ks. Jan Czuba, fot. archiwum Komisji KEP ds. Misji

25 lat od śmierci misjonarza ks. Jana Czuby. „Zostaję na miejscu” – mówił mimo grożącej śmierci

Ofiara ks. Jana Czuby stała się ewangelicznym zaczynem. Na etapie diecezjalnym przygotowywany jest jego proces beatyfikacyjny – powiedział biskup tarnowski Andrzej Jeż w kościele w Słotowej. To rodzinna miejscowość tarnowskiego misjonarza, który 25 lat temu zginął śmiercią męczeńską w Republice Konga.

W mszy św. uczestniczyli mieszkańcy m.in. Słotowej, Pilzna, Tarnowa, Jasła. Była rodzina ks. Jana Czuby, społeczność szkoły podstawowej im. ks. Jana Czuby w Słotowej. Mszę św. koncelebrowali m.in. księża z rocznika misjonarza. Obecny był o. Kazimierz Szymczycha, sekretarz Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, delegat ds. misjonarzy.

W homilii biskup tarnowski Andrzej Jeż przypomniał, że życie ks. Jana Czuby trwało zaledwie 39 lat, w tym 14 lat w kapłaństwie, a w nim 9 lat na misjach. Kapłan rozpoczął pracę misyjną w Republice Konga w 1989 r. na placówce misyjnej w Mindouli. Trzy lata później został proboszczem parafii w Loulombo. Okazją do niecodziennego świadectwa wiary był okres wojny w Kongo, który ks. Jan Czuba przeżywał razem ze swoimi parafianami.

>>> Beatyfikacja kapłana, który w czasie II wojny światowej został rozstrzelany za pomoc Żydom

Katolicy w Kongo, fot. Facebook/Scolasticat Omi Congo

„Zostaję na miejscu do końca”

– Słowa: „Zostaję na miejscu do końca” świadczą o wielkiej wierze ks. Jana, wyrażonej w gotowości przelania krwi dla Chrystusa. Chciał pozostać do końca, czyli do całkowitego poświęcenia swego życia kongijskim parafianom, bo tak dyktowało mu jego pasterskie serce. Zginął 27 października 1998 r. zastrzelony przez rebeliantów. Nigdy w pełni nie poznamy owoców duchowych, jakie zrodziły się z pracy ks. Jana i które dojrzewały w sercach mieszkańców Loulombo i 36 okolicznych wiosek, w których posługiwał. Wierzymy jednak głęboko, że ofiara księdza Jana stała się ewangelicznym zaczynem. Na etapie diecezjalnym przygotowywany jest proces beatyfikacyjny ks. Jana Czuby – powiedział bp Andrzej Jeż.

W swoim ostatnim liście napisanym na dwa dni przed męczeńską śmiercią ks. Jan Czuba tak dzielił się obawami i niepokojem: „Pisząc ten list, nie jestem pewny jutra, znowu prawie wojna, stolica diecezji – opustoszała. Cały region, można powiedzieć, w ogniu. Wszystko w ręku Pana. Większość misji rozgrabionych. Są tylko dwie, a może trzy, gdzie są księża. Zostaję na miejscu do końca, parafia funkcjonuje prawie normalnie, codziennie odmawiamy cząstkę Różańca o pokój…”.

Misyjność w diecezji i w parafii

W tym roku diecezja tarnowska przeżywa 50-lecie działalności misyjnej. Bp Andrzej Jeż podkreślił w homilii, że zaangażowanie misyjne obejmuje całą diecezję tarnowską i angażuje nie tylko kapłanów i osoby życia konsekrowanego, ale przede wszystkim wiernych świeckich.

– Doświadczenie młodości i świeżości Kościoła jest dla nas tym bardziej ważne, gdyż na naszym europejskim kontynencie widoczne jest coraz większe zmęczenie ideowe i duchowe. Europie grozi zatracenie samej siebie, czego dowodem jest między innymi wypieranie oczywistego faktu dotyczącego jej początków i chrześcijańskiego dziedzictwa. Kraje europejskie potrzebują zatem ponownej ewangelizacji, ażeby na nowo móc zapalić się wiarą. Nasza Ojczyzna również wymaga ustawicznego prowadzenia dzieła ewangelizacji. Nie możemy zadowalać się tym, że sami jakoś dotrwamy w wierze do końca naszego życia. Pytaniem zasadniczym jest to, czy przekazujemy kolejnym pokoleniom skarb naszej wiary? – powiedział biskup.

fot. cathopic/Cristian Guitierrez

Ks. Jan Czuba pochodził z parafii Słotowa, urodził się 5 czerwca 1959 r. w Pilźnie. W seminarium pełnił funkcję prezesa kleryckiego koła misyjnego. Święcenia kapłańskie otrzymał 27 maja 1984 roku z rąk biskupa Jerzego Ablewicza. Został mianowany wikariuszem w Bobowej. To była jego jedyna placówka duszpasterska w diecezji. Pracował tam od czerwca 1984 roku do lipca 1988 roku. W 1989 r. kapłan wyjechał do Afryki. Został zamordowany 27 października 1998 r. w Loulombo.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze