fot. PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

(Nie)potrzebny synod [KOMENTARZ]

Co zrobić, żeby Synod o Synodalności nie sprowadził się tylko do pięknych haseł i szumnych zapowiedzi? Wiele zależy od nas samych.

Trwający synod nie będzie dotyczył żadnego konkretnego regionu czy zagadnienia. Jego zadaniem jest wsłuchanie się w głos wiernych, ale także niekatolików czy osób niewierzących. Kościół chce nastawić uszu po to, aby móc lepiej zdiagnozować współczesne problemy i bolączki. Chce wysłuchać nie tylko biskupów i duchownych, ale każdego z nas. Przynajmniej teoretycznie.

Bez tego nie przeprowadzicie dobrze synodu

Ogólne założenia i hasła Synodu o Synodalności są bardzo szlachetne i potrzebne. Nikt chyba nie ma obiekcji co do jego zasadniczego celu, jakim jest większe uczestnictwo wszystkich członków Kościoła w kształtowaniu życia Kościoła i jego misji ewangelizacyjnej. To kierunek, jaki papież Franciszek zarysowuje od samego początku swojego pontyfikatu. Wszystkim, którzy obawialiby się, że synodalność może prowadzić do rozwodnienia nauczania, warto przypomnieć, że wsłuchiwanie się w głos każdego człowieka w żaden sposób nie może być przeciwstawiane z nauczycielską misją Kościoła.

>>> Ks. Grzegorz Strzelczyk: powodzenie synodu zależy od głębokości nawrócenia [ROZMOWA]

Problem leży gdzie indziej. W nas. W Kościołach lokalnych. Stolica Apostolska może przygotować świetne wytyczne, wygłosić piękne hasła i tryumfalnie ogłosić rozpoczęcie synodu, ale na nic się to nie zda, jeśli na poziomie diecezji trafimy na ścianę. Lub ściany. To zagrożenie, które dostrzega sam papież Franciszek.

– Istnieje wielki opór przed przezwyciężeniem obrazu Kościoła, w którym istnieje sztywny podział na przywódców i podwładnych, tych, którzy uczą i tych, którzy mają być uczeni. Zapomina się, że Bóg lubi odwracać porządek: „Strącił możnych z tronów, a wywyższył pokornych”. Wspólna podróż pozwala odkryć relacje horyzontalne, a nie wertykalne. Kościół synodalny przywraca horyzont, zza którego wschodzi Chrystus, tymczasem wznoszenie hierarchicznych pomników zasłania Chrystusa – mówił Ojciec Święty. – Ale, jak to, ojcze? Czy to znaczy, że biedni, żebracy, młodzi narkomani i wszyscy ci, których społeczeństwo wyklucza, są częścią synodu? – pytał sam siebie retorycznie papież. – Tak, moi drodzy! To nawet nie ja tak mówię, lecz Pan. Oni są częścią Kościoła. Jeśli ich nie wysłuchacie, jeśli do nich nie pójdziecie, nie pobędziecie z nimi przez chwilę, aby dowiedzieć się, co czują, i usłyszeć, co mają do powiedzenia, nawet jeśli usłyszycie od nich obelgi, nie przeprowadzicie dobrze synodu – przestrzega papież.

Fot. PAP/EPA/FILIPPO MONTEFORTE / POOL

Ćwiczenie ze słuchania

Ma rację ks. Grzegorz Strzelczyk, który mówi, że powodzenie tego synodu zależy od naszego nawrócenia. Im będzie ono głębsze, im bardziej pozwoli nam na wpuszczenie zasad Ewangelii w czasem skostniałe i zimne struktury, tym efekty tego synodu będą większe. Może nie sprawisz, że taki czy inny duchowny dostrzeże cię zza kurialnego biurka, ale za to ty masz szansę, aby dowiedzieć się czegoś o sobie i pokazać się jako wiarygodny ambasador Boga, Kościoła czy Ewangelii w oczach tych, którzy uważają chrześcijaństwo za archaiczną bajkę o jakimś mędrcu.

>>> O co chodzi w nowej formule Synodu Biskupów? [ANALIZA]

Synod o Synodalności to ćwiczenie ze słuchania siebie nawzajem. Bardzo tego brakuje we współczesnym świecie, także w Kościele. Dobrze byłoby, gdyby ten synod był niepotrzebny. Gdybyśmy już dzisiaj mogli powiedzieć, że przecież Kościół to miejsce, w którym uszy aż bolą nas od słuchania innych, zwłaszcza tych, którzy są marginalizowani. Ale tak nie jest. Kościół potrzebuje impulsu do ozdrowienia swoich struktur i mechanizmów, aby podporządkowane były zasadom płynącym z Ewangelii. Da się to zrobić. Ale jak wszystko w Kościele, musi zacząć się od działania Pana Boga i naszej współpracy z Nim.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze