Od kilku miesięcy przybiera na sile ofensywa islamistów w Nigrze. Nigdy wcześniej jednak nie dopuścili się oni w tym kraju tak bestialskich masakr. W minioną niedzielę zaatakowali trzy wioski, w których z zimną krwią wymordowali mieszkańców.
Śmierć poniosło 137 osób, w tym kobiety i dzieci. Jest też wielu rannych. W sumie w atakach w ciągu ostatnich sześciu dni zabitych zostało ponad 200 osób. Świadkowie tragedii opowiadają, że doskonale uzbrojeni dżihadyści „strzelali do wszystkiego co się ruszało”. Do masakry doszło w regionie Tahuna, leżącym na pograniczu z Mali. – Ludność cywilna od dawna jest na celowniku islamskich terrorystów, nigdy wcześniej jednak nie dopuścili się oni takiego barbarzyństwa – stwierdził rzecznik rządu Zakaria Abdourahamane ogłaszając w całym kraju trzydniową żałobę narodową.
Sytuacja pogarsza się także w innych regionach Nigru, gdzie bojówki islamistyczne są coraz aktywniejsze. Ks. Mauro Armanino, pracujący w Bomoanga, gdzie został uprowadzony włoski misjonarz, który przez dwa lata był więziony przez dżihadystów, poinformował o nowej strategii, która ma na celu totalne zastraszenie ludności i zerwanie jakichkolwiek więzi między wioskami. Chodzi o proceder minowania dróg przez dżihadystów. Tym sposobem ludzie boją się pójść nawet uprawiać własne pole czy doglądać bydło, ponieważ nie mają pewności, że nie napotkają na swej drodze min. Utrudnia to też transport żywności. – Cały kraj staje się powoli zakładnikiem islamistów – mówi włoski misjonarz, podkreślając, że wpływa to nie tylko na brak bezpieczeństwa, ale i pogłębienie wszechobecnej nędzy. Według oenzetowskiej klasyfikacji rozwoju Niger jest w czołówce najbiedniejszych krajów świata.
>>> Ks. Luigi Maccalli, porwany przez dżihadystów, wrócił do domu [WIDEO]