Douglas Bazi – ksiądz porwany przez Al Kaidę
Doświadczenie zła pozostawia w człowieku niezatarty ślad. Zapomnienie o krzywdzie, cierpieniu, bólu w obliczu śmierci jest niemożliwe. Może zrodzić się pokusa, aby to doświadczenie pielęgnować, pozwolić mu się rozwinąć. Z czasem jednak ono niszczy tego, kto je w sobie pielęgnuje.
Ks. Douglas Bazi nie zapomniał o swoim cierpieniu, ale zatrzymał je w sobie, aby nikogo więcej nie skrzywdziło. Przekuł je również na siłę do niesienia pomocy tym, którzy w Iraku zostali wyrzuceni z domów i są prześladowani ze względu na wiarę w Jezusa Chrystusa.
Próżnia po Saddamie Husajnie
Nie sposób jest zapomnieć o międzynarodowej akcji militarnej w Iraku, która skończyła się śmiercią ówczesnego prezydenta (dyktatora) tego kraju Saddama Husajna. Cały świat na bieżąco śledził działania wojskowe na Bliskim Wschodzie i niecierpliwie czekał na ich koniec. W 2003 r., po zrealizowaniu misji wyeliminowania przywódcy Iraku, kraj został pozostawiony sam sobie. Wojska międzynarodowe wycofały się i pozostawiły po sobie próżnię, która musiała zostać wypełniona. Tak też się stało. Zbrojne bojówki dżihadystów wykorzystały tę sytuację i rozpoczęły proces przejmowania władzy w państwie. Równocześnie podjęły działania zmierzające do wyeliminowania mniejszości chrześcijańskiej (stanowiącej mniej niż 1% społeczeństwa) w Iraku. Apogeum tych działań nastąpiło 31 października 2010 r., kiedy bojówki zaatakowały syryjsko-katolicką katedrę w Bagdadzie w trakcie nabożeństwa i wymordowały na jej schodach 52 chrześcijan. Z roku na rok sytuacja stale się pogarsza. Chaldejski arcybiskup Bashar Warda z Irbilu przemawiając w brytyjskiej Izbie Lordów w 2015 r. powiedział: „Przez długie wieki my, chrześcijanie z Iraku, doświadczaliśmy wielu długotrwałych trudów i prześladowań, jednak to, czego teraz doświadczamy, to najgorszy z aktów ludobójstwa w naszej ojczyźnie. Mamy do czynienia z wyginięciem chrześcijaństwa jako religii w Iraku”.
Unicestwienie pamięci o chrześcijaństwie
Co ciekawe, za rządów Saddama Husajna nie spalono ani jednego kościoła, szkoły czy szpitala chrześcijańskiego. Nie mordowano ludzi tylko ze względu na to, że są chrześcijanami. Wraz ze śmiercią dyktatora ta sytuacja zmieniła się radykalnie. We wrześniu 2014 r. bojówkarze z ISIS zniszczyli kościół w Tikricie datowany na VII w. po Chrystusie. Szkoły w Mosulu, które w jakiś sposób były związane z chrześcijaństwem, były zamykane lub zmuszane do zmiany nazwy i zakazywano im uczenia o Chrystusie. Kościoły w tym mieście zostały przejęte przez bojowników. Wykorzystuje się je jako więzienie i miejsca tortur chrześcijan. W lipcu 2014 r. zamordowano muzułmańskiego profesora uniwersyteckiego w Mosulu Mahmouda Al-Asali za to, że sprzeciwił się brutalnemu antychrześcijańskiemu zachowaniu, którego był świadkiem, a które jest sprzeczne z nauką islamską. Wszelkie działania ISIS w Iraku mają na celu nie tylko wyeliminowanie chrześcijan, ale również starcie po nich śladu z powierzchni ziemi.
Cierpiał, aby pomagać
W listopadzie 2006 r. ojciec Douglas Bazi wracał do domu po Mszy św. w Bagdadzie, kiedy został porwany przez Al-Kaidę. Był przetrzymywany przez dziewięć dni. Pozbawiony wody, jedzenia, z zawiązanymi oczami. Jak mówił Pomocy Kościołowi w Potrzebie, nie dał się zastraszyć ekstremistom, ale śmiał się, gdy grożono mu śmiercią: „W pewnym momencie powiedzieli, że zetną mi głowę i umieszczą w jej miejscu głowę psa. Następnie wyślą ją do moich krewnych. Zacząłem się śmiać. Powiedzieli, że nie mogą tego zrozumieć. Odparłem, że nie przeszkadza mi to, bo będę martwy”. W dniu uwolnienia terroryści przebrali ojca w damskie ubranie i wyrzuci na środku autostrady w Bagdadzie. Po długiej rekonwalescencji ojciec Douglas był gotowy przebaczyć swoim oprawcom, ale nie tylko. Wrócił do Iraku, do Irbilu niedaleko Mosulu, gdzie opiekuje się 26 obozami dla uchodźców, w których przebywa około 1200 osób. To ludzie, którzy zostali wyrzuceni ze swoich domów przez ISIS. Chrześcijanie, których miasta zostały zniszczone i zmiecione z powierzchni ziemi. Bracia i siostry, którzy zostali pozbawieni wszystkiego. Ojciec Bazi wraz ze Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie podejmuje na miejscu liczne działania, które mają pozwolić uchodźcom normalnie żyć. Robi, co możliwe, aby chrześcijanie nie musieli opuszczać ojczyzny, ale żeby mogli rozpocząć nowe życie: znaleźć nowy dom, nową pracę, namiastkę spokoju. Duchowny chaldejski nie pozwolił, aby doświadczenie cierpienia zaowocowało w nim chęcią zemsty. Potrafił wraz z Bogiem przepracować w sobie ból i przekuć go w złoto ofiarności z siebie oraz siły do pomocy. Przerwał spiralę nienawiści, której stał się trybem. Dzięki temu zaszkodził całej machinie zła, która bezlitośnie miażdży wszystko, co spotka na swojej drodze na ulicach Iraku.
ks. Paweł Kucia
foto. PKWP
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |