Fajerwerki, tacosy i tańce ku czci Jana Pawła II. Jak się dobrze bawić, to i z Panem Bogiem [+GALERIA]
Nie tylko w Polsce szumnie obchodzimy Dzień Papieski. W Meksyku parafie lub świątynie pod wezwaniem Jana Pawła II też potrafią świętować – i to wyjątkowo hucznie. Odwiedziliśmy jedną z kaplic, której patronem jest papież z Polski, by zobaczyć uroczyste celebracje ku jego czci. Nie zabrakło fajerwerków, ludowej muzyki i tańców oraz pysznego jedzenia.
Fiesta Patronal to typowo latynoskie święto obchodzone we wspomnienie świętego patrona. Nieco przypomina nasze polskie odpusty parafialne. Zazwyczaj obchodzi się je w parafiach lub świątyniach pod wezwaniem danego świętego, a czasem świętują całe dzielnice czy wioski, którym patronuje dana osoba. Często obchody trwają kilka dni lub nawet dłużej i są okraszone koncertami, muzyką, jarmarkami, paradami i procesjami, grami, fajerwerkami oraz dobrym jedzeniem. Są świetnym przykładem na to, że latynosi potrafią dobrze się bawić i chętnie do tej zabawy zapraszają Pana Boga.
Ulice w kolorach papieskich
Kaplica pw. Jana Pawła II w Zapopan należy do parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Choć obecnie pracuje w niej jedynie dwóch kapłanów, to dzieje się dużo i w niedzielę na każdej mszy prawie zawsze jest ksiądz, który spowiada. A przecież z powodów logistycznych jest to dość trudne i uciążliwe. Życie wokół kaplicy jest intensywne – działa wiele grup i cały czas powstają nowe.
Święto patronalne trwało cały weekend – od piątkowego wieczoru do niedzielnej nocy. Rozpoczęło się od uroczystej procesji okolicznymi ulicami i mszą świętą. Na niektórych ulicach już wcześniej powywieszano żółto-niebieskie ozdoby. W sobotę wokół kaplicy działo się bardzo wiele. Odbywały się m.in. katechezy dla dzieci (w Meksyku w szkołach nie prowadzi się zajęć z religii). Wszystko było dodatkowo okraszone opowieściami o Janie Pawle II. Wewnątrz kaplicy stał nowy posąg świętego, a wokół roznosił się miły zapach świeżych i kolorowych kwiatów. Ławki, ściany, rzeźby i ołtarz były nimi barwnie przyozdobione. Po wieczornej mszy świętej trwała nocna adoracja Najświętszego Sakramentu.
Świętowanie bez jedzenia to żadne świętowanie
Najważniejsze jednak działo się w niedzielę. Popołudniu rozłożyły się stoiska z przekąskami i jedzeniem. Wszystko było bardzo smaczne. W przygotowanie dań i przekąsek włożono wiele serca, ponieważ dochód z ich sprzedaży przeznaczony zostanie na budowę kościoła na miejscu kaplicy. Projekt jest już gotowy, zgody załatwione, lecz wciąż brakuje funduszy. Wierni są bardzo przejęci powstaniem świątyni pod wezwaniem św. Jana Pawła II, w której – jako jednej z nielicznych – będzie trwała całodobowa adoracja Najświętszego Sakramentu.
Wśród przekąsek królowały tostilocos – chipsy kukurydzanie (koniecznie marki tostitos) polane ostrymi sosami i z dodatkiem orzeszków ziemnych, ogórka, chili oraz cueritos, czyli skórek wieprzowych. Danie to mieli wymyślić uliczni sprzedawcy z Tijuany. Pod namiotami można było usiąść i zjeść klasykę meksykańskiej kuchni: tacos, tostadas i pozole. Tacosy są chyba znane każdemu, ale zazwyczaj nie uświadczymy ich prawdziwego smaku w meksykańskich restauracjach w Polsce, ponieważ częściej robi się je z tortilli kukurydzianych niż z pszennych. Do tego określone partie mięsa wołowego oraz warzywa i sosy (w 95% przypadków ostre) wedle uznania. Tostadas to po prostu tostowana tortilla, na którą kładzie się inne składniki. Pozole to z kolei jeszcze prekolumbijski rodzaj zupy ze specjalnie przygotowanej kukurydzy Cacahuazintle, do której dodaje się potem mięso i warzywa. Ugotowanie tego dania nie jest łatwe i zajmuje naprawdę sporo czasu!
Słowiki i wierni śpiewają
O godzinie 20 wyruszyła ostatnia procesja, na której czele jechał pickup, przystrojony kwiatami i balonami w kolorach papieskich. Na pace stał chłopiec przebrany za Jana Pawła II oraz dziewczynka, która wcielała się w rolę Maryi. Chłopiec mocno wczuł się w rolę, bo w czasie marszu błogosławił mijane domy. Sama procesja nie robiła wrażenia liczbą osób, lecz już msza święta, która zaczęła się chwilę po niej, przyciągnęła tłumy. Zaśpiewano Janowi Pawłowi II Las Mañanitas – tradycyjną meksykańską pieśń urodzinową, której tekst jest – jak wszystkie chyba pieśni w Meksyku – pełen uczuć. Jej fragmenty brzmią:
W dniu, w którym się urodziłeś, urodziły się wszystkie kwiaty
A przy chrzcielnicy śpiewały słowiki
Takie słowa na pewno miło usłyszeć w dniu swego święta. Uroku tej chwili dodawała zbudowana specjalnie na tę liturgię brama z kwiatów.
Po mszy zaczęła się zabawa. Regionalny zespół muzyczny typu banda zagrał na placu przed wejściem do kaplicy, a niektórzy, wiedzeni muzyką, tańczyli – w parach i w kółku. Ksiądz Emanuel, jeszcze w albie, przyłączył się do zabawy, czego jego parafianie nie omieszkali uwiecznić na filmach i zdjęciach. Banda to temat ciekawy, bo prawie wszyscy lubią jej słuchać, śpiewać i tańczyć przy jej rytmach, ale niewielu się do tego wprost przyznaje, zwłaszcza młodych, wśród których, oficjalnie, króluje reggaeton.
Punktem kulminacyjnym wydarzenia był pokaz fajerwerków, który był jednak trochę inny od tych, które znamy z naszego polskiego podwórka. Ustawiono konstrukcję, którą nazywa się castillo, czyli zamkiem. Jest ona bardzo wysoka i podczas pokazu pirotechnicznego obraca się w kółko, iskrzy się i płonie, powstają różne wzory i kolory. Na samej górze rozświetliła się sylwetka św. Jana Pawła II. Na koniec kolorowe iskry rozeszły się po specjalnych linach nad głowami publiczności, co sprowokowało okrzyki trochę zachwytu, trochę paniki, by po chwili wystrzeliły w górę bukiety fajerwerków. Tym razem okrzyki wyrażały już tylko zachwyt.
Galeria (14 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |