Czyż i Afryka nie jest pełna ciał świętych męczenników? [MISYJNE DROGI]
Afrykańska ziemia, zgodnie z relacją św. Augustyna (354–430), była świadkiem licznych aktów męczeństwa. I choć od czasów zapisania tego tytułowego zdania minęło wiele wieków i chrześcijaństwo jest głoszone na całym kontynencie, to afrykańska ziemia nadal spływa krwią męczenników. Są wśród nich także Polacy.
Historia męczeństwa za wiarę w Afryce ma długą historię. W II w. Wigeliusz Saturninus był pierwszym prześladowcą chrześcijan w Afryce Prokonsularnej. Wydał on wyrok śmierci na dwunastu chrześcijan pochodzących ze Scylii. W XIX w., kiedy misje rozprzestrzeniały się w Afryce Subsaharyjskiej, śmierć za wiarę ponosili kolejni chrześcijanie. Było wśród nich 22 męczenników z Ugandy, na czele z Karolem Lwangą, którzy zostali skazani na śmierć przez króla Bugandy Mwangę II w latach 1885–87. Prześladowania chrześcijan w Afryce w XXI w. nie tylko nie ustały, ale zdają się z roku na rok rozprzestrzeniać na nowe obszary. Według danych Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie spośród 5500 chrześcijan, którzy zginęli w 2022 r. z powodu wiary, 90% stanowili Nigeryjczycy. W ciągu ostatnich 14 lat w Nigerii za bycie chrześcijanami zginęło co najmniej 52 250 osób. Ponoszą oni śmierć z rąk terrorystów czy bojówkarzy uzbrojonych w maczety.
Do dzisiaj
Wśród męczenników co roku są także misjonarze. W minionym 2023 r. dwóch księży, seminarzysta
i nowicjusz benedyktyński zginęli w Nigerii. Wśród ofiar był ks. Isaac Achi, 61-letni ksiądz, który został spalony żywcem podczas ataku grupy zbrojnej na jego parafię w diecezji Minna. W Burkinie Faso zamordowano dwóch misjonarzy, jeden ksiądz zginął w ataku na swoją parafię w Tanzanii; brat zakonny i proboszcz zostali dźgnięci nożem w Kamerunie i w Demokratycznej Republice Konga.
Także Polki i Polacy
Polscy misjonarze zaczęli wyjeżdżać na misje afrykańskie pod koniec XIX w. W sumie do Afryki udało się ponad dwa tysiące polskich misjonarek i misjonarzy, w tym niemal połowa to zakonnicy – ojcowie i bracia. Na Czarnym Lądzie ponadto służyło ponad 650 zakonnic, 300 fideidonistów (księży diecezjalnych wyjeżdżających na misje) i ok. 100 osób świeckich. Wśród nich znajdziemy nazwiska pięciu misjonarzy, którzy zostali zamordowani podczas swojej pracy misyjnej. Część z nich została uznana za męczenników. Byli to: kl. Robert Gucwa SMA, ks. Jan Czuba, o. Henryk Dejneka OMI, s. Czesława Lorek RSCJ oraz ks. Marek Rybiński SDB.
Polski kleryk
Misjonarze ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich rozpoczęli pracę w Republice Środkowoafrykańskiej w 1977 r. W latach 90. minionego wieku w seminarium duchownym w Bangui studiowali polscy klerycy
stowarzyszenia: Robert Gucwa i Wojciech Lula. Pobyt w Afryce nie był ograniczony jednak tylko do nauki,
bo kl. Robert posługiwał także wśród chorych w szpitalu. Inni misjonarze wspominają go jako człowieka modlitwy, inteligentnego, z doskonałą pamięcią.
5 listopada 1994 r. grupa uzbrojonych mężczyzn włamała się do domu formacyjnego SMA. Klerycy jedli wówczas kolację w jednej jadalni, a w osobnym pomieszczeniu byli przełożeni. Robert Gucwa podał się za przełożonego, żeby odciągnąć bandytów od współbraci. Wyprowadził ich na zewnątrz i zdołał uciec do sąsiednich mieszkań księży kombonianów. Ci zaalarmowali pozostałych, jednak kleryk Robert, choć był bezpieczny, chciał wrócić jak najszybciej do współbraci. Został zastrzelony. Zginął, mając zaledwie 25 lat.
Został ze swoimi
Ksiądz Jan Czuba był kapłanem diecezji tarnowskiej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1984 r., a pracę
misyjną rozpoczął 1989 r. w Republice Konga (Kongo-Brazzaville). Po kilku latach na misji został proboszczem parafii pw. św. Tomasza Apostoła w Loulombo, która obejmowała 15 wspólnot w 36 wioskach. Ksiądz Jan niektórych parafian na terenach górzystych odwiedzał na piechotę. Kiedy w roku 1997 w Republice Konga wybuchła wojna domowa, ks. Jan odmówił opuszczenia placówki misyjnej. „Jeśli opuszczę Loulombo, chrześcijanie też uciekną. Lepiej zostać i umrzeć wśród moich parafian” – tak motywował swoją decyzję. 27 października 1998 r. grupa rebeliantów napadła na parafię w poszukiwaniu
broni. Ks. Jan Czuba został zastrzelony. Miał wówczas 39 lat.
Na werandzie
Jedyny misjonarz oblat Maryi Niepokalanej w tym gronie to o. Henryk Dejneka. Polscy oblaci przypłynęli
do Kamerunu w styczniu 1970 r., aby wspomóc współbraci z Francji w dziele ewangelizacji. Od 1977 r.
o. Dejneka pracował na misji w Kamerunie, w różnych miejscowościach. „Od wielu lat moją wielką pasją jest praca z dziećmi i młodzieżą. Dzieci tutaj nie brakuje. […] Chciałbym, żeby dzieci przez wspólną modlitwę, pracę i zebrania uczyły się i dojrzewały do życia we wspólnocie” – pisał niegdyś w liście do „Misyjnych Dróg”.
Śmierć o. Henryka do dziś pozostaje zagadką. Wiadomo, że zginął w czwartek 17 maja 2001 r. około godziny 21.00. Został zastrzelony przed domem misyjnym w miejscowości Karna. Jednak motywy zbrodni (rabunkowy, ze względu na wyznawaną wiarę) i sprawcy pozostają nieznani. W chwili śmieci miał 51 lat. Po jego śmierci lokalny biskup zakazał odprawiania w tym miejscu Eucharystii. Misjonarze mieli przestać mieszkać w tej misji. Dziś obsługują tę misję „z dojazdu”.
Odważna siostra
Czesława Lorek RSCJ w wieku 22 lat podjęła decyzję o wstąpieniu do Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa – Sacre Coeur. Była absolwentką teologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jak mówiła, słowa Jana Pawła II „nie zostawiajcie mnie tu samego” zainspirowały ją do wyjazdu na misje. Afrykę, a konkretnie Demokratyczną Republikę Konga (ówczesny Zair), siostra Czesława powitała w 1984 r. Początkowo misjonarka pracowała w Kinszasie-Gombe jako katechetka, zakrystianka, pełniła posługę przy chorych, odwiedzała więźniów. Następnie przez pięć lat pracowała misyjnie w dalekim buszu, w miejscowości Kole, gdzie zajmowała się duszpasterstwem oraz formacją kobiet i dziewcząt, ucząc je kroju, szycia i higieny. W 1992 r. wróciła do Kinszasy-Gombe i pracowała w kościele pw. Najświętszego Serca Jezusa. Dbała o zakrystię, kościół, prowadziła chór, przygotowywała dzieci do pierwszej Komunii świętej.
W 1995 r. wykryto u niej nowotwór mózgu. Czesława pokonała raka w Europie i wróciła do Afryki, gdzie modlono się o jej powrót do zdrowia. 11 maja 2003 r. została brutalnie pobita w kościele w Kinszasie przez złodzieja, który chciał ukraść pieniądze z puszki. Przeżyła jeszcze 10 dni, podczas których nie tylko zdążyła wyjawić imię sprawcy napadu, ale również mu wybaczyć. Zmarła 21 maja 2003 r., przeżywszy 65 lat.
Budowniczy szkół
Ostatnia męczeńska śmierć polskiego misjonarza miała miejsce w 2011 r. w Tunezji. Ofiarą był ks. Marek Rybiński SDB, który przez cztery lata pełnił posługę misyjną w tym kraju. Był ekonomem. Jego morderstwo nie było wynikiem nienawiści religijnej, a miało charakter rabunkowy. Jeden ze współpracowników księży salezjanów sprzeniewierzył pieniądze przeznaczone na budowę szkoły. Gdy ks. Marek próbował skonfrontować się z winowajcą, ten odpowiedział brutalnym atakiem. Misjonarz zmarł dokładnie 18 lutego 2011 r. Morderca został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności.
Polskich misjonarzy męczenników różniło bardzo wiele – kraj posługi, wiek, rodzaj pracy, przynależność do zgromadzenia. Łączyło ich oddanie się misji głoszenia Ewangelii o Jezusie Chrystusie. Oddali swoje życie na służbę Chrystusowi i doskonale wiedzieli, że będą ją pełnić w niebezpiecznych warunkach. Afryka do dziś nasiąka krwią misjonarzy męczenników. W naszych oczach – świętych ludzi
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |