosunek do pomysłów, aby nie uznawać obiektywnych i biologicznych różnic między płciami oraz konsekwencji, które z nich wynikają, powinien być jednoznacznie negatywny. „Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; chodzi jednak o to, aby go zmienić” – napisał niegdyś Karol Marks. Z tego założenia wychodzą również dzisiaj niektórzy myśliciele. Problem w tym, że jeśli chęć zmiany świata idzie przed jego zrozumieniem, to mamy sytuację tworzenia absurdów. I to widać także na przykładzie tzw. ideologii gender. Brak zrozumienia godności i roli kobiety oraz mężczyzny prowadzi do całkowitego spłaszczenia i wypaczenia ich wartości.
Źródła cierpień
Można oczywiście przyjąć założenie, że rola matki, ojca, wiernego męża, wiernej żony, córki czy syna jest wymysłem czysto kulturowym. Zygmunt Freud narzekał na opresyjny charakter szeroko rozumianej kultury. Nazywał ją „źródłem cierpień”. I w wyniku społecznych przemian człowiek w jakimś stopniu z tych uwarunkowań kulturowych się wyzwolił. Mężczyźni częściej zajmują się dziećmi niż kiedyś, kobiety częściej podejmują pracę zawodową i rezygnują z życia rodzinnego. Samotna kobieta nie jest już „starą panną” tylko „niezależną singielką”. W pewnym stopniu i w niektórych sferach to wyzwolenie rzeczywiście było potrzebne, ale wydaje się, że dzisiaj idzie ono za daleko i człowiek wpada z kolejną pułapkę. Tym razem to nie kultura, nie pewne ramy i normy, ale właśnie ich brak, nieograniczona wolność, stają się dla nas „źródłem cierpień”. Bardzo precyzyjnie diagnozuje to Zygmunt Bauman pisząc o ponowoczesności.
Bauman zwraca uwagę, że tożsamość była kiedyś przez człowieka w pewnym sensie dziedziczona. Dzisiaj mamy kult dowolnego kreowania swojej tożsamości. Kwestie płciowości i seksualności są elementem projektowania siebie samego od podstaw. Kulturę rozumiemy dzisiaj jako zbiór ofert, z którego możemy wybrać te, które najbardziej nam odpowiadają. I nie jest to oczywiście wybór trwały. Możemy swobodnie zmieniać swoją tożsamość i powszechnie uznawane jest to za sukces i przejaw wolności. Ale taki model społeczny również rodzi cierpienia, bo ludzie coraz częściej nie czują zakorzenienia w żadnych konkretnych wartościach i życie wydaje im się puste i bez sensu.
>>> Spór o LGBT. Jakie jest stanowisko Kościoła w Polsce?
Wymyślanie świata na nowo, przekonywanie, że płeć jest uwarunkowana wyłącznie kulturowo, a nie biologicznie, jest szkodliwe. Podobnie jak twierdzenie, że pary homoseksualne powinny wychowywać dzieci, bo biologia tylko przypadkiem stoi na przeszkodzie do posiadania przez nie potomstwa. Dlatego opór wobec bezrefleksyjnego wprowadzania tego typu myślenia do szkół czy w ogóle do przestrzeni publicznej jest słuszny i potrzebny. Tak, jak ważne jest wyrażanie sprzeciwu, kiedy środowiska homoseksualne w sposób obsceniczny obnoszą się ze swoją orientacją lub wprost obrażają uczucia religijne innych ludzi. W ubiegłym roku przykładów takich zachowań mieliśmy aż nadto. Tworzenie ideologii, która przeczy podstawowym prawom biologii, jest, jak widać, możliwe i niestety wpisuje się w konsumencko rozumianą kulturę, w której można wybrać sobie najbardziej kuszący nas „produkt”. Dla niektórych takim „produktem” jest orientacja seksualna, którą można wybrać wedle kaprysu. Jest tylko jedno „ale”. Nie możemy zapominać, że dla wielu ludzi ich homoseksualizm jest niejako wrodzonym krzyżem, ciężarem, bólem. Dla wielu jest też autentyczną dumą. I nie możemy, jako chrześcijanie, traktować osób LGBT jako ludzi drugiej kategorii. Dostrzegając niebezpieczne mechanizmy społeczne musimy zawsze patrzeć przede wszystkim na twarze tych osób. To one muszą być dla nas na pierwszym miejscu.
>>> Franciszek: potępianie nie czyni dobra
Trzeba zdawać sobie sprawę, że oprócz osób o skłonnościach homoseksualnych jest jeszcze cała globalna sieć powiązań, która próbuje przedstawiać nowy pomysł na to, jak powinien wyglądać świat i rodzina. Nie musimy się na to zgadzać, ale też nie możemy wykorzystywać tego faktu jako pretekstu do nieokazywania komukolwiek szacunku. Godność każdego człowieka jest niezbywalna.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |