Droga kobiet do grobu wydaje się bezsensowna, ale ich wiara sięga poza śmierć [MISYJNE DROGI]
Nasza wiara pełna jest paradoksów. Z niektórych z nich nie zdajemy sobie sprawy. Tak bardzo stały się nasze, tak bardzo zostały zrytualizowane, że nie zastanawiamy się nad logiką (lub jej brakiem) postępowania ludzi opisywanych w Biblii, ich drogami wiary.
Dotyczy to najważniejszych dla tradycji judeochrześcijańskiej wydarzeń i świąt: Paschy i Zmartwychwstania Pańskiego, które przed chwilą były nam dane. Historia wyjścia, historia Mojżesza i jego narodu uciekającego przed wojskiem faraona to nie tylko pójście w nieznane. Uchodźcy z Egiptu, zmuszeni iść w kierunku morza, nieuchronnie znajdą się w pułapce (a to wojsk egipskich, a to niesprzyjającego świata przyrody, a to własnych zwątpień). Mimo to idą, wbrew nadziei. Idą wierni swojej decyzji, choć może to wydawać się nam nieroztropne. Dzięki Bogu ich historia staje się historią ocalenia, wyzwolenia. Tylko Bóg wybawia tych, którzy sami sobie nie potrafią pomóc, pełnych strachu, zagrożonych w swojej egzystencji. Tych, którzy zdają się nie mieć wyjścia. Ale wyjście jest, trzeba uczynić krok w również budzącą lęk otchłań morza. Kościół swoje początki wywodzi z doświadczenia Jezusa, który umarł i który żyje. Z doświadczenia pierwszych uczennic i uczniów.
>> Zofia Urbanek: „Noli me tangere”. Mario, nie dotykaj mnie!
Tych, którzy szli za Nim, gdy jako wędrowny rabbi swoimi naukami wytrącał ludzi z ich sposobu myślenia i trybu życia, z ich rutyny, aż sprowadził na siebie wrogość wielu i w konsekwencji wyrok śmierci. Niektórzy z nich odnaleźli w sobie wiarę sięgającą poza koniec ludzkich nadziei, poza śmierć. Pozornie droga kobiet do grobu wydaje się bezsensowna. Idąc, pytają same siebie, czy dotrą do Tego, Którego chcą namaścić. Ale idą. I one przeżywają wielkie rozczarowanie, załamanie się wszystkich wzbudzonych nadziei. I w końcu spotkanie z Jezusem, którego Bóg wskrzesił z martwych. Sytuacja bez wyjścia, brak nadziei, lęk o siebie i najbliższych przynależą do życia ludzkiego od zawsze. Ludziom misji, idącym w nieznane, rezygnującym z własnych przyzwyczajeń i komfortu życia, bliskie są takie doświadczenia. Sensem ich drogi jest bycie świadkami nadziei.
>>> „A miejscem spotkania będzie Galilea”. Czyli właściwie gdzie?
>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |